Podczas zaplanowanej na poniedziałek 5 czerwca nadzwyczajnej sesji Rady Miasta Gdańsk radni PO chcą ponownie poddać pod głosowanie uchwałę dotyczącą dofinansowania z publicznych środków procedury sztucznego zapłodnienia. Twórcy uchwały uzupełnili ją o opinię Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji, z powodu braku której wojewoda pod koniec marca uchwałę uchylił.
Nadzwyczajna sesja rady odbędzie się w sprawie „Programu wsparcia prokreacji dla mieszkańców Gdańska”, jak nazywa się uchwałę dotyczącą dofinansowania z publicznych środków procedury sztucznego zapłodnienia. Co ciekawe, opinia Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji, którą wsparto obecną uchwałę (uchwała w tym samym kształcie co poprzednia), nie musi być pozytywna do tego, by program finansowania in vitro mógł być wdrażany. Wystarczy po prostu żeby się pojawiła. A że jest ona pozytywna – tym większa radość radnych PO, którzy czekają z niecierpliwością, żeby program in vitro działał jak najszybciej – Nie chcemy wdawać się ani w spory polityczne, ani w spór sądowy, zależy nam na czasie, by ten program jak najszybciej uruchomić – mówi Piotr Borawski, przewodniczący klubu radnych PO w gdańskiej radzie miasta
Wesprzyj nas już teraz!
Wojewoda pomorski już zapowiedział, że kiedy uchwała zostanie przyjęta, a z powodu przewagi PO w radzie raczej tak się stanie, skrupulatnie sprawdzi czy jest zgodna z prawem. Natomiast Radni Prawa i Sprawiedliwości zapowiadają, że jeszcze raz przyjrzą się dokładnie programowi dofinansowania in vitro tj. uchwale i samej opinii AOTMiT, której poprzednio brakowało.
Przypomnijmy, iż w pod koniec marca wojewoda pomorski Dariusz Drelich uchylił uchwałę rady miasta Gdańska dotyczącą dofinansowania zabiegów in vitro. Zdaniem wojewody realizacja takiego programu zdrowotnego nie jest zadaniem własnym gminy. Oprócz tego wojewoda wyjaśnił, że uchylił uchwałę „Program wsparcia prokreacji dla mieszkańców Gdańska” z przyczyn formalnych, gdyż nie była ona wsparta opinią Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji.
Gdański program zakłada, że pary, które starają się o dziecko będą mogły dostać 5 tysięcy złotych na każdą z trzech prób zajścia w ciążę sztuczną metodą poczęcia. Program będzie przeznaczony dla kobiet w wieku od 20 do 40 lat. Ma potrwać do 2020 roku. Rocznie miasto chce przeznaczyć na ten cel 1,1 mln złotych publicznych pieniędzy.
Podobny projekt jest już realizowany w Częstochowie i Łodzi, gdzie również rządzi PO. Ministerstwo Zdrowia z dniem 30 czerwca 2016 roku zakończyło finansowanie krajowego programu zapłodnienia pozaustrojowego, który wprowadził rząd PO-PSL. Samorządy opanowane przez PO, próbują więc finansować in vitro z publicznych pieniędzy „tylnymi drzwiami”.
W Polsce nie brakuje osób, które są przeciwne stosowaniu prcedury sztucznego zapłodnienia, wśród nich wielu lekarzy, którzy doskonale znają tę metodę – Stoję na stanowisku, aby całkowicie zakazać stosowania metody zapłodnienia pozaustrojowego in vitro. Uważam tak, ponieważ podczas jej wykonywania, giną istoty ludzkie, będące na etapie rozwoju embrionalnego. Natomiast inne zarodki ludzkie zamrożone, tracą siły witalne i po ich odmrożeniu oraz podaniu do jamy macicy, możliwość normalnego ich rozwoju jest poważnie utrudniona. Przy in vitro często dzieje się też w ten sposób, że eliminuje się zarodki ludzkie, w przypadku których stwierdza się, na co pozwala współczesna technika medyczna, że te dzieci urodzą się najprawdopodobniej chore. Pytam – czy mamy prawo podejmować takie decyzje? – mówi dr Tadeusz Wasilewski, lekarz, specjalista ginekolog – położnik, który po kilkunastu latach uczestniczenia w programie in vitro, prowadzonym w jednej z polskich klinik, świadomie ją porzucił i od wielu lat prowadzi w Białymstoku klinikę leczenia niepłodności naturalną metodą – naprotechnologia.
Adam Białous
