Niemcy kolonizują pamięć, która ma służyć ich interesom. Innym sposobem jest stosowanie silnej presji, aby myślano po niemiecku, często wbrew tradycji danego narodu – powiedział w sobotę Omiros Tachmazidis podczas panelu poświęconego reparacjom wojennym na kongresie „Polska Wielki Projekt”. W dyskusji uczestniczyli przedstawiciele społeczeństw pokrzywdzonych przez Berlin, który mimo kreowania się na „mocarstwo moralne”, za swoje winy nigdy nie odpowiedział. W roli prelegentów wystąpili przedstawiciele plemion Namibii, Grecy i eksperci.
Moderator dyskusji „Sprawiedliwy pokój – reparacje, zadośćuczynienie, pojednanie” prof. Zdzisław Krasnodębski zauważył, że przedstawicieli krajów biorących udział w sobotniej dyskusji łączy przekonanie, że temat odszkodowań był przez dekady pomijany w debacie międzynarodowej. – Chcemy porozmawiać na ten temat, aby pokazać, że nie jest to wyłącznie polski problem. To problem, który w przyszłości pojawi się także na Ukrainie. Pojawia się też pytanie czy reparacje są podstawą sprawiedliwego pokoju? – wyjaśniał cel dyskusji.
David Hanse, wódz plemienia Nama z Namibii i wiceprzewodniczący Związku Tradycyjnych Przywódców Plemienia Nama przypomniał przebieg wydarzeń sprzed ponad 120 lat, gdy Cesarstwo Niemieckie dokonywało brutalnego podboju obszaru tego państwa. Podkreślił, że ekspansja Niemiec dokonywała się nie tylko poprzez dominację polityczną, ale również kradzież ziemi i eksterminację, poprzez „odebranie źródeł utrzymania”.
Wesprzyj nas już teraz!
– Nie poddaliśmy się i zaczęliśmy walczyć, stawiliśmy opór, który skutkował wydaniem przez Niemcy rozkazu całkowitej eksterminacji. Dziś walczymy o reparacje, odzyskanie naszej godności – mówił Hanse. Jak dodał, podstawą starań o reparacje jest przyjęta jednomyślnie rezolucja parlamentu na rzecz uzyskania zadośćuczynienia. – Rezolucja ma trzy główne punkty: Niemcy powinny uznać, że dokonały ludobójstwa Hererów i Namów, potem konieczna jest rozmowa o reparacja, a po trzecie: Hererowie i Namowie mówią uczestniczyć w procesie negocjacyjnym – podkreślił.
Uria Nandiuasora Mazeingo, wódz z plemienia Hererów, prezes Fundacji „Ludobójstwo na Hererach” zauważył, że historia jego ludu „jest uderzająco podobna do wydarzeń, do których doszło w Europie w czasie II wojny światowej”. Przypomniał, że wykonawcą zbrodniczej polityki Niemiec był Heinrich Ernst Goering, ojciec Hermanna Goeringa – dowódcy Luftwaffe i marszałka III Rzeszy. Dodał, że wydane w 1904 r. przez niego rozkazy były pierwszym w historii przypadkiem „spisanego na papierze nakazu eksterminacji całego ludu”. Powstanie Namów i Hererów przeciw okupacji niemieckiej zakończyło się klęską i wymordowaniem tysięcy przedstawicieli tych ludów, m.in. poprzez zamknięcie w obozach koncentracyjnych, gdzie środkiem do wymordowania więźniów była praca przymusowa. – Był to eksperyment dokonany w Namibii na 20-30 lat przed dojściem do władzy nazistów – dodał Mazeingo.
Grecki historyk Spero Simeon Z. Paravantes, wykładowca Uniwersytetu w Utrechcie, podkreślił, że główną metodą polityki okupacyjnej Niemiec w Grecji w czasie II wojny światowej był wyzysk ekonomiczny. Dodał, że sposobem na zadośćuczynienia za systematyczną grabież miały być reparacje, ale temat ten został w latach pięćdziesiątych skutecznie wyciszony, a następnie ponowiony w okresie jednoczenia Niemiec w 1990 r. Dodał, że impulsem do powrotu do tej sprawy był kryzys ekonomiczny pod koniec pierwszej dekady XXI w. – Również wówczas propozycje dyskusji na ten temat zostały odrzucone przez Niemców – zaznaczył. Jak dodał, także dziś „nie ma nawet woli zadośćuczynienie” i należy zadać sobie pytanie jakie metody należy zastosować, aby temat ten był traktowany przez Berlin poważnie.
W tym kontekście Omiros Tachmazidis, grecki dziennikarz i filozof ocenił, że „Niemcy kolonizują pamięć, która ma służyć ich interesom”, na przykład poprzez finansowanie instytucji zmierzających do przedstawiania „niemieckiego sposobu myślenia o przeszłości”. Według niego, trudno sobie wyobrazić pełne zamknięcie spraw dotyczących II wojny światowej bez traktatu, który zawierałby także zapisy dotyczące reparacji.
Aleksandra Rybińska, ekspert ds. niemieckich uczestnicząca w dyskusji zaznaczyła, że niemiecka odmowa negocjowania sprawy reparacji z takimi krajami jak Namibia, Grecja i Polska wynika m.in. z przywiązania Niemiec do swojego wizerunku, a więc postrzegania samych siebie jako „mocarstwa moralnego” lub stosowania argumentacji, wedle której uczestnictwo Polski i Grecji w UE jest formą rekompensaty. – Nie może być pojednania bez odszkodowania i zadośćuczynienia. Do tej pory nie miało to miejsca, ponieważ nie można tak traktować odszkodowań wypłacanych ofiarom w latach 90. Nie można więc pozwolić umrzeć sprawie odszkodowań – mówiła.
Jako środek do uzyskania reparacji dla pokrzywdzonych krajów wymieniła tworzenie przez nie koalicji i wywieranie nacisku na parlamentarzystów niemieckich. Zdaniem Rybińskiej bardzo istotne jest również zwalczanie narracji zmierzającej do rozmywania niemieckiej odpowiedzialności, na przykład poprzez obciążanie winą za zbrodnie innych narodów.
Według Rybińskiej narzędziem polityki Berlina jest przekonywanie, że Niemcy „przepracowali swoją przeszłość” i „są wzorem polityki moralnej”. – Jeśli przyjmie się takie założenie, to trudno dopuścić do dyskusji o reparacjach i pojawiania się trudnych pytań o przeszłość. Dlatego debata o reparacjach jest tak nieprzyjemna dla Niemiec, bo nie wpisuje się w proces rozmywania pamięci o zbrodniach i sprowadzania pamięci o nich do pustego rytuału – wyjaśniała ekspert.
Jako przykład wykorzystywania kwestii reparacji do celów politycznych wymieniła również tezy niemieckiej partii Zielonych, którzy argumentowali, iż rozwiązanie problemu reparacji musi prowadzić do „wzięcia przez Niemcy większej odpowiedzialności za Europę”. – Wydaje się więc, że to celowa, świadoma polityka – dodała.
(PAP)/oprac. FA