We wtorek, 26 stycznia, Grzegorz Schetyna został oficjalnie szefem Platformy Obywatelskiej. Nie jest to zaskoczeniem, gdyż były marszałek Sejmu RP był jedynym kandydatem. Zaskakująco niska była jednak frekwencja. W głosowaniu udział wzięło jedynie 52 proc. członków partii. Niewykluczone, że jest to dowód na upadek niegdyś potężnej i wszechwładnej formacji.
Na jedynego kandydata na szefa PO głos oddało 91 proc. biorących udział w elekcji członków PO. Pozostali skorzystali ze swojego prawa i zagłosowali przeciw niemu. Aktywiści formacji mogli wyrażać swoje zdanie w drodze internetowej oraz listownie.
Wesprzyj nas już teraz!
Sam wybór Schetyny nie jest zaskoczeniem, gdyż był on jedynym kandydatem. Swego rodzaju polityczny szok kilka tygodni temu wywołał Tomasz Siemoniak, którego uważano za poważnego kontrkandydata. Dawny szef resortu obrony wycofał się jednak z walki politycznej i poparł dolnośląskiego działacza PO.
Schetyna podziękował byłej pełniącej obowiązki szefa partii – Ewie Kopacz. Zapowiedział chęć walki o władzę i odnowy Platformy Obywatelskiej. Działanie to ma być podjęte wspólnie z byłą premier oraz kontrkandydatami o fotel szefa PO (oprócz Siemoniaka był niż Borys Budka, dawny minister sprawiedliwości).
Partia, która jeszcze rok temu miała swojego prezydenta oraz rząd, dzisiaj jest w opozycji, a wiele osób zwraca uwagę na utratę przez nią dynamizmu i stopniowy odpływ w szeregi formacji Ryszarda Petru. Czy problemy PO spowodowane są szokiem po utracie władzy, czy brakiem charyzmatycznego przywództwa – nie wiadomo. Niewykluczone, że kryzys w PO jest głęboki. Dowodzić temu może małe zainteresowanie wyborami na szefa partii. Wzięło w nich udział zaledwie 52 proc. członków formacji. Grzegorz Schetyna ma więc duże szanse, by zasłynąć „wyprowadzeniem sztandaru”.
TVP Info
MWł