Wraz z projektami nowych ustaw powrócił do debaty publicznej spór na temat dopuszczalności tzw. metody in vitro, będącej w istocie pozyskiwaniem dzieci z probówki. Zwolennicy cywilizacji śmierci użyli już chyba wszystkich sztuczek służących manipulacjom na temat „dobrodziejstwa” tego okropnego procederu. Teraz rozpoczął się etap otwartej promocji handlu ludźmi.
„Gazeta Wyborcza” przeprowadziła wywiad z prof. Waldemarem Kuczyńskim z Białegostoku na temat metody sztucznego zapłodnienia. Głównym celem publikacji jest lobbing na rzecz dopuszczalności zamrażania ludzi w stadium zarodkowym. Specjalista od produkowania ludzi w próbówkach podaje przy okazji interesujące informacje. Jedna z nich dotyczy szkodliwości stymulacji hormonalnej (poddaje się jej kobiety przed pobraniem komórek jajowych). Waldemar Kuczyński mówi: stymulacja hormonalna powoduje przerost śluzówki macicy i torbiele na jajnikach. Groźba powikłań rośnie wraz z liczbą stymulacji hormonalnych. W dodatku pobranie komórek jajowych odbywa się metodą punkcji jajników, co jest przykre i może powodować powikłania, np. zrosty. Do tego trzeba dodać cierpienie pacjentek związane z samą stymulacją hormonalną. I cierpienia psychiczne związane z kolejnymi niepowodzeniami.
Wesprzyj nas już teraz!
Nie jest łatwo na łamach GW przeczytać, że in vitro ma jakieś wady. Dlaczego tym razem jest inaczej? Ażeby uzasadnić mrożenie zarodków. Dzięki temu można ograniczyć szkodliwą dla kobiet stymulację hormonalną. Ginekolog Kuczyński twierdzi, że zarodkom zamrażanie nie szkodzi. Dobre przeżywają, a złe (czyli te, które nie przeżyły procedury) się wyrzuca. Można to rozumowanie porównać do logiki handlarzy niewolników. „Dobrzy” Murzyni przeżywali transport niewolniczymi statkami przez Atlantyk, „złych” wyrzucało się do oceanu – mówi Mariusz Dzierżawski, członek Rady Fundacji Pro – prawo do życia. Tę analogię wzmacnia jeszcze oferta, którą Waldemar Kuczyński przedstawia podczas rozmowy. Zamrożony człowiek (z wszczepieniem do macicy) kosztuje w jego klinice tylko 970 zł! Trudno się dziwić temu, że producent reklamuje swój towar. Zaskakuje natomiast fakt, że „Gazeta Wyborcza” nie protestuje przeciwko handlowi ludźmi.