Dbałość polskich władz o szczątki naszych rodaków zmarłych w tragicznych okolicznościach na Wschodzie nie obejmuje, niestety wszystkich. Zwrócił na to uwagę profesor Włodzimierz Osadczy w kontekście sprawy poszukiwań szczątków Polaków, zarówno zamordowanych przez bandy UPA, jak i ofiar walk z Niemcami podczas II wojny światowej.
Wesprzyj nas już teraz!
W ostatnich dniach opinią publiczną w Polsce wstrząsnęła sprawa barbarzyńskiego potraktowania przez Rosjan ciał ofiar tragedii smoleńskiej z 2010 roku. Dzięki determinacji obecnych władz państwowych, nowemu postępowaniu prokuratorskiemu i pracom ekshumacyjnym możliwe jest w nieodległej przyszłości zmazanie haniebnego grzechu zaniechania, popełnionego przez koalicję PO-PSL przed siedmioma laty.
Jak dotychczas jednak, nie doczekaliśmy się zmiany polityki państwa w kontekście nierozliczonej – nawet w sensie historycznym – zbrodni wołyńskiej, dokonanej na dziesiątkach tysięcy naszych rodaków przez bandytów z OUN-UPA. Na problem ten zwrócił uwagę w rozmowie z portalem Kresy.pl profesor Włodzimierz Osadczy, dyrektor Centrum Badań Wschodnioeuropejskich Ucrainicum Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Chodzi o niedawną decyzję ukraińskich władz. Wstrzymały one wydane już zgody dotyczące poszukiwań szczątków polskich ofiar wojny na terenie obecnej Ukrainy.
Blokada dotyczy Ostrówek i pobliskiej Woli Ostrowieckiej, gdzie UPA wymordowała w sierpniu 1943 roku ponad tysiąc naszych rodaków; Tynnego – miejsca pochówku żołnierzy KOP-u poległych w 1939 roku, a także Hołoska, gdzie znajduje się zbiorowa mogiła kilkuset żołnierzy 11. Karpackiej Dywizji Piechoty, zabitych w walce z Niemcami w pierwszym roku II wojny światowej.
Jak pisze portal Kresy.pl, ukraiński IPN kierowany przez Wołodymyra Wjatrowycza, „w odwecie” za rozbiórkę nielegalnego pomnika UPA w Hruszowicach wstrzymał wydawanie zezwoleń na prowadzenie poszukiwań pochówków i porządkowania polskich miejsc pamięci na Ukrainie. Zablokował również możliwość stawiania nowych polskich znaków pamięci oraz renowacji istniejących. „Ponadto oświadczono, że co najmniej 105 polskich pomników i innych znaków pamięci postawionych na Ukrainie w latach 1991-2017 uznaje się za nielegalne. Jednocześnie zadeklarowano, że strona ukraińska jest gotowa do współpracy pod warunkiem, że Polska zacznie ścigać akty niszczenia ukraińskich miejsc pamięci oraz odbuduje i zalegalizuje zniszczone ukraińskie pomniki” – czytamy w artykule Kresów.pl.
W ocenie profesora Osadczego, postawa strony ukraińskiej to pokłosie karygodnego zaniedbania polskiego państwa na przestrzeni całego ostatniego ćwierćwiecza.
– To, że poza granicami Polski znajdują się niepogrzebane szczątki ponad 100 tysięcy obywateli tego państwa, jest zaniedbaniem na skalę globalną. Jeżeli przez ponad 25 lat kupczyło się pamięcią, to ktoś z zewnątrz może spekulować na tych sprawach – skomentował historyk. – Zaniedbanie dotyczące tej sprawy jest rażące. Czymś, co w ogóle nie powinno istnieć w sytuacji istnienia jakiegokolwiek suwerennego państwa. Tu chodzi o uporządkowanie podstawowych kwestii: pamięci i normalności społeczeństwa. Ta sprawa nigdy nie wybrzmiała i nigdy nie znalazła należytego miejsca, bo nigdy w obszarze stosunków dyplomatycznych się nie pojawiała – dodał.
Profesor Osadczy wskazał na bierność zarówno państwa, Kościoła, środowisk intelektualnych, jak i całego społeczeństwa, z wyjątkiem, jak się wyraził, „różnych organizacji i grup nieobojętnych”. – Jest to działalność, która nie odpowiada skali problemu. Państwo polskie w tym nie uczestniczy – podkreślił naukowiec.
Źródło: Kresy.pl
RoM