Dla Hiszpanii poważnym problemem są zadłużone po uszy autonomiczne regiony, których długi są większe zobowiązań rządu centralnego. Być może niebawem sześć kolejnych, po Walencji, wspólnot ekonomicznych poprosi Madryt o wsparcie finansowe.
W ostatnią sobotę ponownie miały miejsce protesty przeciw oszczędnościowej polityce premiera Mariano Rajoya. Do stolicy Hiszpanii ponownie dotarły marsze z Katalonii czy Andaluzji, w których uczestniczyły setki osób, domagających się pracy. Ciekawe jest jednak to, że za kryzys w sporej części odpowiadają władze regionów. Zadłużenie na poziomie centralnym jest wysokie, bo wynosi około 80 % hiszpańskiego PKB, jednak na podobnym poziomie plasuje się on na przykład w Niemczech.
Wesprzyj nas już teraz!
Piętą achillesową finansów Hiszpanii są banki, na które zostaną wydane dziesiątki miliardów międzynarodowej pomocy. Mówi się jednak, że trzy największe podmioty w hiszpańskim sektorze bankowym – Sandanter, BBVA i Caixa są w dobrej kondycji. W znacznie gorszym stanie znajdują się finanse banków regionalnych i samych regionów. 17 z nich jest odpowiedzialnych za połowę hiszpańskiego zadłużenia. Z racji tego, że cieszą się one dość szeroko zakrojoną autonomią, władzom centralnym dość trudno jest wpływać na sposób, w jaki wydawały one przez lata pieniądze.
W ostatni piątek, niedługo po ogłoszeniu przez hiszpański rząd powołania funduszu ratunkowego dla wspólnot regionalnych w wysokości 18 miliardów euro, wniosek o pomoc złożyła Walencja. Przewiduje się, że podobnie postąpić może łącznie nawet sześć regionów, oprócz Walencji mogą to być: Murcja, Katalonia, Baleary, Kastylia – La Mancha, Wyspy Kanaryjskie i prawdopodobnie Andaluzja.
Prośba Walencji o pomoc finansową negatywnie odbiła się na notowaniach hiszpańskiej giełdy. Mimo tego, że tego samego dnia zatwierdzone zostało wsparcie dla banków w wysokości 100 miliardów euro, indeks giełdy w Madrycie spadł o 5,8 %, co było największym spadkiem w przeciągu jednego dnia w trakcie ostatnich dwóch lat. Katastrofę przybliża również rosnący poziom rentowności hiszpańskich obligacji, który osiągnął już 7,28 %. Według analityków, jest to poziom dużo wyższy od tego, który uważa się za niemożliwy do utrzymania na dłuższą metę. Co więcej, w tym roku hiszpańskie PKB skurczy się o 1,5 %. Przyszły rok zaś dla Hiszpanii rysuje się pod znakiem przedłużającej się recesji.
Tomasz Tokarski
Źródło: www.forsal.pl