Były poseł Jan Rokita domaga się wznowienia procesu z Konradem Kornatowskim. Niedoszły „premier z Krakowa” już raz przegrał proces z prokuratorem, ale twierdzi, że pojawiły się nowe okoliczności w sprawie.
Chodzi o złożony w ubiegłym tygodniu do IPN wniosek o wznowienie śledztwa w sprawie śmierci Tadeusza Wądołowskiego na komisariacie kolejowym w 1986 r.
Wesprzyj nas już teraz!
Tadeusz Wądołowski został aresztowany w sprawie o kradzież czterech kur. Po kilku godzinach na komisariacie trzydziestoczterolatek nagle zmarł. Lekarz jako przyczynę zgonu podał zawał serca. Rodzina do dzisiaj uważa, że milicjanci brutalnie pobili Wądołowskiego i że to była rzeczywista przyczyna zgonu – przypomina „Rzeczpospolita”.
To właśnie ta sprawa stała się przyczyną kłopotów Rokity. Sprawą Wądołowskiego zajmował się w 1986 r. Kornatowski, w 2007 r. Jan Rokita, nazwał go „towarzyszem” i „nikczemnym prokuratorem”. Zarzucił, że w czasach PRL uczestniczył w tuszowaniu przyczyn śmierci Wądołowskiego. Gdy padały te słowa Kornatowski był już komendantem głównym policji.
Kornatowski wytoczył Rokicie pozew, polityk przegrał w sądzie z prokuratorem. Musiał przeprosić go na łamach poczytnych gazet i w telewizji, co kosztować miało od 100 tys. do 300 tys. zł. Rokita zwlekał, więc Kornatowski wystąpił o egzekucję jego majątku. – Jestem pierwszą osobą, która będzie płaciła odszkodowania za zbrodnie stanu wojennego – mówił wówczas Rokita.
Śledztwo w sprawie śmierci Tadeusza Wądołowskiego prowadzono niestarannie, z pominięciem niektórych faktów opisanych w aktach, a więc można przypuszczać, iż prokurator nie wywiązał się należycie ze swoich obowiązków – twierdzi Karol Orzechowski, pełnomocnik rodziny Wądołowskich. Chce dowieść, że te zaniedbania są winą prokuratorów prowadzących tę sprawę, m.in. Konrada Kornatowskiego, bo to oni nie dopełnili swoich obowiązków.
Gdyby Orzechowski dopiął swego, Jan Rokita mógłby mieć nadzieję, iż sąd w drugim procesie oczyści go z zarzutu o naruszenie dóbr osobistych Kornatowskiego.
Źródło: rp.pl
kra