Kino religijne jest tak stare jak X muza, zawsze było jednak ubogim krewnym kina komercyjnego. Produkcje poświęcone tematom staro – i nowotestamentowym były ambitne, ale często rozczarowywały widza ubogą realizacją. Zdarzają się jednak chlubne wyjątki – film Michała Kondrata pt. „Ja Jestem Niepokalane Poczęcie” jest dobrym przykładem.
Michał Kondrat w polskim światku filmowym jest twórcą osobnym. Używając specyficznej formy dokumentu fabularyzowanego, podejmuje sprawy religijne i to w wymiarze najbardziej duchowego, osobistego przeżycia. Film pt. „Dwie korony” z 2017 r. poświęcił postaci Maksymiliana Marii Kolbego a zrealizowany dwa lata później „Miłość i miłosierdzie” – Faustyny Kowalskiej. Dwukrotnie otrzymał Grand Prix Międzynarodowego Festiwalu Filmów w Niepokalanowie – w 2014 r. za „Jak pokonać szatana” a w 2018 r. za „Dwie korony”. W 2022 r. zadebiutował swoją pierwszą fabułą, tj. filmem pt. „Prorok”, przybliżającym nam polityczną rolę kardynała Stefana Wyszyńskiego w okresie PRL.
Wszystko to tematy niełatwe, nieoczywiste, wymagające od twórcy wielkiej wiedzy historycznej i teologicznej, gdzie łatwo popaść w kicz lub tani dydaktyzm. Michał Kondrat tym tematom sprostał, sięgnął zatem jeszcze dalej, jeszcze wyżej – do tajemnicy Niepokalanego Poczęcia Maryi. Reżyser chciał w ten sposób odkłamać stereotypy i błędne przekonania co do roli Matki Bożej oraz historii jej życia. Było to również efektem natchnienia, iskry wychodzącej z jego osobistego przeżycia religijnego. Jak sam o tym mówi publicznie – prosił Stwórcę o ostateczny impuls, znak, że ma podjąć się tego tematu. I taki znak otrzymał. Nieznany mu wcześniej geodeta, który miał dokonać pomiarów jego parceli zyskał podczas odmawiania różańca przeświadczenie, że reżyser, do którego się wybiera powinien zrealizować film o dogmacie Niepokalanego Poczęcia. I to przesłanie Kondratowi oczywiście przekazał. Rzadko spotyka się dziś w przestrzeni publicznej tak osobiste, wręcz intymne świadectwo wiary. Tym jest cenniejsze.
Wesprzyj nas już teraz!
Czym jest zatem Niepokalane Poczęcie Maryi, często mylone z Niepokalanym Poczęciem Jezusa? Musi to być dla nas, chrześcijan coś ważnego, skoro piszemy o tym dużymi literami. Tak – to wielkie tajemnice naszej wiary, nie do poznania w pełni ludzkim umysłem i sercem. Możemy tylko się o to starać – a nawet musimy, jeżeli chcemy być prawdziwie i głęboko w wierze.
Zbierzmy naszą podstawową wiedzę. Jako dzieci Adama i Ewy nosimy wszyscy w sobie winę i skutki grzechu pierworodnego. Maria, córka Joachima i Anny była od tego grzechu wolna, pełna łaski uświęcającej w sposób uprzedzający, mocą przewidzianych zasług jej syna – Jezusa Chrystusa. Jego moc sięgała w przeszłość aż do Adama. Jak czytamy w Dogmacie o „Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny” ogłoszonym 8 grudnia 1854 roku przez papieża Piusa IX:
(…) Najświętsza Maryja Panna od pierwszej chwili swego poczęcia – mocą szczególnej łaski i przywileju wszechmogącego Boga, mocą przewidzianych zasług Jezusa Chrystusa, Zbawiciela rodzaju ludzkiego – została zachowana jako nietknięta od wszelkiej zmazy grzechu pierworodnego (…).
Cztery lata później, 14-letnia wiejska dziewczyna Bernadeta Soubirous w Lourdes we francuskich Pirenejach doświadczyła wielu objawień Maryi. 25 marca 1858 r., podczas 16. objawienia, w Święto Zwiastowania Matka Boża powiedziała: Ja jestem Niepokalane Poczęcie… To był osobisty głos Maryi, potwierdzający papieski dogmat.
Jak go jednak rozumieć? Jak Maria mogła przyjść na świat już w stanie łaski, skoro śmierć jej syna – Zbawiciela na krzyżu nastąpiła wiele lat później?
Film Michała Kondrata pomaga nam dotknąć i zrozumieć jeden z dogmatów naszej wiary. Przenosimy się na ekranie do Ziemi Świętej, do Nazaretu, Kany Galilejskiej i Wieczernika, poznajemy główne osoby dramatu – Joachima i Annę, Elżbietę, archanioła Gabriela, Marię i jej syna – Jezusa. Oglądamy sceny Zwiastowania i Ukrzyżowania. To wszystko w ujęciach fabularyzowanych, odegranych przez polskich aktorów. Ujęciach bardzo autentycznych, zrealizowanych w wielką dbałością o szczegóły charakteryzacji i kostiumów. Scenografię zbudowano z wykorzystaniem tradycyjnie wykonanych elementów oraz wielkich (25 na 6 metrów) ekranów ledowych, wyświetlających nam krajobraz Ziemi Świętej. To nie jedyny przykład olbrzymiego skoku jakościowego, jaki dokonał się ostatnimi laty w polskiej technice filmowej, ale pierwszy raz doświadczamy go w filmie religijnym.
Znakomicie zrealizowane sceny fabularne są jednak tylko wzbogaceniem głównej osi filmu, którą tworzy wykład osób duchownych. Są to przede wszystkim ojcowie ze Zgromadzenia Księży Marianów Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. To pierwsze powstałe na ziemiach polskich męskie, katolickie zgromadzenie zakonne – założone w 1670 r. przez pijara, ojca Stanisława Papczyńskiego. Celem marianów jest właśnie zgłębianie i szerzeniu kultu Niepokalanego Poczęcia Matki Bożej, zatem ich udział w filmie jest kolejnym trafnym wyborem reżysera. Ojcowie – w tym Generał Zgromadzenia ks. Joseph Gerard Roesch – zwracają się do nas prostym, jasnym językiem, opisując najważniejsze i najgłębsze tajemnice wiary chrystusowej. Analizują biblijne sformułowania, objawienia, tradycje Kościoła i teksty jego myślicieli. Nawet, gdy mówią o tak zaawansowanych teologiczne kwestiach jak dwa porządki życia – ludzki, oparty o Chronos i boży w Kairos, staje się to zrozumiałe. Może dlatego, że ich słowa płyną nie tylko z rozumu, ale i z serca.
Otrzymujemy w filmie i trzecią formę opowieści. Są to zdjęcia dokumentalne, zrealizowane m.in. w miejscach objawień maryjnych w XIX w. Pierwsze to Dom Macierzysty sióstr szarytek przy ul. Rue du Bac w Paryżu, gdzie w 1830 r. będąca w trakcie nowicjatu Katarzyna Labouré dostąpiła objawienia. Maryja poleciła stworzyć Cudowny Medalik z jej wizerunkiem, tj. z wyciągniętymi ku ziemi ramionami i z wężem pod stopami na awersie, a na rewersie z krzyżem oraz napisem I. M. (Immaculata Maria – Niepokalana Maryja) i dwoma sercami: Jezusa i jego matki. Drugie to wspomniane Lourdes i wzruszające ujęcia tysięcy modlących się pielgrzymów. Polski widz ucieszyłby się, gdyby kamera zagościła jeszcze w Gietrzwałdzie – miejscu objawień z 1877 r. No cóż, reżyser zdecydował inaczej.
Na osobne wyróżnienie zasługują wspaniałe, urzekające kompozycje Bartosza Chajdeckiego, obecnie jednego z największych – jeżeli nie największego – polskich twórców muzyki filmowej, serialowej i teatralnej. Jego „Magnificat” po prostu wznosi nas ku niebu a wykonująca go wokalistka z Rumunii – Maria Coman zagrała również jedną z ról aktorskich.
Dzieło Michała Kondrata miało swoją premierę 12 grudnia 2024 r. w Stanach Zjednoczonych w 1000 (!) kin. To w tym kraju dzieje się wszystko co teraz najważniejsze w kinie a tamtejszy rynek jest obserwowany przez producentów i dystrybutorów z innych kontynentów. Dzięki sukcesowi w USA – gdzie frekwencja filmu rosła z tygodnia na tydzień – „Ja Jestem Niepokalane Poczęcie” będzie również pokazywane w Ameryce Południowej, Hiszpanii i Francji.
To kolejny sukces założonej w 2014 r. Fundacji Filmowej św. Maksymiliana Kolbe, zajmującej się tworzeniem filmów Michała Kondrata od strony producenckiej. Obserwując jej działalność można odnieść wrażenie, że przychylniejsze otoczenie i większe pole do popisu znajduje poza granicami niż w kraju. Nie jest bowiem tajemnicą, że ogromna większość polskiego środowiska filmowego widzi wszystko lewym okiem i takie dokumenty jak „Ja Jestem Niepokalane Poczęcie” nie mogą liczyć na życzliwe przyjęcie z jego strony. Np. jedna z największych sieci kinowych w Polsce w ogóle odmówiła emitowania filmu, co było decyzją bez wątpienia ideologiczną. Trzeba to brać pod uwagę i tym bardziej docenić wszystkie osoby, które przyczyniły się do powstania tego dzieła.
Artur Kolęda