Że wszyscy mają obowiązek pracować, to jest rzecz dla katolika zupełnie jasna. Pracował Chrystus Pan do 30 roku życia jako rzemieślnik w Nazarecie, a później jako wędrowny Nauczyciel. Pracowali w pocie czoła wszyscy Apostołowie. Nie znajdziemy wśród Świętych ani jednego próżnującego.
Zbawiciel nasz wyraźnie od nas, uczniów swoich, żąda, byśmy obfity plon, wiele owocu przynieśli, a tego bez pracy nikt nie dokona. Sługę, który talent zakopał i nie chciał nim zarabiać, kazał wrzucić w ciemności zewnętrzne. Św. Paweł, ten niestrudzony pracownik nad budowaniem Królestwa Bożego w świecie pogańskim, taki surowy wyrok pisze na próżnujących „A nakazujemy wam, bracia, w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa, abyście stronili od każdego brata żyjącego w próżniactwie, a nie według podanej przez nas nauki”. – A jakąż to naukę podawał św. Paweł pierwszym chrześcijanom?
„Gdyśmy byli u was – mówi św. Apostoł – to nakazywaliśmy wam, że kto nie chce pracować, niechaj też nie je. Słyszeliśmy bowiem, iż niektórzy między wami w próżniactwie żyją nic nie robiąc, a sprawami cudzymi się bawią. Takowym rozkazujemy i napominamy ich przez Pana Jezusa Chrystusa, aby w cichości pracując, własny chleb pożywali”.
Wesprzyj nas już teraz!
Czy można dobitniejszymi jeszcze słowy nałożyć obowiązek pracy – i to na wszystkich? Św. Paweł nikogo tu nie wyjmuje, a w szczególniejszy sposób piętnuje tych, co mając pod dostatkiem środków do życia, „nic nie robią, jeno cudzymi sprawami się bawią”, marnując drogi czas na próżnym gadaniu.
Wszyscy zatem mamy ścisły obowiązek pracy umysłowej, albo ręcznej. Próżnowanie jest grzechem – i to grzechem niezmiernie szkodliwym. Podobne ono do wody, ale nie do tej, co raźno w strumieniu płynie, ale do wody stojącej, w której rozmnaża się wszelkie robactwo, podobne ono do trupa, który i sam gnije i innych zaraża. Tak, próżnowanie staje się w leniwcu początkiem innych grzechów i pokus.
Można jednak rozmaicie pracować – źle i dobrze, z zasługą nie tylko doczesną, ale wieczną, albo też można sobie za swą robotę zbierać tutaj przekleństwa ludzkie, a po śmierci dotkliwe kary w czyśćcu. Jakie więc przymioty powinna mieć nasza praca?
Przede wszystkim każdy powinien spełniać na pierwszym miejscu te prace, które na niego składa jego stan, jego powołanie życiowe. Inne są prace dziecka, chodzącego do szkoły, a inne matki zabiegającej koło gospodarstwa domowego. Inne są zajęcia rolnika czy robotnika w fabryce i kopalni, a inne profesora gimnazjalnego czy uniwersyteckiego itd. Każdy jednak powinien — bo taka jest wola Boga, który ustanowił różne powołania i zajęcia, naprzód swoją obowiązkową pracę sumiennie odrobić. „Módl się i pracuj” oto dwa skrzydła, podnoszące człowieka ku wiekuistym jego przeznaczeniom. Otóż owo „pracuj” odnosi się przede wszystkim do pracy związanej z życiowym powołaniem.
Drugim przymiotem, który zdobić powinien każdą pracę, jest dokładność i sumienność. Nic z mojej ręki nie powinno wychodzić źle zrobionego, spartaczonego. Niedbałe, niesumienne wykonywanie powierzonej sobie roboty było i jest przyczyną straty mnóstwa czasu, pieniędzy i nieszczęść. W ostatnich czasach czytało się w dziennikach o kilkunastu kamienicach – i to nieraz wielopiętrowych – że niedługo po zbudowaniu rozwaliły się w gruzy Rozwaliły się i pod gruzami swoimi pogrzebały tyle mienia ludzkiego, nieraz z takim trudem i oszczędnością zdobytego. Rozwaliły się, raniąc i kalecząc mieszkańców, a nierzadkie bywały i takie wypadki, że pod gruzami znajdowano już trupy ludzkie. Kto temu winien? Niedbalstwo inżyniera, budowniczego albo robotników. Oni wszyscy odpowiedzialni są za te nieszczęścia.
Powinniśmy tak pracować, żeby przez pracę swoją zarabiać sobie nie tylko na kawałek chleba, ale żeby przez nią uszlachetniać swą duszę. Lenistwo poniża człowieka, próżniak niczego w życiu nie dokaże – to prawda. Ale kto z przyzwyczajenia odrabia swoją pracę byle jak, byle zbyć, ten również upadla swoją duszę. Partactwo w robocie zamieni całe jego życie w jedno wielkie partactwo.[…]
My, wyznawcy Chrystusa Pana, dobrze wiemy, że obecne życie samo w sobie nie ma celu, ale całe jest przygotowaniem na inne życie, które nas czeka po śmierci. Życie to będzie wieczne, czyli nigdy nie kończące się. Otóż na to wiekuiste szczęście musi każdy z nas w obecnym ziemskim życiu sobie zapracować.[…]
Jakże to uczynić?
Przede wszystkim trzeba pracę szanować, a nawet pokochać i chętnie się jej oddawać, bo taka jest wola Boża, żebyśmy pracowali. Ten pogląd na pracę ma tu ogromne znaczenie. Kto na pracę patrzy jako na przymus tylko […] taki gotów pracę przeklinać. Kto zaś w pracy widzi wolę Bożą, temu nie tylko milej i raźniej będzie przy robocie, gdyż Bóg mu błogosławieństwa swojego nie poskąpi, ale taki człowiek codziennie gromadzi sobie skarby, które nigdy nie przeminą. Znajdzie je kiedyś zachowane u tego największego Pracownika, jakim był sam Pan Jezus Chrystus, który pracował tutaj na ziemi nieraz w pocie czoła.
„Posłaniec Serca Jezusowego”, nr 8/1929