23 kwietnia 2022

Jesteśmy gotowi na powtórkę kryzysu migracyjnego z 2015 roku?

(Oprac. GS/PCh24.pl)

Przyszłość rysuje się, mówiąc eufemistycznie, „bardzo ciekawie”, ze względu na to, jak wojna na Ukrainie wpływa na cenę żywności. Szacuje się, że Ukraina i Rosja razem wzięte produkują około 30 proc. różnorakich zbóż na świecie i podobną ilość nawozów sztucznych. Od 24 lutego 2022 roku rosyjska żywność jest trochę przyblokowana, ukraińska żywność jest albo zniszczona, albo pozostaje na Ukrainie. Żywność z tych krajów szła m.in. do krajów Afryki Północnej, np. do Egiptu, do Tunezji. Wstrzymanie dostaw spowodowało znaczny wzrost cen m.in. chleba czy to w Afryce Północnej, czy na Bliskim Wschodzie i one nadal będą rosły. To z kolei może pociągnąć za sobą kolejny kryzys – kryzys migracyjny – mówił na antenie PCh24 TV dr Jakub Majewski, ekspert ds. międzynarodowych.

Gość programu „Jaka jest prawda” zauważył, że możliwości przeciwdziałania obecnemu kryzysowi żywnościowemu, który najprawdopodobniej pociągnie za sobą kolejne kryzysy m.in. kryzys migracyjny, są bardzo ograniczone. – W każdym przypadku kiedy mówimy o produkcji zastępczej towaru, którego brakuje trzeba dysponować odpowiednimi zasobami zarówno ludzkimi jak i materialnymi, żeby z tą produkcją wystartować. W przypadku technologii barierą jest potrzeba zbudowania odpowiedniej fabryki lub dostosowania już istniejącej. W przypadku żywności barierą jest ziemia orna, struktura gospodarstwa etc. Trudno obsiać pola, które są nieużytkami od wielu lat, zwłaszcza jeśli nie ma na to zasobów finansowych. Gdybyśmy chcieli zastąpić tę produkcję, to musielibyśmy zacząć to robić już w momencie rozpoczęcia konfliktu na Ukrainie. To nie jest bowiem tak, że traktor wiedzie na nieużytek, obsieje go i za kilka miesięcy zbierze się plony. NIE! To wszystko trzeba odpowiednio przygotować, muszą być ludzie i sprzęt i tak dalej – tłumaczył.

Prowadzący rozmowę Tomasz D. Kolanek przypomniał, że wojska rosyjskie ustawiały się przy granicy z Ukrainą i rozlokowywały się na Białorusi na wiele miesięcy przed rozpoczęciem inwazji. Skoro wszyscy spodziewali się wojny, a przynajmniej zakładali, że może ona wybuchnąć, to dlaczego nikt nie podjął kroków mających na celu złagodzenie jej skutków? Najwięksi rozgrywający polityki światowej żyli z dnia na dzień i nie patrzyli trochę dalej w przyszłość. W odpowiedzi dr Majewski przypomniał jak zachowywał się m.in. w przededniu wybuchu wojny prezydent Ukrainy.

Wesprzyj nas już teraz!

On jeszcze na kilka dni przed 24 lutego zapewniał, że wojny nie będzie. W jakimś stopniu można to zrozumieć. Proszę sobie wyobrazić, że na przykład na miesiąc przed rosyjską inwazją prezydent Zełenski ogłasza, że za miesiąc do Ukrainy wjadą czołgi Putina. Jaka byłaby reakcja? Inwestorzy rozpoczęliby proces wychodzenia z Ukrainy zabierając ze sobą pieniądze, zacząłby się dramatyczny kryzys. Proszę sobie wyobrazić, że prowadzi pan przedsiębiorstwo i sprowadza gotowe produkty z Ukrainy. Słyszy pan, że za miesiąc będzie tam wojna i co pan robi? Szuka pan źródła zastępczego. Tak więc z perspektywy Ukrainy był to bardzo trudny wybór czy to nagłaśniać czy nie. (…) Proszę sprawdzić, jak wyglądały amerykańskie komentarze, wiadomości, publicystyka w przededniu wojny na Ukrainie. Amerykanie nie wierzyli własnemu wywiadowi, który informował, że wojna wybuchnie lada dzień. Mówili, że Bidenowi zależy na tym kryzysie, bo to dobrze dla jego sondaży, że nie ma się czym przejmować, bo żadnej wojny nie będzie – podkreślił.

Kontynuując swoją analizę gość programu „Jaka jest prawda?” wymienił jeszcze dwa kraje – Egipt i Sri Lankę. – Co takie państwa mogą zrobić? One mogły widzieć na horyzoncie nadchodzący kryzys, ale co miały zrobić? Przecież nie mają one jakiejś nadwyżki budżetowej, żeby z dnia na dzień zmienić dostawcę żywności. Co więc zrobią? Zwrócą się do zagranicznych banków i funduszy: „słuchajcie, boimy się kryzysu, któremu możemy nie podołać, więc potrzebujemy pożyczyć dużo pieniędzy, żeby chociaż kupić żywność”. Czy te wielkie międzynarodowe instytucje uznają, że jest to dobra inwestycja ich pieniędzy, czy może raczej warto podsycać kryzys, bo jeśli jedno państwo przyjdzie do nich po wielkie pieniądze, to inne państwa też tak zrobią, a to wywoła lawinę cen? – tłumaczył.

W ocenie dr. Majewskiego te wszystkie czynniki najprawdopodobniej doprowadzą do kolejnego wielkiego kryzysu migracyjnego, który będzie miał miejsce jesienią i/lub zimą tego roku. Zapytany czy Europa jest gotowa na nowe fale migrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu odpowiedział: „A czy pana zdaniem Europa już jest gotowa na poprzednią falę migrantów, która byłą w 2015 roku, bo ja mam co do tego wątpliwości. Nie widzę, żeby Europa była gotowa na nowy, nadchodzący kryzys migracyjny z Bliskiego Wschodu i Afryki. Nie widzę, żeby Włosi budowali jakieś obozy przejściowe, albo zwiększali ilość łodzi i okrętów. Nie widzę, żeby Niemcy, Francja i inne kraje, do których ci ludzi będą szli podejmowali jakieś rozmowy na ten temat. Mamy taką kulturę polityczną w Europie, jaką mamy, czyli jednak stosunkowo otwartą i nie da się rozbudować potajemnie obozów przejściowych dla uchodźców na dużą skalę, nie da się przygotować tej infrastruktury bez pojawienia się gdziekolwiek informacji na ten temat, więc na pewno słyszelibyśmy o tego typu przygotowaniach, nawet jeśli główny nurt by o tym milczał. Nic takiego jednak się nie dzieje i za bardzo dziać nie może, ponieważ jeśli zaczniemy otwarcie mówić, że przygotowujemy się na taki kryzys, czyli że on na pewno nastąpi, to mówimy naszej populacji, że nadchodzą ciężkie czasy, a nasza populacja raczej nie będzie z tego powodu szczęśliwa, co może wywołać różne kłopoty począwszy od sondażowych, a na gospodarczych kończąc. Może to doprowadzić do różnych wahań, do wzrostu podaży na różne produkty etc. Jeśli spodziewamy się, że za kilka miesięcy w sklepach może brakować towarów, to rozsądny człowiek idzie zrobić zakupy na wszelki wypadek. Tak więc rządy państw nie mają zanadto interesu, żeby nas ostrzegać przed nadchodzącymi kryzysami i widzimy to na każdym kroku. Jak przyszła najsłynniejsza choroba, to od początku przygotowywano się do zamknięcia całych krajów, ale do końca wmawiano ludziom, że nie jest źle, że choroba do nas nie przyjdzie, a jeśli nawet przyjdzie, to nic złego nie będzie się działo. A potem okazało się, że jest inaczej i teraz też zostanie zastosowany podobny scenariusz”.

TK

Zobacz cały program na PCh24 TV:

WOJNA i GŁÓD! Przygniecie nas fala muzułmańskich IMIGRANTÓW? || Jaka jest prawda?

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(8)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie