Na londyńskich autobusach reklamować się mogą wojujący ateiści, organizacje promujące homoseksualny styl życia, ale nie… chrześcijanie. Klimat wrogości wobec chrześcijaństwa pogłębia się.
W 2008 roku na piętrowych, czerwonych autobusach Londynu pojawiły się hasła pierwszej ateistycznej kampanii społecznej. „Bóg prawdopodobnie nie istnieje. A teraz przestań się martwić i zacznij cieszyć życiem”. Mimo licznych protestów parafii, stowarzyszeń i przedstawicieli różnych chrześcijańskich związków wyznaniowych obecnych w Wielkiej Brytanii, kampania ta trwała.
Wesprzyj nas już teraz!
Od tego czasu w brytyjskich stacjach telewizyjnych pojawiły się reklamy… aborcji przygotowane przez organizację Marie Stopes International. W tej sprawie ostro interweniowała katolicka Konferencja Biskupów Anglii i Walii. „Aborcja nie jest usługą konsumencką. Takie reklamy niszczą szacunek dla życia i są wysoce szkodliwie dla kobiet” – podkreślali. Oczywiście, krytyka nie odniosła żadnego skutku. Więcej, stacja, która ją emitowała, była chwalona za walkę z „tabu aborcji”. Pół roku temu jedna z organizacji LGBT wystartowała z kampanią „Niektórzy ludzie są gejami. Poradźcie sobie z tym”. Brytyjskie media powitały inicjatywę z entuzjazmem.
W październiku Core Issues Trust, brytyjska organizacja chrześcijańska, chciała wykupić reklamę na londyńskich autobusach. Celem kampanii miało być zwrócenie uwagi na fakt, iż niektórzy homoseksualiści chcą zerwać z dotychczasowym stylem życia i mogą otrzymać w tym wsparcie. Zarząd londyńskiego transportu publicznego odmówił wynajęcia powierzchni reklamowej. – Dlaczego LGBT może wyrażać swoje opinie, a my nie? – pytał Mike Davidson kierujący Core Issues Trust. Organizacja złożyła w tej sprawie pozew sądowy wskazując na… naruszenie zasady niedyskryminacji.
Spotkało się to z gniewnymi reakcjami. Sam Davidson był w przeszłości aktywistą LGBT, zaangażowanym w walkę o „równouprawnienie”. Na skutek nawrócenia zerwał z dotychczasowym życiem i zaczął angażować się na rzecz innych osób, borykających się z problemem homoseksualizmu. Od tego czasu stał się jedną z najbardziej znienawidzonych przez homolobby osób. Natychmiast pod jego adresem posypały się oskarżenia o homofobię.
„Problem” okazał się być poważny: Davidson był znanym i cenionym terapeutą, poprzednio pomagającym pacjentom w zaakceptowaniu ich „tożsamości” seksualnej, następnie angażując się w kwestie wsparcia terapeutycznego dla byłych homoseksualistów. W momencie, w którym ujawniono, że uważa on homoseksualizm za zaburzenie seksualne… został wydalony ze Stowarzyszenia Zawodowego Psychoterapeutów. Przed tym nie wniesiono na jego działalność skarg, nie spotkał się też z zarzutami naruszenia etyki zawodowej.
Ta sama sytuacja powtarza się w przypadku Leslie Pilkingtona. Stowarzyszenie już wszczęło w jego sprawie postępowanie, którego podstawą było… nagranie ujawnione przez dziennikarkę udającą pacjentkę. Choć zarejestrowana rozmowa ma zupełnie profesjonalny charakter, pada w niej stwierdzenie ze strony terapeuty, iż może on pomóc pacjentce w poradzeniu sobie z jej homoseksualnymi tendencjami – co dla brytyjskich środowisk psychoterapeutycznych jest już olbrzymim skandalem.
W ciągu ostatniego tygodnia chrześcijańska organizacja, przedstawiająca modlitwę jako środek uwolnienia od homoseksualizmu i nieczystości, została zmuszona do usunięcia z ulic swoich plakatów. Homolobby w Wielkiej Brytanii świętuje kolejne sukcesy.
Źródło: eponymousflower.blogspot.com
mat