Na kanadyjskim rynku kredytów hipotecznych dają się zauważyć te same trendy, które obserwowano w Stanach Zjednoczonych na dwa lata przed pęknięciem bańki na rynku nieruchomości w 2008 r. – alarmuje portal „Business Insider”.
Gwałtowny wzrost cen nieruchomości i znacznie zwiększony popyt na kredyty hipoteczne wysokiego ryzyka, tzw. subprime przeżywa również północny sąsiad USA, a zdawałoby się, że kanadyjski rynek nieruchomości nie został zakażony przez globalny kryzys zadłużenia. Od 2000 r. ceny mieszkań w Kanadzie wzrosły o 100 proc. Średnia cena domu to 348 tys. dolarów (ponad milion, w przeliczeniu na złotówki) i jest obecnie niemal dwa razy większa, niż w Ameryce.
Wesprzyj nas już teraz!
Załamania na światowych rynkach i presja na wprowadzanie regulacji kredytowych skłoniła duże kanadyjskie banki do zaostrzenia przepisów kredytowych i podniosły stawki kredytów hipotecznych. Był to impuls dla rozwoju rynku kredytów wysokiego ryzyka, udzielanych przeważnie osobom o mniejszych dochodach i mniejszej wiarygodności kredytowej, co zwiększa ryzyko, że kredyty takie nie zostaną spłacone. Co za tym idzie, oprocentowanie takich kredytów jest dużo wyższe w porównaniu do standardowych kredytów.
Łatwe kredyty przyzwyczaiły ludzi do ich zaciągania, zakręcenie kurka z pieniędzmi stworzyło lukę na rynku, którą błyskawicznie wykorzystał rynek subprimemortgages. Wielu ekonomistów, ale nie tych mainstreamowych i politycznie poprawnych, ostrzega, że kryzys, który rozpoczął się w Ameryce w 2008 r. dokona jeszcze spektakularnego powrotu. Jeżeli „pociągnięcie za spust” dokona się za sprawą Kanady, będzie to dla europejskich polityków dodatkowy argument, że całe zło zaczęło się za oceanem, a w Europę trafił jedynie rykoszet. Takie oskarżenia pod adresem Stanów Zjednoczonych wysuwał już przewodniczący Komisji Europejskiej, Jose Manuel Barroso. Prawda jest jednak taka, że system pustego pieniądza wszędzie, gdziekolwiek by nie istniał, doprowadzi, bez trzymania go w ryzach, do takiej sytuacji.
Tomasz Tokarski
Źródło: www.forsal.pl