30 września 2017

Kardynał Mueller: urzędnicy Kurii Rzymskiej pracują w strachu, że ktoś na nich doniesie

(Kardynał Gerhard Ludwig Müller. FOT.REUTERS/Max Rossi/FORUM)

Karierowiczostwo i oportunizm nie powinny zyskiwać poklasku, a osoby, które są kompetentnymi współpracownikami, nie powinny być wydalani z Kurii bez powodu. Ludzie pracujący w Kurii żyją w wielkim strachu: szpiedzy donoszą na nich bezpośrednio Ojcu Świętemu – twierdzi kardynał Gerhard Mueller. W rozmowie z National Catholic Register nie zabrakło też innych sensacyjnych wątków.

 

Kardynał Mueller w rozmowie z dziennikarzem National Catholic Register przyznał, że nie zna powodów, dla których jego misja w Kongregacji Nauki Wiary została przerwana przez papieża już po pierwszej kadencji. – Nie wyjaśnił mi tego. Papież widział się ze mną na prywatnej, rutynowej audiencji i zakomunikował, że „to wszystko”. Prawdą jest natomiast, że jakiś czas temu Ojciec Święty powiedział mi, że jego doradcy mówią, że „Mueller jest wrogiem papieża”. To były anonimowe oskarżenia, co sugeruje, że autorzy tych pomówień nie byli w stanie odważnie porozmawiać ze mną na argumenty. Użyto taktyki podstępu, która zawsze jest szkodliwa dla życia Kościoła i Kurii. No ale wtedy papież zapewnił mnie, że nie należy dawać wiary takim plotkom. Hierarcha po raz kolejny potwierdził, że nigdy nie był wrogiem papieża i zawsze zachowywał wobec niego pełną lojalność, a ci, o których wiedział, że donoszą na niego do Franciszka, za poprzednich dwóch pontyfikatów cechowali się nastawieniem skrajnie anty-rzymskim więc i skrajnie nielojalnym wobec poprzednich następców Świętego Piotra. – Największym zagrożeniem dla papieża są dziś oportuniści, karierowicze i fałszywi przyjaciele, którzy troszczą się nie o dobro Kościoła, ale o własne interesy finansowe i swoje plany. Kardynał przyznał, odnosząc się do osobistych przeżyć związanych z odwołaniem ze stanowiska, że miłość do Kościoła wymaga, by czasami dla niego cierpieć.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Prowadzący rozmowę Edward Pentin zapytał kardynała Muellera dlaczego Kongregacja Nauki Wiary pod jego kierownictwem tak rzadko podejmowała działania przeciwko teologom, których myśl rozeszła się z nauką Kościoła. Hierarcha stwierdził, że patrzenie na Kongregację Nauki Wiary przez pryzmat karania i poprawiania błędów jest przejawem anachronizmu, ale podkreślił, że jednak podejmował działania w kilku kwestiach dotyczących rażących błędów. Dodał przy tym jednak także, że postępowi biskupi za przejaw „cofnięcia do czasów inkwizycji” uważali samo istnienie KNW.

 

O istotności Kongregacji Nauki Wiary niech świadczy to, że kardynał Mueller odważył się nawet wytknąć błąd papieżowi Pawłowi VI, ogłoszonemu przez Franciszka błogosławionym. Niemiecki hierarcha wskazał, iż błędem papieża Pawła było ustanowienie Kongregacji Nauki Wiary nie najważniejszą, ale po prostu jedną z wielu kongregacji Watykanu. Z tego wynikają błędy współczesności, w tym dziwaczne pojmowanie roli Kościoła. – Owszem, zadaniem sekretarza stanu jest praca na rzecz pokoju i wolności między państwami, sprawiedliwości społecznej itd. To bardzo ważna rola, ale Kościół nie jest organizacją polityczną, nie jest organizacją społeczną, nie organizacją pozarządową! – przypomniał hierarcha.

 

Pentin zauważył, że papież zdecydowanie chętniej niż Kongregacji kierowanej do niedawna przez kardynała Muellera, radził się swoich zaufanych hierarchów, jak choćby arcybiskupa Fernadeza z Buenos Aires, o którym mówi się, że był faktycznym autorem Amoris Laetitia. Kardynał nie zaprzeczył ani nie potwierdził tej informacji, przypominając jedynie, że dokument podpisany jest przez papieża, stanowi magisterium Ojca Świętego i cała odpowiedzialność za zamieszczone tam treści spoczywa właśnie na Franciszku. Według kard. Muellera nieporozumienia w sprawie tej adhortacji wynikają nie z tego, że papież wprowadza jakąś nową naukę, bo nie może zmienić doktryny ani zasad dopuszczania do sakramentów, ale dlatego, że jako dobry pasterz chce pomóc osobom w sytuacjach bardzo trudnych – ale w zgodzie ze Słowem Bożym. Przyznał jednak przy tym, że część poprawek, które Kongregacja Nauki Wiary sugerowała do niepublikowanego jeszcze tekstu Amoris Laetitia, została przez papieża zignorowana. Hierarcha bagatelizuje natomiast dokument papieża, w którym Franciszek pochwalił sprzeczną ze Słowem Bożym interpretację adhortacji dokonaną przez biskupów z Argentyny. Niemiecki duchowny twierdzi, że skoro to był list, to jest to papieski dokument prywatny i nie ma mocy oficjalnego Magisterium, mimo iż jego treść opublikowała strona internetowa Watykanu.

 

Kardynał Mueller przyznał również, że rola Kurii Rzymskiej i wszystkich kongregacji, jest w tej chwili de facto redukowana, gdyż „niektórzy uważają, że papież może robić co zechce, ponieważ jest całkowicie suwerenny od doradców” ale, jak przyznał hierarcha, nie jest to prawda. Według byłego szefa KNW podczas obecnego pontyfikaty zaniknęło w Kurii jasne pojęcie o doniosłym eklezjologicznym statusie rzymskich dykasterii i kolegium kardynalskiego, co powoduje wielkie problemy w kierowaniu Kościołem. – Rola Papieża jako głowy Państwa Watykańskiego nie ma nic wspólnego z papieżem jako widzialną głową Kościoła, głównym fundamentem jedności Kościoła. Niezależność papieża od światowych mocarstw jest niezbędna dla jego misji, ale nie można sądzić, że papież jest niezależny od prawa moralnego. Jest on pierwszym, ostatnim, najwyższym i najważniejszym interpretatorem naturalnego prawa moralnego, objawionego nam przez Boga w Jezusie Chrystusie. Dlatego też papież nie jest jakimś zwykłym odseparowanym od innych duchownych władcą, lecz głową widzialnego Kościoła i z tego powodu musi polegać na wykwalifikowanej i zaangażowanej współpracy Kościoła rzymskiego w postaci kardynałów i kongregacji Kurii Rzymskiej.

 

Według kardynała Muellera nie trzeba winić papieża za zamieszanie, które wynika z tego, iż jego otoczenie deprecjonuje tradycyjną rolę rzymskich kongregacji i kolegium kardynalskiego (co kończy się chociażby różnymi, w tym heretyckimi interpretacjami jego adhortacji), ale duchowny podkreśla, że Ojciec Święty jest przez Jezusa Chrystusa upoważniony by to zamieszanie zwalczyć.

 

Szczególnie ciekawe wydają się słowa kardynała Muellera o pracy w Kurii Rzymskiej. Przyznał on bowiem, że jej urzędnicy żyją podczas tego pontyfikatu w ciągłym strachu. – Karierowiczostwo i oportunizm nie powinny zyskiwać poklasku, a osoby, które są kompetentnymi współpracownikami, nie powinny być wydalanymi z Kurii bez powodu. Ludzie pracujący w Kurii żyją w wielkim strachu: jeśli powiedzą jedno małe lub nieszkodliwe słowo krytyczne, niektórzy szpiedzy przekażą te uwagi bezpośrednio Ojcu Świętemu, a fałszywie oskarżeni ludzie nie mają szans na obronę – stwierdził duchowny. – Słowa Jezusa wobec tych, którzy potępiają swoich braci i tworzą tego typu złą atmosferę podejrzliwości są bardzo mocne. Ludzie [w Kurii – przyp. red.] boją się wypowiadać, wiedzą że można nań donieść. Nie jest to zachowanie dorosłych ludzi, ale szkoła z internatem.

 

Kardynał Mueller nie zaprzeczył, gdy dziennikarz przytoczył słowa anonimowego hierarchy mówiącego o panującej w Watykanie „atmosferze terroru”. Przyznał natomiast, że to samo co w Watykanie dzieje się również na wydziałach teologicznych, gdzie uwagi do interpretacji papieskiej adhortacji, karane są wyrzucaniem z pracy czy ze studiów. – To nie jest dojrzałe. Konkretna interpretacja przypisu 351 papieskiego dokumentu nie może stanowić kryterium zostania biskupem. Przyszły biskup musi być świadkiem Ewangelii, następcą apostołów, a nie tylko tym, który powtarza niektóre słowa jednego dokumentu duszpasterskiego papieża bez dojrzałego zrozumienia teologicznego – dodał. – Musimy odróżnić to, co jest oficjalną doktryną Kościoła i to, co mówi on w prywatnych rozmowach. Te prywatne opinie papieża muszą być szanowane, ponieważ są opiniami i słowami Ojca Świętego, ale nikt nie jest zobowiązany do bezkrytycznego akceptowania wszystkiego, co mówi na przykład o kwestiach politycznych czy naukowych. To jest jego osobista opinia, ale nie ma nic wspólnego z naszą katolicką wiarą, przez którą jesteśmy usprawiedliwieni w łasce Bożej – doprecyzował hierarcha.

 

Były prefekt Kongregacji Nauki Wiary odniósł się także do zauważonego przez Edwarda Pentina braku dialogu z krytykami adhortacji i autorami dubiów w dobie, w której w Watykanie tak wiele mówi się o dialogu i otwarciu na inne poglądy. Według kardynała Muellera dyskusja nad pewnymi dokumentami czy postawami papieża nie jest prowadzona przeciwko Ojcu Świętemu, ale dla dobra Kościoła. Zauważył, że w przeszłości wielokrotnie dyskutowano nad różnymi dokumentami papieży i nikt nie zamykał krytykom ust. – Dla Kościoła jest to bardzo duże niebezpieczeństwo, że niektóre grupy ideologiczne prezentują się jako wyłączni strażnicy jedynej prawdziwej interpretacji Amorisa Laetitia. Mają oni poczucie, że mają prawo potępiać wszystkich ludzi z innego punktu widzenia jako głupich, sztywnych, staroświeckich, średniowiecznych itp. – stwierdził. – Nikt nie może na przykład powiedzieć, że kardynał Caffarra nie zrozumiał niczego z teologii moralnej. Czasami stanowisko jawnie niechrześcijańskie powielane jest w L’Osservatore Romano, półoficjalnej gazecie watykańskiej, lub podawane w oficjalnych organach medialnych, w celu stworzenia polemiki i retoryki. To nie może nam pomóc – dodał.

 

Według kardynała Muellera duchowni, którzy popierają tak zwany progresywizm, nigdy nie mają teologicznych argumentów. Jedyną metodą, jaką się posługują, jest dyskredytowanie innych osób, nazywając je „konserwatywnymi”, co w ich ustach ma brzmieć jak obelga.

 

Czy niemiecki duchowny chciałby, by papież odpowiedział na „dubia”? – Najlepszą rzeczą byłoby, gdyby Ojciec Święty spotkał się z autorami przed publikacją wątpliwości. Teraz mamy pewien spektakl, próbę sił. Lepiej jest rozmawiać wcześniej, dać szansę by pogłębiać pytania i udzielać dobrych odpowiedzi – stwierdził były prefekt Kongregacji Nauki Wiary.

 

 

kra

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 904 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram