Komisja Europejska nie odpuszcza w sprawie polityki klimatycznej. Zgodnie z założeniami dotyczącymi dekarbonizacji, do połowy wieku UE miałaby ograniczyć emisję tak zwanych gazów cieplarnianych z transportu o 90 proc. Bruksela zaproponowała obłożenie nowymi wymogami (zwiększenie kosztów operacyjnych) tanich linii lotniczych operujących na krótszych dystansach. Na razie z nowych wymogów mają być zwolnione duże linie lotnicze operujące na dłuższych dystansach. Propozycje te sfrustrowały operatorów tanich linii lotniczych.
Bruksela proponuje, aby zmusić linie lotnicze do monitorowania i zgłaszania emisji innych niż CO2, to jest tlenków azotu (NOx) i cząstek sadzy od przyszłego roku wyłącznie w przypadku lotów po Europie. Z tego obowiązku mają być zwolnione do 2027 r. loty długodystansowe do miejsc docelowych poza UE.
Jak podaje „Politico”, projekt regulacji w tej sprawie zostanie ogłoszony jeszcze w tym tygodniu i poddany konsultacjom społecznym. Już teraz propozycja budzi ogromne kontrowersje i swojej frustracji nie ukrywają operatorzy tanich linii lotniczych, którzy tradycyjnie obsługują loty w całej Europie. Większe linie lotnicze specjalizują się w długodystansowych lotach do obu Ameryk i Azji np. Air France-KLM i Lufthansa.
Wesprzyj nas już teraz!
Dyrektor Ryanair ds. zrównoważonego rozwoju i finansów Thomas Fowler zauważył, że skoro chce się nałożyć na linie lotnicze dodatkowe opłaty, to muszą one objąć nie tylko tanie linie, ale także wszystkich innych przewoźników.
KE ma czas do sierpnia na podjęcie decyzji odnośnie wdrożenia nowych zobowiązań, wynikających z zatwierdzonego w ubiegłym roku unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji (ETS). Do końca 2027 r. unijny organ ma podjąć decyzję odnośnie tego, czy nałożyć na linie lotnicze obowiązek płacenia za emisje inne niż CO2.
W ub. tygodniu Grupa Lufthansa zapowiedziała, że od przyszłego roku nałoży dodatkową opłatę w wysokości do 72 euro za bilet w celu pokrycia kosztów związanych z unijną polityką klimatyczną. Rzeczniczka Lufthansy poparła propozycję KE. – Obowiązek zgłaszania skutków emisji innych niż CO2 powinien mieć zastosowanie wyłącznie do lotów wewnątrzeuropejskich – oznajmiła Sandra Courant, wskazując, że pomoże to w niwelowaniu „dalszych zakłóceń konkurencji” na poziomie globalnym.
Również Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych (IATA) uznało, że monitorowanie gazów innych niż CO2 powinno być ściśle wewnątrzunijnym obowiązkiem i nie dotyczyć monitoringu tego gazu poza Europą, aby nie doprowadzić do napięć z krajami spoza UE.
Potencjalnie nowa regulacja Komisji uderzy w tanie linie, takie jak Ryanair, easyJet i Wizz Air, które mogą skarżyć się na nierówne traktowanie.
Władze tanich linii lotniczych napisały list do przedstawicieli KE zdecydowanie sprzeciwiając się pomysłowi ograniczenia wymogu monitorowania i raportowania emisji z lotów długodystansowych, które mają większy wpływ na klimat.
Przewoźnik EasyJet oskarżył nawet IATA o wspieranie „szantażu antynaukowego”. Dyrektor tej linii Mitchison uważa, że nowa propozycja KE ma ochronić wielkich przewoźników, którzy będą mogli opóźnić działania klimatyczne w przeciwieństwie do małych przewoźników.
Lotnictwo ma odpowiadać za około 2,5 procent globalnej emisji CO2. Ma ono mieć jednak większy wpływ na zmiany klimatu wskutek tworzenia się smug kondensacyjnych – białych linii pozostawianych na niebie przez samoloty.
Propozycja KE objęłaby 18,3 Mt ekwiwalentu CO2 (innych emisji), podczas gdy platforma danych klimatycznych Estuaire szacuje, że gdyby projekt systemu monitorowania obejmował wszystkie loty, dotyczyłby 53,2 mln ton (Mt) ekwiwalentu CO2.
Rzecznik KE ds. działań klimatycznych Tum McPhie uważa, że dzięki wdrożeniu przez Komisję systemu monitorowania gazów innych niż CO2 poprawi się „przejrzystość” na temat wpływu lotnictwa na klimat.
Lobbyści z Transport & Environment w kwietniu sugerowali, że „tanie linie lotnicze zanieczyszczają środowisko bardziej niż kiedykolwiek wcześniej”.
Grupa uderzyła w Ryanair, który „już trzeci rok z rzędu jest najbardziej zanieczyszczającą środowisko linią lotniczą w Europie. Lufthansa i British Airways są drugim i trzecim co do wielkości podmiotami zanieczyszczającymi środowisko, ale nadal ich liczba lotów jest niższa niż przed tzw. pandemią Covid. Niedrogie linie lotnicze Ryanair i Wizz Air w zeszłym roku zanieczyściły więcej niż kiedykolwiek – znacznie przekroczyły swój szczyt w 2019 r. Ryanair wyemitował 15 Mt CO2 w 2023 r. – o 23% więcej niż poziom przed pandemią – podczas gdy emisje Wizz Air wzrosły w tym czasie o 40%. Emisje Ryanair odpowiadają emisji siedmiu milionów samochodów benzynowych rocznie” – czytamy w komunikacie zamieszczonym przez lobbystów na rzecz „zielonego transportu” z 19 kwietnia br.
Wskazano w nim, że w zeszłym roku co czwarty lot w Europie był obsługiwany przez jednego z trzech głównych tanich przewoźników (easyJet, Ryanair, Wizz Air). Od 2019 r. tanie linie lotnicze sukcesywnie zwiększają swój udział w rynku przewozów lotniczych w Europie. Z kolei dotychczasowi przewoźnicy, w tym Air France, Lufthansa, KLM i British Airways, stracili od czasu Covid-19 udział w rynku o 2,8 punktu procentowego.
Dyrektor ds. lotnictwa think tanku T&E, Jo Dardenne ubolewa, że „tani model biznesowy napędza niezrównoważony rozwój sektora”. Dodał, że ekologizacja linii lotniczych i w ogóle „ekologiczne lotnictwo nigdy nie ujrzy światła dziennego”, ponieważ nie da się konkurować z Ryanair, Wizz Air i innymi tanimi liniami.
Air France i Lufthansa miały zapłacić w ubiegłym roku 7 i 16% ekwiwalentu swoich emisji (ograniczenia i bezpłatne uprawnienia przyznawane liniom lotniczym). Bez tych zwolnień Lufthansa musiałaby zapłacić ponad 800 milionów euro za emisję CO2, a ostatecznie zapłaciła 130 milionów euro. Tanie linie lotnicze, które muszą płacić za większą część swoich emisji, uiściły opłaty za połowę swojej emisji CO2.
78% emisji CO2 z lotnictwa nie zostało w zeszłym roku wycenione, bo nie wchodziły w zakres rynków emisji dwutlenku węgla lub otrzymały bezpłatnie uprawnienia do emisji.
– Latanie jest zdecydowanie za tanie – uważa Dardenne. – Niezależnie od tego, czy mówimy o tradycyjnych przewoźnikach, czy o tanich liniach lotniczych, sektor lotniczy nie płaci wystarczająco dużo za emisję dwutlenku węgla. Ponad dziesięć lat po wprowadzeniu rynku uprawnień do emisji gazów cieplarnianych dla lotnictwa system ten w dalszym ciągu nie zapewnia zachęt do odchodzenia od lotów na paliwach kopalnych. Należy położyć kres tej absurdalnej sytuacji, w której pasażer płaci za kawę na lotnisku więcej niż niektóre linie lotnicze za emisję gazów cieplarnianych – dodaje.
Źródło: politico.eu, transportenvironment.org
AS