Nie jest żadnym zaskoczeniem, że Gurbanguly Berdimuhamedow został po raz trzeci wybrany na urząd prezydenta Turkmenistanu. Wszak nie po to zorganizował elekcję i w niej wystartował, żeby przegrać. Szczególnie, że zgodnie z prawem głową państwa może być dożywotnio.
Do uzyskania w niedzielnych wyborach 100 proc. brakło Berdimuhamedowi mniej więcej tyle, ile wynosi błąd statystyczny. Prezydent poprawił swój wynik z roku 2012, gdy poparło go „zaledwie” 97 proc. uprawnionych do głosowania. Wyborcy tym razem jeszcze lepiej niż ostatnio stanęli na wysokości zadania i oprócz trafnego głosowania tłumnie przyszli na wybory. Frekwencja wyniosła ponad 97 proc. Przy Berdimuhamedowie żaden z pozostałych ośmiu kontrkandydatów (zgłaszanych także – po raz pierwszy – przez opozycję) nie miał szans.
Wesprzyj nas już teraz!
Gurbanguly Berdimuhamedow był dentystą poprzedniego prezydenta, Saparmyrata Nyýazowa. Ten komunistyczny aparatczyk sprawował funkcję dożywotnio. Ogłosił się również turkmenbaszą, czyli wodzem wszystkich Turkmenów świata. Zmarł w roku 2006, a od roku 2007 nową głową państwa jest właśnie Berdimuhamedow.
By upodobnić się do swojego poprzednika, nowy prezydent zlikwidował ograniczenia dotyczące liczby kadencji. Wzorem Nyýazowa propaguje również swój kult, chociaż bez tak karykaturalnej formy. Jest bowiem człowiekiem innym niż wyniosły postkomunista. Berdimuhamedow, wzorem Władimira Putina, chętnie występuje w telewizji, pozwala fotografować się na siłowni, podczas jazdy konnej, wycieczek rowerowych oraz rajdów samochodowych, które – a jakże – wygrywa.
Lider Turkmenistanu pokazuje się również z robotnikami, a z chórem złożonym z ponad 4 tys. osób śpiewa… własne piosenki. W roku 2009 przed kamerami wykonał operację usunięcia guza.
Głównym filarem reżimu są pieniądze pochodzące ze sprzedaży surowców energetycznych. Dzięki nim możliwy jest rozwój infrastruktury, a niekiedy nawet dokarmianie obywateli.
Źródło: tvp.info, naszdziennik.pl
MWł