Austriacy po raz kolejny zagłosowali na prawicę. W niedzielę odbyły się wybory do drugiego największego landu w kraju. Zdecydowane zwycięstwo odniosła FPÖ.
Wolnościowa Partia Austrii (FPÖ) wygrała wybory ogólnokrajowe już we wrześniu. Ugrupowanie kierowane przez Herberta Kickla mogło objąć władzę, budując koalicję z chadecją. Oznaczałoby to jednak, że dotychczasowy kanclerz, chadek Karl Nehammer, straciłby władzę. Dlatego chadecja odrzuciła ofertę FPÖ i wolała porozumieć się z ugrupowaniami lewicowymi.
Austriacy pokazali teraz, co myślą o takim ignorowaniu wyborczego zwycięzcy. W niedzielę odbyły się wybory do parlamentu Styrii, drugiego największego landu Austrii. Styria jest znana jako zielone serce Austrii; jej stolicą jest Graz. FPÖ otrzymała w głosowaniu ponad 35 procent poparcia, zdecydowanie dystansując chadecką ÖVP, wspartą przez 26,7 proc. wyborców. Na kolejnych miejscach uplasowały się socjaldemokratyczna SPÖ (21,6 proc.), Zieloni (6,1 proc.), liberalna Neos (5,9 proc.) i komuniści (4,4 proc.).
Wesprzyj nas już teraz!
To oznacza, że nie będzie kontynuacji dotychczasowego rządu chadeków i socjaldemokratów: oba ugrupowania będą dysponować zbyt małą liczbą miejsc w landowym parlamencie. Ugrupowania będą musiały wesprzeć się Zielonymi, bo wszystko wskazuje na to, że również w Styrii zignorowany zostanie zwycięzca.
Co ciekawe, szef chadeckiej ÖVP w Styrii, Christopher Drexler, zabiegał na szczeblu ogólnokrajowym o koalicję z FPÖ. Przekonywał, że odsuwanie tej partii jest błędem, bo w dłuższej perspektywie doprowadzi tylko do jej wzmocnienia. Wybory w jego własnym landzie pokazały, że ma rację.
FPÖ prezentuje program tożsamościowy, nastawiony na promocję austriackiej gospodarki i zdecydowaną walkę z masową migracją.
Źródła: jungefreieht.de, pch24.pl
Pach