Jak z żalem donoszą entuzjaści Tradycji katolickiej z Wysp Brytyjskich, nadszedł koniec uroczystych Mszy Świętych w klasycznym rycie rzymskim, sprawowanych przy głównym ołtarzu Katedry Westministrskiej w Londynie. Odprawiane dwa razy do roku od przeszło półwiecza celebracje były owocem słynnego „indultu angielskiego” i centralnym wydarzeniem w życiu społeczności tradycji liturgicznej.
W londyńskiej świątyni wciąż odprawiane będą ciche msze – odbywające się w każdą pierwszą sobotę miesiąca w Kaplicy Najświętszego Sakramentu, wyjaśnia przewodniczący Latin Mass Society, Dr. Joseph Shaw, w artykule opublikowanym na łamach portalu Catholic Herald.
Tym niemniej, strata, jaką ponieśli brytyjscy katolicy, pozostaje dotkliwa. Comiesięczne celebracje są bowiem elementem posługi sakramentalnej katedry – za to uroczyste Msze przy głównym ołtarzu były niejako dedykowane ruchowi tradycji katolickiej i stanowiły szczególny moment roku dla jego entuzjastów.
Wesprzyj nas już teraz!
„Znaczące dla tej Mszy nie było to, że stanowiła rzadką okazję do uczestnictwa w starym rycie. Raczej to, że miała miejsce przy znakomitym ołtarzu głównym katedry i była śpiewana. W późniejszych latach była sprawowana jako msza (…) z diakonem i subdiakonem, a nawet biskup pomocniczy sprawował [w jej ramach – red.] Mszę pontyfikalną”, wyjaśnia autor artykułu opublikowanego na łamach brytyjskiego medium.
Jak dodawał przewodniczący Latin Mass Society, ciche Msze Święte były regularnie sprawowane w wielu świątyniach, a nawet w oratorium londyńskim. Uroczysta forma klasycznego rytu była za to dla Brytyjczyków szczególną okazja do doświadczenia pełni jego okazałości.
Prawo do wydawania zgody na sprawowanie „Mszy Trydenckiej” przyznane zostało biskupom Anglii i Walii przez papieża Pawła VI w ramach indultu angielskiego – nazywanego popularnie „indultem Agaty Christie” ze względu na poparcie pisarki dla zachowania klasycznej formy katolickiej Mszy, o co walczyło środowisko artystyczne, w tym również JRR Tolkien.
Hierarchą, który dołożył największych starań, by umożliwić klasycznemu rytowi przetrwanie na Wyspach Brytyjskich był kard. John Carmel Heenan, ordynariusz diecezji Westminister. To z jego inicjatywy w katedrze znalazło się miejsce tak dla cichych celebracji, jak i dla odprawianej przy głównym ołtarzu dwa razy do roku Mszy śpiewanej.
„To nie przesada powiedzieć, że Środowisko Tradycji Katolickiej zostało fundamentalnie ukształtowane (…) przez współpracę z kolejnymi Arcybiskupami Westminister na kanwie tych mszy. Środowisko nie jest po prostu grupą katolików, ułatwiających odprawianie mszy tu i tam: ma, a w zasadzie miało do teraz, bliski związek z pierwszym biskupem Anglii i Walii, relację, która przetrwała wszystkie podziały i przebrnęła przez trudności każdego rodzaju”, opisywał znaczenie uroczystych celebracji dr. Josepsh Shaw.
„Kard. Heenan również publicznie zaznaczał godność i wagę starej liturgii i jej miejsce w życiu Kościoła. W końcu to była liturgia, dla której Katedra Westministerska została zbudowana i za którą Męczennicy Angielscy, z których 40 zostało kanonizowanych w 1971 roku, oddali swoje życie. Można porównać to z przetrwaniem rytu mozarabskiego przez wieki w zaledwie dwóch kaplicach w Hiszpanii: to po prostu zbyt czcigodne i ważne, by pozwolić temu całkowicie odejść”, czytamy na łamach Catholic Herald.
Źródło: catholicherald.co.uk
FA
Wojna z tradycyjną Mszą świętą trwa. Dwa lata „Traditionis custodes”