W czasie pandemii sądy ogłosiły rekordowe liczby rozwodów. W 2020 roku było ich 241,8 tys., zaś w 2021 roku 268,8 tys. Do pogłębienia plagi rozwodów znacznie przyczyniła się zdalna formuła prowadzenia rozpraw.
Jak informuje „Dziennik Gazeta Prawna”, pandemiczne regulacje spowodowały, że do orzekania wystarczył tylko jeden sędzia, bez dwóch ławników. Mimo zakończenia stanu epidemii, sprawy rozwodowe prowadzono w ten sposób aż połowy marca br., gdy nastąpiła nowelizacja niektórych przepisów kodeksu postępowania cywilnego.
Nowe (stare?) regulacje zakładają, że co do zasady, przy rozwodach nie można stosować przepisów dotyczących posiedzenia zdalnego. Sprawy rozwodowe zaliczane są bowiem do rozpraw, których upublicznienie może zagrozić porządkowi publicznemu lub moralności. Przedmiotem procesu są bowiem informacje o charakterze intymnym, podczas rozpraw rozstrząsane są m.in. szczegóły dotyczące kwestii prywatnych, których ujawnienie mogłoby skutkować szkodami moralnymi dla zainteresowanych i rodziny.
Wesprzyj nas już teraz!
Niestety, fakt, że po ponad dwóch latach od zakończenia pandemii, sądy wciąż decydowały się na zdalne prowadzenie spraw rozwodowych pokazuje, że zarówno dla społeczeństwa jak i wymiaru sprawiedliwości, orzeczenie rozpadu związku małżeńskiego przychodzi z nadzwyczajną łatwością.
Źródło: gazetaprawna.pl
PR
Watykan oficjalnie zaprzeczył nauce Kościoła o Komunii św. dla rozwodników