Podczas pobytu w Bytomiu prezydent Bronisław Komorowski, z wykształcenia historyk, stwierdził, że będąc wychowany w „piłsudczykowskiej tradycji” będzie szczęśliwy oglądając w Warszawie pomnik Wojciecha Korfantego.
– Jest upatrzone miejsce, są wstępne akceptacje władz miasta Warszawy, marszałka Sejmu i Senatu, aby w Warszawie, w pobliżu parlamentu, gdzie Wojciech Korfanty był wybitnym parlamentarzystą, stanął pomnik wybitnego syna Śląska i jednocześnie człowieka, który odegrał decydującą rolę w procesie odzyskiwania szans na połączenie, na powrót Śląska do Macierzy – powiedział polski prezydent. – Będę bardzo szczęśliwy, jeśli jako prezydent Polski, który wyrastał w tradycji piłsudczykowskiej, będę mógł patronować wzniesieniu pomnika Wojciecha Korfantego w Warszawie – dodał. Co natychmiast zostało uznane za kolejną gafę.
Wesprzyj nas już teraz!
Tymczasem Korfanty był dla Piłsudskiego wrogiem i to poważnym. W przypadku gdyby polski działacz narodowy ze Śląska został premierem PPS groził… strajkiem generalnym. W roku 1930 został osadzony w twierdzy brzeskiej, zagrożony represjami nie mógł wrócić do kraju nawet na pogrzeb syna. „Piłsudski jako arcykapłan rasy polskiej to gorzka ironia naszych dziejów” – pisał Korfanty.
źródło: dziennikzachodni.pl
mat