Na krakowskim rynku, w publicznej modlitwie ekspiacyjnej za grzech sodomii, wynagradzano Bogu i Matce Najświętszej zgorszenie, jakim będzie parada pederastów i lesbijek, która przejdzie w sobotę ulicami Krakowa. Organizatorem publicznej ekspiacji była Krucjata Młodych.
Rynek krakowski skąpany w majowym słońcu. Ludzie. Każdy z nich idzie w swoim kierunku. Jedni się spieszą, drudzy leniwe odmierzają krok. Strzępki rozmów wymieszane z nawoływaniem przewodników turystycznych i ich opowieściami o Krakowie, których z większą lub mniejszą uwagą przysłuchują się zwiedzający. Jednak dziś w tym rynkowy gwarze słychać słowa, które rzadko przecież są w takim miejscu wypowiadane publicznie: „Zdrowaś Maryjo, łaski pełna….”.
Wesprzyj nas już teraz!
– Modlimy się by wynagrodzić za grzech sodomii. Modlimy się za grzeszników, nie nienawidzimy ich, co często się nam zarzuca – mówi na wstępie jeden z organizatorów.
Modlitwa płynie z ust i serc uczestników publicznej ekspiacji za grzech sodomii, płynie równo i miarowo, wnosząc w miejski gwar element transcendencji.
Ekspiacja przebiega spokojnie, ludzie przystają, czytają trzymane przez Młodych Wszechpolaków hasła: „Chłopak i dziewczyna, normalna rodzina”, „Kochaj grzesznika, walcz z grzechem”. Nagle zamyślenie modlitewne przerywa przeciągły krzyk – homofoby! Dziewczyna lub młody chłopak, z daleka doprawdy trudno to poznać po dziwacznym uczesaniu i ubiorze, gwałtownie macha rękami wykrzykując w stronę modlących słowa wzgardy i nienawiści.
Jednak modlitwa pod przewodnictwem ojca Benedykta Huculaka OFM trwa dalej, odmierzana kolejnymi tajemnicami bolesnymi Różańca Świętego.
Wśród modlących się są także studenci. Kiedy pytam co skłoniło ich do przyjścia, odpowiadają: „to jest nasza, chrześcijańska forma walki. Robimy to dla narodu i jego przyszłości”.
Wagę publicznej modlitwy oraz siły podkreśla także Maria, która przyszła tu z mężem. – Jestem zaangażowana w działania na rzecz obrony życia. Obecność tu oraz modlitwę traktuję jako kontynuację mojej działalności na rzecz rodziny – mówi mi.
Data tego modlitewnego spotkania, zdecydowanie nie jest przypadkowa. Już w sobotę ulicami Królewskiego Miasta Krakowa przejdzie parada sodomitów bezwstydnie obnoszących się ze swoimi nieuporządkowanymi skłonnościami. Miasto Królów i Świętych ponownie zostanie narażone na widok obrzydliwości wylewających się z tego typu manifestacji. Dorośli i dzieci, którzy znajdą się w okolicach sodomickiego przemarszu będą narażeni na oglądanie widoków, o których łatwo nie da się zapomnieć.
Dla katolika nie może być obojętne, iż wzmożona majowa aktywność homośrodowisk, których parada jest jedną z odsłon, odbywa się pod hasłem Ecce Homo. Dla sodomitów te słowa są rzekomą deklaracją, że „wszyscy jesteśmy homo”. Dla katolików są to słowa szczególnie istotne, bowiem związane są z męką Chrystusową. Ich bluźniercze wykorzystanie w promowaniu grzechu, nie może nie boleć i budzić zrozumiałego oburzenia.
„Ecce homo” – te słowa usłyszał tłum żydów, kiedy Piłat pokazywał im po ubiczowaniu zalanego krwią naszego Pana Jezusa Chrystusa.
„Ecce homo” – to także tytuł obrazu ukazującego cierpiącego Jezusa, autorstwa św. brata Alberta Chmielowskiego. Dzieło to znajduje się w jednym z krakowskich kościołów.
Słowa te, tak ściśle związane z męką naszego Pana Jezusa Chrystusa, zostały w bluźnierczy sposób wykoślawione, tak by zadać dodatkowy ból, każdemu katolickiemu sercu.
Nie można przejść obojętnie wobec tego zgorszenia. Parady sodomitów stanowią obrazę i wyzwanie rzucone katolicyzmowi. Jedną z odpowiedzi na te bluźnierstwa winna być modlitwa wynagradzająca, tym bardziej, że wzywała do niej objawiająca się w Fatimie Matka Boża. Wskazywała Ona na różaniec jako szczególnie miłą Jej Sercu modlitwę.
„Córko moja, spójrz, Serce moje otoczone cierniami, którymi niewdzięczni ludzie przez bluźnierstwa i niewdzięczność stale ranią. Przynajmniej ty staraj się mnie pocieszyć…”, powiedziała Maryja w Fatimie.
Kiedy Jezus objawił się św. Małgorzacie Marii Alacoque, mówił jej o olbrzymiej niewdzięczności i wzgardzie ludzi wobec Jego miłości i wtedy zwrócił się do niej: „Ty przynajmniej staraj się mi zadośćuczynić, o ile to będzie w twej mocy, za ich niewdzięczność”.
Te słowa, choć zostały skierowane do konkretnych osób, są wciąż aktualnym wezwaniem dla każdego z nas do modlitwy wynagradzającej.
– Zawsze trzeba się modlić, zwłaszcza w czasach kiedy z tak wielu stron płynie zagrożenie. Mamy prawo i obowiązek wychodzić z naszą modlitwą w świat – nie można nie przyznać racji ojcu Benedyktowi. Nadzieje daje obecność Tego, który „zwyciężył Świat”.
Łukasz Karpiel
{galeria}