Mówimy sobie dzień dobry, kiedy widzimy się w Sejmie. Nie rozmawiamy o polityce, nie umawiamy się na spotkania – powiedział w poniedziałek wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak z Konfederacji o swym dawnym szefie z Młodzieży Wszechpolskiej Romanie Giertychu. Podczas dłuższej rozmowy w komercyjnej stacji radiowej polityk odniósł się też do dywagacji na temat zastosowania w Polsce „wariantu rumuńskiego”, czyli ręcznego sterowania wyborami prezydenckimi z udziałem Unii Europejskiej.
– Gdyby coś takiego miało miejsce, to rząd ogromnie by zaszkodził sobie i Polsce. Pokazałby, że Polska nie jest dojrzałą demokracją, tylko jest republiką bananową – to odpowiedź Krzysztofa Bosaka na pytanie Tomasza Terlikowskiego (obecnie radio RMF) o ewentualność nieopublikowania przez premiera orzeczenia Sądu Najwyższego na temat ważności wyborów prezydenckich w przypadku zwycięstwa Karola Nawrockiego lub Sławomira Mentzena.
– Obawia się pan, że po drugiej turze albo po pierwszej turze Sąd Najwyższy (…) może uznać, że te wybory były nieważne? – pytał dziennikarz.
Wesprzyj nas już teraz!
– Oceniam prawdopodobieństwo tego jako bardzo niskie. Nie wiem, co by się musiało wydarzyć – odparł Bosak. Przypomniał, że dotychczas nie doszło w Polsce do przypadku instytucjonalnego zakwestionowania rezultatów głosowania powszechnego.
– Uważam, że to jest mało prawdopodobne i wolałbym takiego scenariusza nie rozpatrywać, bo to może wprowadzić nasze państwo na nowy, zupełnie nieznany wcześniej poziom kryzysu – ostrzegł wicemarszałek. Podobnie odniósł się do zastrzeżeń, iż obecny rząd nie uznaje Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN, która wypowiada się w sprawie ważności drugiej tury.
– Wyobraźmy sobie, wygrywa te wybory Sławomir Mentzen albo Karol Nawrocki. Sąd Najwyższy uznaje ważność tych wyborów. No i pytanie, czy premier publikuje to orzeczenie, czy decyduje się na dalsze działania, czy uznaje wynik tych wyborów, czy nie. Bo politycy PiSu mówią, czasami wprost, otwarcie, że przecież mogą nie uznać. I wtedy dopiero będzie jazda bez trzymanki – dociekał Terlikowski.
– To już byłby pucz. Rzeczywiście, to byłby taki pucz wewnętrzny. Nie, nie wyobrażam sobie [tego]. Uważam, że gdyby coś takiego miało miejsce, to rząd ogromnie by zaszkodził sobie i Polsce. Pokazałby, że Polska nie jest dojrzałą demokracją, tylko jest republiką bananową – podkreślił Krzysztof Bosak.
– Poza tym pytanie, co w kolejnym kroku? Rozpisywanie kolejnych wyborów? Przejęcie urzędu prezydenta przy pomocy wojska czy służb? No nie, to są scenariusze, które znamy raczej z filmów i literatury takiej, powiedziałbym, popularnej. I nie wyobrażam sobie tego w Polsce – stwierdził.
Na przypomnienie, iż w Rumunii wydarzył się jednak tego rodzaju scenariusz (zakwestionowanie przez urząd wyborczy i sąd konstytucyjny tak zwanego kontrowersyjnego kandydata „skrajnej prawicy” – PCh24.pl), dodał:
– Spory są bardzo realne, natomiast politycy, nawet jeżeli się wzajemnie nie lubią czy wręcz nienawidzą, to są jednak w pewnym sensie pragmatyczni. Wszyscy biorą te pensje w Sejmie. Starają się wprowadzić swoje partie w takie sytuacje, w których będą zyskiwać, a nie tracić. A wejście w kwestionowanie wyborów, które mają największą legitymację w Polsce, czyli wyborów prezydenckich, jest moim zdaniem wejściem na równię pochyłą – zaznaczył polityk Konfederacji.
Bosak został poproszony o odniesienie się do okoliczności śmierci Barbary Skrzypek, niegdyś sekretarki bliskiego współpracownika generała Wojciecha Jaruzelskiego – gen. Michała Janiszewskiego, później pracującej w Urzędzie Rady Ministrów za czasów PRL-owskich szefów rządów: Mieczysława Rakowskiego czy Zbigniewa Messnera, a następnie przez lata sekretarki prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
– Nie mam wiedzy na temat przyczyn śmierci pani Skrzypek. Wydaje mi się, że jej rodzina ani jej prawnicy nie podali też żadnych komunikatów. Więc wolałbym kwestii śmierci nie komentować – wstrzymywał się z komentarzem lider Konfederacji.
– No oczywiście nikt z nas nie był uczestnikiem, nie widział nagrania ani protokołu [z pięciogodzinnego przesłuchania Skrzypek przez mocno zaangażowaną po stronie obozu Tuska prokurator Ewę Wrzosek – PCh24.pl]. Nie wiemy, co tam się dokładnie stało. Bardzo bym chciał, żeby wszystko było zgodnie z procedurami. Natomiast nawet jeżeli było zgodnie z procedurami, to nie podoba mi się jedna rzecz bardzo mocno, a mianowicie to, że prowadziła to jedna z najbardziej agresywnie antypisowskich i upolitycznionych pań prokurator – podkreślił Krzysztof Bosak.
– Uważam, że na odcinek przesłuchiwania ludzi związanych z prezesem PiS-u nie powinien być rzucany człowiek, który jest znany z tego, że dyszy rządzą zemsty stanu PiS-u – wskazał.
Jedno z pytań od słuchaczy rozgłośni dotyczyło kondycji Konfederacji po ostatnich ruchach kadrowych, czyli usunięciu z grona władz ugrupowania ludzi związanych z Grzegorzem Braunem i Konfederacją Korony Polskiej.
– Żadnego rozłamu nie będzie, pracujemy ze sobą. Jesteśmy świeżo po kongresie. (…) Każdy ma prawo do określenia, do swojej oceny. Natomiast po prostu pracujemy dalej, rozwijamy projekt Konfederacja i tak będzie niezależnie od wyniku – mówił Bosak.
– „Jakie ma pan relacje z Romanem Giertychem? Czy rozmawiają panowie ze sobą?” – pytał z kolei inny słuchacz, pan Wojciech z Sosnowca.
– Mówimy sobie dzień dobry, kiedy widzimy się w Sejmie. Nie rozmawiamy o polityce, nie umawiamy się na spotkania – padła odpowiedź. – W Środę Popielcową wychodziliśmy z kaplicy sejmowej, z Mszy świętej, wraz z bardzo dużą liczbą posłów PiS-u, którzy też tam byli, od razu uprzedzę, gdyby ktoś z PiS-u chciał moją wypowiedź wykorzystać. I chyba właśnie powiedzieliśmy sobie: dzień dobry – wyraźnie dystansował się od Giertycha Krzysztof Bosak.
„Ale przekazaliście sobie znak pokoju, czy staliście w różnych kątach kaplicy?” – drążył Terlikowski.
– Panie redaktorze, wybaczy pan, ale już nie będę relacjonował szczegółów obrzędów – bronił się polityk.
– Ja przekazałbym znak pokoju każdemu, kto byłby w zasięgu mojego wzroku, a akurat ten poseł, którego ktoś tutaj zapytał, nie był w zasięgu mojego wzroku – dodał, „dociskany” o moment, podczas którego w posoborowej liturgii następuje moment „integracyjny”.
Źródła: RMF24, polityka.pl, PCh24.pl
RoM