Szymon Hołownia przyznał, że nie będzie inicjował żadnych kroków, aby usunąć krzyż z Sali Plenarnej Sejmu. Dodał jednak, że on sam krzyża w tym miejscu by nie wieszał. — Mówię otwarcie: ja bym tego krzyża tam nie wieszał. Natomiast czym innym jest nie powiesić krzyża, a czym innym jest go ściągać, gdy już został powieszony i dla wielu ludzi jest tam ważnym znakiem. Nie uważam, żebyśmy mieli teraz potrzebę tego rodzaju demonstracji — powiedział marszałek Sejmu.
Polityk był gościem podcastu „Rachunek sumienia”. Zapytany czy zdecydowałby się ściągnąć krzyż wiszący w Sali Plenarnej Sejmu przyznał, że sam tego nie uczyni i nie będzie inicjował żadnych kroków ku temu. Dodał też, że jeśli komuś krzyż przeszkadza, winien zwrócić się do niego.
Hołownia odniósł się też do krzyża w gabinecie marszałka – powiesił go tam jeden z poprzedników. Aktualnie urzędujący marszałek również i tu nie zamierzą usuwać krzyża, ale jest w tej kwestii już bardziej „otwarty”, a jak zadeklarował – „na prośbę gości może go zdjąć na czas wizyty”.
Wesprzyj nas już teraz!
Lider Polska 2050 de facto sprawę krzyża sprowadził do kategorii demonstracji i zaapelował o więcej realnej pracy. Jak mówił, „bo my się zakrzyczymy na śmierć, a robota dalej będzie niezrobiona”. Przy czym Hołownia wskazał, że pilnym tematem jest tu np. rozliczenie pedofilii w Kościele, załatwienie spraw finansów Kościoła czy kwestia lekcji religii w szkołach.
Źródło: onet.pl
MA