„Współcześni obrońcy czystości wiary znakomicie posługują się językiem moczarowców, czyli narodowych komunistów, którzy swoje apogeum wpływów mieli w Marcu’68”, pisze na łamach „Tygodnika Powszechnego” ks. Andrzej Luter. „Ich współcześni następcy piszą o nas niemal w każdym tekście księża salonowcy albo ulubieńcy salonu”, dodaje. Kim są wspomniani moczarowcy? To katoliccy publicyści sprzeciwiający się religijnej heterodoksji. Ale problem tzw. „strategii wykluczania” jest według księdza Lutra głębszy. Jak bowiem twierdzi, strategia ta jest widoczna także wśród kościelnych hierarchów.
Do czego konkretnie odnosi się ks. Luter? Oczywiście do Mszy w intencji byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego, odprawionej wkrótce po tym, jak ów poparł ustawę o in vitro. Ks. Luter wygłosił w jej trakcie kazanie. Podziękował byłemu prezydentowi za „budowanie pomostów, za to, że nie umywał rąk, za to, że otwierał się na innych ludzi, na inne poglądy, na inną wizję świata, na inną wizję człowieka, kierując się przy tym zawsze chrześcijańską intuicją i wiarą”. Nie mniej kontrowersyjne były skierowane do prezydenta słowa ks. Aleksandra Seniuka, rektora kościoła wizytek. Słowa w dyskretny sposób przeciwstawiające biskupów i księży, pogłębiając tym samym podziały w Kościele. – My nie jesteśmy episkopoi (biskupami) ale prezbiteroi (kapłanami) i każdy na swoją miarę czuje odpowiedzialność za te niesprawiedliwości rzucane na Pana – powiedział ks. Seniuk. Rzecznik archidiecezji warszawskiej ks. Przemysłach Śliwiński skrytykował polityczne akcenty padające na Mszy i wskazał na potrzebę roztropności.
Wesprzyj nas już teraz!
Mimo takiego stanowiska Kościoła ks. Luter postanowił nadal bronić idei Mszy w intencji Komorowskiego i postawy odprawiających ją księży. Dlaczego? Jak twierdzi „Msza na zakończenie prezydentury Bronisława Komorowskiego była czymś oczywistym, należało ją odprawić. Trudno pisać o sobie, ale ten jeden raz napiszę: to był z naszej strony gest przyzwoitości”. Duchowny ubolewa, że ta swoiście rozumiana przyzwoitość wzbudziła falę krytyki. Między innymi prawicowych dziennikarzy, takich jak redaktor pch24.pl Krystian Kratiuk, goszczący na łamach tygodnika „Do Rzeczy” (określony przez ks. Lutra jako „publicysta jednego z tygodników”). Kratiuk napisał, że „przedstawiciele nowego pokolenia księży patriotów stanowią jednak tylko wierzchołek góry lodowej. Czy biskupom wystarczy sił, by stanąć na mostku lodołamacza”. Zdaniem ks. Lutra takie sformułowania przypominają… język moczarowców.
Ks. Luter za publicystą „Tygodnika Powszechnego” Konradem Sawickim obawia się, że w polskim Kościele dominować zaczyna strategia wykluczania względem osób nie pasujących do określonej wizji wspólnoty religijnej. W jej ramach stosuje się obwinianie, zastraszanie oraz nawoływanie do kar kościelnych. Strategia ta, jak powtarza za Sawickim ks. Luter „coraz bardziej widoczna na różnych szczeblach hierarchii kościelnej”.
„Jeśli słowa wypowiedziane w czasie mszy świętej nie są zgodne z nauczaniem Kościoła (nikt nie konkretyzuje, o które słowa może chodzić), wtedy należy wobec kapłanów-schizmatyków-komorowszczyków wyciągnąć konsekwencje” – pisze z dezaprobatą o poglądach zwolenników tej strategii ks. Luter. Nie wspomina jednak, że uporczywe głoszenie poglądów sprzecznych z nauką Kościoła i tak podpada pod ekskomunikę – z mocy samego prawa. Możliwość popadnięcia w kary kościelne przez osoby będące na bakier z nauczaniem Kościoła nie jest więc wymysłem jakiś polskich publicystów ani nawet biskupów, lecz Kodeksu Prawa Kanonicznego.
W duchu progresywizmu ks. Luter pisze także o przemianach Kościoła. Jego zdaniem katolicyzm nie jest integrystyczny ani konserwatywny, lecz cechuje się „afirmacją świata, ruchu, młodości i przyszłości”. Ponadto jako organizm żywy jest On wedle postępowego duchownego „skazany na ewolucję”. Doprawdy dziwna to wizja Kościoła. Afirmacja „świata, ruchu, młodości i przyszłości” nasuwa na myśl raczej włoski faszyzm. Jeśli w Kościele można mówić o ewolucji, to jedynie w znaczeniu coraz głębszego rozumienia prawd wiary, a nie zaprzeczania im. Chrystus wszak się nie zmienia – pozostaje sam wieki (Hbr 13, 8).
Źródła: Tygodnik Powszechny, Do Rzeczy
Mjend