„Tygodnik Powszechny” już w sobotę opublikował oświadczenie, z którego wynikało iż redakcja nie wiedziała, że ksiądz Charamsa jest homoseksualistą i planuje „coming out”. Teraz ksiądz Boniecki wystosował własne oświadczenie, w którym bagatelizuje wpływ skandalicznej akcji Charamsy na wizerunek Kościoła i przebieg synodu.
„Czy przyjmując i publikując przed tygodniem artykuł ks. prałata Krzysztofa Charamsy, okazaliśmy się zbyt mało podejrzliwi, zbyt przekonani o słuszności i potrzebie zaprezentowania tez, które głosi, słowem: zbyt otwarci? Z postawą otwartą zawsze wiąże się ryzyko wciągnięcia w jakąś batalię bez własnej zgody” – pisze ksiądz Adam Boniecki.
Wesprzyj nas już teraz!
Wygląda na to, że rola jaką odegrał „Tygodnik Powszechny” w akcji promocyjnej homoseksualizmu – a w najlepszym wypadku była to rola pożytecznego idioty – nie przeszkadza byłemu szefowi tej redakcji.
„Nie uważamy, by manifestacja ks. Charamsy wpłynęła na obrady Synodu, a jeżeli, to raczej w sposób przeciwny do zamierzonego. Co się zaś tyczy tego, czy jego postępowanie po publikacji w TP zmieniło jej odbiór – tym bardziej nie zamierzamy rezygnować z podejmowania problematyki, którą poruszył. Nadal jesteśmy przekonani o słuszności sprzeciwu wobec „przemocy językowej” używanej w głoszeniu Ewangelii, w jej obronie i w jej imię” – wyjaśnił kapłan.
Źródło: tygodnikpowszechny.pl
kra