31 lipca 2020

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz: Konwencja stambulska to akt ideologiczny

(Fotograf: Wojciech Krynski/Archiwum: Forum)

Konwencja stambulska nie podejmuje obrony człowieka przed przemocą w przestrzeni realnej. Ona tworzy pewną fikcyjną przestrzeń ideologiczną, która ma być źródłem przemocy a to w gruncie rzeczy oznacza wprowadzenie człowieka w świat zakłamania. W takim świecie nie może się toczyć żadna walka o godność – mówi ksiądz profesor Paweł Bortkiewicz TChr, teolog moralista, w rozmowie z Tomaszem Kolankiem.

 

Według zapisów konwencji stambulskiej nie wolno dyskryminować innych ze względu na m.in. płeć biologiczną, płeć kulturowo-społeczną, orientację seksualną czy tożsamość płciową. Przepraszam, ale o co tutaj chodzi? Czym się różni jedno od drugiego, trzeciego etc.?

Wesprzyj nas już teraz!

Pozwolę sobie na ironię: kiedy pierwszy raz zobaczyłem w jednym z serwisów społecznościowych listę kilkudziesięciu tzw. orientacji seksualnych, które kończyła „orientacja” two spirit, to pomyślałem, że coś w tym jest, ponieważ bez co najmniej dwóch spirytów tego problemu nie da się rozgryźć.

 

Mówiąc jednak bardziej serio: myślę, że najlepszym komentarzem będzie przypomnienie genialnych słów świętego Jana Pawła II z listu do rodzin: „Kryzys prawdy to przede wszystkim kryzys pojęć”.

 

Widzimy, że dzisiaj zależy pewnym środowiskom na tym, aby wprowadzić totalny kryzys semantyczny, odwrócić znaczenie niektórych słów, po to aby zniszczyć wartość prawdy i jakiekolwiek myślenie w jej kategoriach.

 

To jest właśnie kluczowa kwestia, z czego doskonale zdają sobie sprawę autorzy i promotorzy konwencji stambulskiej: jeśli rozmyjemy prawdę, jeśli będziemy się posługiwać nowomową genderową, to ludzie stracą wszelkie punkty odniesienia. Mam tu na myśli tych wszystkich, którzy w dobrej wierze występują w obronie konwencji stambulskiej, ponieważ sądzą, że w ten sposób walczą z przemocą, dyskryminacją i nadużyciami. Nie zdają sobie sprawy, że tak naprawdę popierając ten dokument podejmują walkę przeciwko rodzinie, przeciwko małżeństwu, przeciwko człowiekowi i po prostu stają po stronie zła.

 

Ale czy choć niektórzy spośród tych, którzy bronią, tak jak Ksiądz profesor powiedział, w dobrej wierze zapisów konwencji stambulskiej, w ogóle przeczytali ten dokument? Mało tego: czy nawet jeśli go przeczytali, to czy zrozumieli, jakie niebezpieczeństwo niesie on za sobą?

Jestem przekonany, że bardzo wielu zwolenników tego dokumentu po prostu nie ma pojęcia, chociażby o tym, o co zapytał Pan na początku, czyli czym w rzeczywistości według ideologów LGBT i gender jest płeć kulturowo-społeczna, orientacja seksualna czy tożsamość płciowa.

 

W poniedziałek pani Małgorzata Kidawa-Błońska napisała na Twitterze wiadomość do pani prezydentowej Agaty Dudy, aby ta stanęła do poważnej debaty wokół konwencji i przemocy domowej. Bardzo rzadko udzielam się na Twitterze, ale w tym wypadku pozwoliłem sobie napisać w odpowiedzi do byłej kandydatki na urząd Prezydenta RP, czy ona sama i jej ugrupowanie, jako zwolennicy konwencji stambulskiej zadali sobie trud przeczytania tego dokumentu ze zrozumieniem, nawet jeśli „dokonywałoby się to, cytując klasyka, w bulu”.

 

Skąd to pytanie, Księże profesorze?

Chociażby stąd, że w czasach rządów koalicji PO-PSL i prezydentury pana Bronisława Komorowskiego, którzy podpisali i ratyfikowali tę konwencję ówcześni przedstawiciele Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej wskazywali, że w Polsce głównym źródłem przemocy w ogóle są takie zjawiska jak alkoholizm, rozpad rodziny, seksualizacja wizerunku kobiety, seksoholizm i narkomania.

 

Od lat powtarzam pytanie: czy którykolwiek z tych realnych elementów będących głównym źródłem przemocy, empirycznie i społecznie potwierdzonych w wyniku różnych badań, występuje w konwencji stambulskiej jako przyczyna, którą należy zwalczać w celu walki z przemocą? Odpowiadam: ŻADEN! Nie ma tam nawet sylaby na ten temat.

 

Co natomiast jest źródłem przemocy według konwencji? Tradycyjny model małżeństwa, wzorce kulturowo-religijne etc. I za całym tym bełkotem kryje się po prostu próba uderzenia w małżeństwo, które jest z jednej strony instytucją społeczną, ale również, a nawet przede wszystkim, sakramentem dla katolików. To jest, jak się okazuje, według autorów konwencji podstawowe źródło przemocy w stosunku do kobiet.

 

Myślę, że gdyby zwolennicy tego dokumentu przeczytali go ze zrozumieniem, skonfrontowali jego zapisy z faktami, to nie mieliby złudzeń, że walczą nawet nie z wiatrakami, tylko co najwyżej z wiatraczkami, a cała ta walka jest po prostu żenująca i żałosna.

 

Gdzie w związku z tym jest jakakolwiek logika? Przecież zamiast zastanowienia się nad przyczynami przemocy wymienionymi przez Księdza profesora mamy do czynienia z niepoważnym rechotem i obelgami, kiedy np. Kościół Katolicki wzywa do życia w trzeźwości bądź do stosownego, mniej skąpego ubioru przywdziewanego zarówno przez kobiety jak i przez mężczyzn. Zawsze w tego typu sytuacjach słychać głosy, że po pierwsze nikt nie będzie mówił, ile mam pić i jak się ubierać, a po drugie, że to cofanie Polski do średniowiecza…

Nie ma w tym żadnej logiki. Gołym okiem widać, że we współczesnych dyskusjach czy to wokół przemocy w rodzinie, czy wokół konwencji stambulskiej, czy wokół innych problemów jak aborcja, in vitro, czy nawet chociażby kwestia imigrantów, nie grają roli żadne argumenty racjonalne ani żadne myślenie przyczynowo-skutkowe. Wkracza po prostu ideologia, propaganda, język nowomowy i budowane na tym tle emocje.

 

Pozwolę sobie odwołać się tutaj do osobistego przykładu. W grudniu 2013 roku, kiedy prowadziłem wykład na temat ideologii gender jako przyczyny rozpadu małżeństwa i rodziny na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu, zostałem zaatakowany przez bojówkę anarchistyczną.

 

Atak ten zainicjowała w sposób oficjalny część pracowników uczelni, m.in. zawiązującej się wówczas instytucji, którą najkrócej można określić jako gender studies.

 

Mimo że doszło do owej napaści, mimo że pojawiły się wtedy obsceniczne okrzyki połączone z obnażaniem się uczestniczek tej pseudo-manifestacji, mimo że potrzebna była interwencja policji żeby zaprowadzić minimum ładu, to nie tylko nie wyciągnięto wobec prowokatorów żadnych konsekwencji ani nie zastosowano żadnych sankcji. Władze uniwersytetu nawet słowem nie stanęły w mojej obronie, jako pracownika uczelni, który został zaatakowany.

 

Mówię o tym, ponieważ kilka dni po tym ataku, który jest udokumentowany, sfilmowany i dostępny w sieci, wywołana przeze mnie grupa pracowników Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu napisała do ówczesnej pani minister Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz pismo z prośbą o wzięcie ich w obronę przed atakami ze strony Kościoła.

 

Mamy więc tutaj do czynienia z klasyczną manipulacją i z klasycznym odwracaniem rzeczywistości. To co było realnym atakiem zostało zupełnie pominięte, a sami atakujący przedstawili się jako ofiary. Atak, akt agresji, prymitywne i wulgarne zachowanie zostało uhonorowane jako zachowanie godne i właściwe tylko dlatego, że pod adresem napastników zostały skierowane słowa prawdy.

 

Chciałbym w tym miejscu stanowczo podkreślić, że nigdy nikogo nie zaatakowałem jeśli chodzi o gender i osoby uprawiające tę ideologię. To ja zostałem perfidnie zaatakowany przez te osoby.

 

Jestem przekonany, że nasza rozmowa również zostanie potraktowana w najlepszym wypadku jako kontrowersyjna, o ile w oczach zwolenników konwencji stambulskiej nie zostanie przedstawiona jako przykład homofobii, nienawiści i nietolerancji.

 

Czy chce Ksiądz profesor powiedzieć, że prawda to tak naprawdę homofobia i agresja?

Według środowisk, o których rozmawiamy, jak najbardziej. Muszą one etykietować. Muszą nazywać człowieka myślącego głupcem, człowieka wolnego – niewolnikiem, człowieka rozsądnego – oszołomem, a człowieka broniącego godności człowieka – nienawistnym homofobem.

 

W ten sposób wytwarza się odpowiednia skala emocji budowanych na nieprawdzie i mamy do czynienia z tymi procesami społecznymi, o których rozmawiamy.

 

Kogo ma właściwie bronić konwencja stambulska? Z jej zapisów można bowiem wywnioskować, że przemoc domowa, a konkretnie agresja fizyczna dotyka przede wszystkim, a może nawet jedynie kobiety. To kobiety są bite i poniżane przede wszystkim ze względu na swoją płeć…

Ja również odniosłem takie wrażenie czytając ten dokument. Tak jak Pan powiedział: według autorów konwencji to kobiety są bite i poniżane ze względu nawet nie na samą płeć biologiczną, ale ze względu na to, że przypisano im taką rolę społeczną. Dzieci z kolei doświadczają przede wszystkim przemocy wynikającej z faktu, że muszą patrzeć na to jak mężczyzna „rozprawia się z kobietą”. Co ciekawe: zdarzają się przecież przypadki przemocy czy to fizycznej, czy psychicznej przeciwko mężczyznom. W konwencji stambulskiej tego problemu jednak nie ma. Główną ofiarą przemocy jest i ma być kobieta.

 

Codziennie w krajach, w których ratyfikowano konwencję stambulską są zabijane tysiące dzieci poczętych w wyniku tzw. aborcji, co jest największym i najbardziej barbarzyńskim aktem nie przemocy, ale zabójstwa życia niewinnego. Czy na ich temat znajdziemy jakiekolwiek słowo w dokumencie, o którym rozmawiamy? Pytanie retoryczne.

 

Konwencja nie staje również jednoznacznie w obronie ludzi starszych. Okazuje się, że to wszystko jest nieważne. W związku z tym trzeba powiedzieć dużo ostrzej niż Pan to zrobił, że „można wywnioskować”. Nie! Ofiarami przemocy domowej według autorów konwencji mogą być wyłącznie kobiety.

 

Dlaczego?

Jest to sprawa wymagająca głębszej analizy, której niestety na ograniczoną ilość miejsca tutaj nie przeprowadzimy.

 

Pozwolę sobie jednak na wskazanie kilku kluczowych kwestii.

 

Po pierwsze: kobieta jest wdzięcznym narzędziem propagandowym w tym sensie, że każdy atak na nią, przynajmniej w naszej, polskiej kulturze, traktowany jest z potępieniem i pogardą, czego wyrazem jest chociażby określenie „damski bokser”. Jeżeli wysuwa się kobietę jako jedyną ofiarę przemocy to wszyscy w pewien sposób czujemy się w jakiś sposób zobowiązani nie tylko do stanięcia w jej obronie, ale stanięcia w obronie całego mechanizmu, który zostaje uruchomiony za sprawą konwencji stambulskiej.

 

Proszę zauważyć, że w momencie, w którym środowiska konserwatywne podejmowały krytykę tego dokumentu, z miejsca były one krytykowane jako obrońcy przemocy i ci, którzy chcą znęcać się nad kobietami.

 

Po drugie: mamy do czynienia z ekspansją czegoś, co nazywa się feminizmem, a co z klasycznie pojmowanym feminizmem nie ma nic wspólnego. Mam na myśli nurt, który bazuje na bardzo specyficznych postawach. Niedawno wyczytałem, że jedna z niezwykle ważnych postaci dla ideologii, o której rozmawiamy, pani Margaret Sanger – twórczyni Planned Parenthood i największa propagatorka aborcji w XX wieku – przestała być patronką ulic w USA, ponieważ przypomniano sobie, że była żarliwą zwolenniczką eugeniki. A skoro eugenika, no to jest to ruch przeciwko czarnym, a skoro przeciwko czarnym, to jest to niepoprawne politycznie. Nie jest ważne, że ta kobieta jest jedną z najczarniejszych postaci promujących, co tu dużo mówić – dzieciobójstwo. Ważne, że ta kobieta w jakimś tam kontekście pojawia się jako rasistka.

 

Dlaczego podaję ten przykład? Ze względu właśnie na takie postaci jak Margaret Sanger, jak Simone de Beauvoir, partnerka życiowa Jeana-Paula Sartra, która kilkukrotnie sama dokonywała aborcji, co uważała za swój życiowy sukces; jak Shulamith Firestone – jedna z największych w dziejach promotorek myśli Fridriecha Engelsa, która pochodziła z rodziny żydowskiej, a później przeszła na „wyznanie komunistyczne”.

 

Ten ruch feministyczny, mający przywracać, ukazywać i promować godność kobiety w świecie, został przejęty przez postaci wybitnie wręcz perwersyjne, wykazujące problemy z psychiką. To, że realizatorkami idei, która może się wydawać szczytna były te właśnie liderki ruchu feministycznego doprowadziło do sytuacji, w której zamiast promocji kobiety mamy do czynienia z jej ciągłym, coraz bardziej skrajnym upodleniem.

 

Czy to samo możemy powiedzieć o konwencji stambulskiej, że nie jest to walka o godność, tylko walka z godnością?

Jest to walka z godnością. Konwencja stambulska nie podejmuje obrony człowieka przed przemocą w przestrzeni realnej. Ona tworzy pewną fikcyjną przestrzeń ideologiczną, która ma być źródłem przemocy a to w gruncie rzeczy oznacza wprowadzenie człowieka w świat zakłamania. W takim świecie nie może się toczyć żadna walka o godność.

 

To tak jak w komunizmie, gdzie mieliśmy do czynienia z „liberalizmem po marksistowsku”. Cały projekt wyzwolenia marksistowskiego miał prowadzić do ubóstwienia człowieka i zajęcia przez niego miejsca zdetronizowanego Boga, a w gruncie rzeczy doprowadził do ubestwienia człowieka i do jego zejścia do poziomu zwierzęcego.

 

Taki analogiczny proces możemy obserwować dzisiaj w ruchach feministycznych i genderowych. To co ma rzekomo prowadzić człowieka do wyzwolenia, do zajęcia szczytnych pozycji społecznych, w gruncie rzeczy sprowadza człowieka do poziomu bardzo specyficznie rozumianego, karykaturalnego libido, czyli do poziomu zwierzęcego.

 

W jaki sposób religia katolicka zezwala na poniżanie kobiet?

Przepraszam, ale o czym Pan mówi?

 

Niedawno jedna z głównych feministek w Polsce stwierdziła, że dzięki konwencji stambulskiej polski mężczyzna nie może nazwać kobiety „śmieciem”, powołując się przy tym na swoją religię, w domyśle katolicyzm…

Słucham Pana z szeroko otwartymi oczami i widzę, że wirus genderyzmu dużo bardziej odbiera niektórym zdolność myślenia niż sam to sobie wyobrażałem.

 

Pierwsze zdanie człowieka – mężczyzny, które zostaje wypowiedziane na kartach Pisma Świętego w Księdze Rodzaju, to okrzyk radości na widok kobiety: „Ta dopiero jest kością z mojej kości”. Z kolei ostatnia wzmianka o kobiecie w Biblii to fragment mówiący o zwycięstwie Niewiasty obleczonej w Słońce i Księżyc pod jej stopami nad szatanem.

 

Od radości do zwycięstwa – taki jest obraz kobiety w Piśmie Świętym.

 

Jest to obraz ze wszech miar realistyczny. Mamy tam zawarte zarówno tematy grzechu, niewierności jak i sytuacje wstydliwe czy trudne do przyjęcia, ale to dotyczy całej sfery grzechu, która obejmuje zarówno kobietę jak i mężczyznę.

 

Proszę jednak zwrócić uwagę na tę klamrę spinającą Biblię. Radość i zwycięstwo! Kobieta jest radością mężczyzny i tą, która prowadzi do zwycięstwa!

 

Ten ostatni obraz – Matki Bożej w polskim etosie odgrywa szczególną rolę. Kult Maryi, Matki Boga-Człowieka, Królowej Polski jest kultem tak szczególnym i wyjątkowym, że przez całe wieki tworzył postawę szacunku dla kobiety.

 

Podam tylko jeden przykład: Prymas Tysiąclecia kardynał Stefan Wyszyński, który był księciem Kościoła i jednocześnie wielkim czcicielem Maryi, okazywał i mówił o tym do kapłanów, aby okazywać szacunek do każdej kobiety właśnie ze względu na Maryję. Sam to stosował. Wiemy doskonale, że prymas wstawał w swojej rezydencji na widok kobiety i nigdy nie przyjmował jej na siedząco. Jest to może drobny przykład, ale pokazujący fundamentalne podejście Kościoła Katolickiego do kobiet.

 

Myślę, że gdyby te panie, które wykrzykują zacytowane przez Pana frazesy zechciały zadać sobie wartościowy trud przeczytania Biblii, aby troszeczkę zapoznać się z tym, co mówi Kościół na temat szacunku dla kobiet i obrony ich godności, to zdecydowanie byłoby to z pożytkiem dla nich.

 

Jest jednak duża różnica między przeczytaniem a zrozumieniem, o czym już wspominaliśmy. Podejrzewam, że z tym drugim mógłby być problem…

Niestety tak, ponieważ widzimy, że jest spory problem i ze zrozumieniem konwencji stambulskiej, a tekst Biblii jest tekstem o wiele dłuższym, o wiele bardziej bogatym i wymagającym. Obawiam się więc, że autorki takich wypowiedzi są w stanie co najwyżej przeczytać pisane przez siebie puste, często nieprawdziwe, prymitywne i wulgarne hasła, jakie niosą na różnych czarnych protestach, ewentualnie jakieś tweety czy notki w mediach społecznościowych i niestety tylko do tego sprowadza się ich percepcja poznawcza.

 

Istnieje religia, w której istnieje przyzwolenie na poniżanie i bicie kobiet, z czego bardzo chętnie korzystają jej wyznawcy. Mam tu na myśli islam. Czy kiedykolwiek słyszał Ksiądz profesor, żeby promotorzy konwencji stambulskiej odnosili zawarte w niej tezy właśnie do wyznawców Allaha? Odnoszę bowiem wrażenie, że jeśli podnosi się kwestię prześladowania religijnego, to prześladującymi są zawsze katolicy. Dlaczego?

Mimo braków intelektualnych, o których mówimy, istnieje również wśród genderystów jakiś instynkt samozachowawczy. Myślę, że oni są świadomi, że gdyby jednym zdaniem napomknęli coś negatywnego na temat islamu, Koranu, Allaha, to z miejsca mogliby się spotkać z ripostą, która nie miałaby charakteru dyskusji, tylko rzeczywistej przemocy.

 

Powiem szczerze, że jestem ciekaw, czy konwencja stambulska zostałaby wówczas zastosowana. Czy wolno bowiem stosować jej zapisy przeciwko „biednym islamskim imigrantom”?

Wydarzenia, jakie od lat mają miejsce na Zachodzie, m.in. podczas sylwestra w Niemczech pokazują, że islamscy imigranci są pod szczególną ochroną, więc podejrzewam, że ich akurat konwencja stambulska nie dotyczy.

 

To zresztą bardzo dobry przykład na to, że dokument, o którym rozmawiamy, jest dziełem wybitnie ideologicznym i trzeba to podkreślać. Nie można mówić, że konwencja stambulska miałaby sens, gdyby nie pewne elementy ideologiczne w niej zawarte. Nie zgadzam się z takim podejściem. Trzeba mówić jasno: konwencja stambulska nie ma żadnej wartości i żadnego sensu! Konwencja stambulska to akt ideologiczny, który nie wytrzymuje konfrontacji z realnymi aktami przemocy. Koniec, kropka!

 

W Polsce obserwujemy jednak bardzo groźne jej konsekwencje. Deklaracja LGBT w Warszawie; tzw. zajęcia antydyskryminacyjne w gdańskich i poznańskich szkołach, które są de facto promocją ideologii gender; „tęczowy piątek” etc. Władze centralne w Warszawie wielokrotnie podkreślały, że są przeciwko promowaniu ideologii LGBT, a mimo to dopiero po 5 latach pojawiły się pierwsze próby wypowiedzenia dokumentu, który zezwala jej lansowanie. Dlaczego tak późno?

Nie wiem, Panie redaktorze. Nie rozumiem tego.

 

Rzeczowa dyskusja w tej sprawie ze strony władz jest podjęta o 5 lat za późno! Czy był to brak odwagi, czy była to kalkulacja polityczna wynikająca z nieustannych napięć i konfliktów społecznych? Tego nie wiem, ale chcę bardzo wyraźnie powiedzieć, że to, co działo się w związku z realizacją zapisów konwencji stambulskiej w polskich szkołach, chociażby przez wywołany przez Pana „tęczowy piątek”, wywołało ogromne spustoszenie, którego nie jesteśmy w stanie nawet oszacować. Będziemy jednak tego niewątpliwie doświadczać, bo to jest spustoszenie, które dokonywało się zwłaszcza wśród dzieci i młodzieży i dlatego ono jest nie do oszacowania.

 

Myślę, że to co nam w tej chwili pozostaje to uznać, że z dużym opóźnieniem, wbrew oczekiwaniom i konkretnym postulatom, które były w tej sprawie kierowane pod adresem rządu Zjednoczonej Prawicy, w końcu jakiś krok w celu wypowiedzenia konwencji stambulskiej został wykonany i módlmy się, aby na tym tylko się nie zakończyło i genderowy dokument w końcu został wypowiedziany. Udało się na Słowacji, udało się w Estonii, udało się w innych krajach, więc dlaczego miałoby nie udać się w Polsce?

 

Bóg zapłać za rozmowę.

Tomasz D. Kolanek

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij