16 września 2021

Ks. prof. Perricone: zło to nie syndrom psychologiczny. W dobie sekularyzmu potrzeba dobrych kapłanów

(Michael Foran, CC BY 2.0 , via Wikimedia Commons)

Amerykanie powrócili do Boga po zamachu na wieże World Trade Center we wrześniu 2001 r., ale nie na długo – zauważa ks. prof. John A. Perricone, który 20 lat temu usiadł przy swoim biurku na plebanii kościoła katolickiego pw. św. Agnieszki w środkowym Manhattanie i zaczął pisać: „Siedzę tutaj, pisząc ten artykuł, kaszląc w oparach piekła”.

Było to 14 września 2001 roku, trzy dni po zamachu islamskich terrorystów, którzy rozbili dwa samoloty pasażerskie, uderzając w wieże World Trade Center i rozpoczynając reakcję łańcuchową, w wyniku której zginęło około 3 tys. osób, a Bliźniacze Wieże zamieniły się w tlący, toksyczny stos gruzu. Ks. Perricone, profesor filozofii w St. Francis College na Brooklynie, mieszkał w parafii znajdującej się po drugiej stronie ulicy od budynku Chryslera i pół przecznicy od Grand Central Terminal. Pisał wówczas dużo o złu. „Chociaż siedzę jakieś sto przecznic od punktu zerowego wyspy Manhattan, wiatry się zmieniają, a kłęby tego dymu śmierci ciągną się aż do mojego pokoju na plebanii. Ukochany nasz naród teraz leży na wznak przed islamskim potworem” – relacjonował. „Bo zło, które na nas warczy, siedzi teraz na progu każdego człowieka w Ameryce i na świecie. Co ważniejsze, udowadnia przeintelektualizowanym Amerykanom, że rzeczywiście istnieje. Zło zabija. Niszczy. Wymaga od nas codziennej walki, czasami nawet naszej krwi”.

Kapłan dzielił się swoimi uwagami z przyjaciółmi, członkami kręgu towarzyskiego. W minioną sobotę, w 20. rocznicę ataku na WTC „Crisis Magazine” po raz pierwszy opublikował jego esej: „9/11/01: Piekło na Manhattanie”. W wywiadzie, który Katolicka Agencja Informacyjna przeprowadziła we wtorek, ks. Perricone, zaznaczył, że ponownie czytając swoje pisma, uderzyło go, jak bardzo mylił się w tamtym czasie, sądząc, że „11 września w jakiś sposób przywróci Amerykę do rozsądku w kwestii realności grzechu i zła oraz potrzeby Boga”. – Pomyślałem naiwnie… że może ten wstrząs, jak w przypadku Pearl Harbor, może pomóc ludziom spojrzeć na sprawy inaczej i otrząsnąć się z tego miażdżącego sekularyzmu, który zniszczył ich dusze – komentował, dodając gorzko, że „całkowicie się mylił”.

Wesprzyj nas już teraz!

Co prawda, potrzeba modlitwy i pragnienie Boga pozostały silne, ale jedynie przez pierwsze tygodnie po tragedii. 20 lat później zauważył, że słowa takie, jak „grzech”, „szatan”, „świętość” i „cnota” dziś „brzmią nieco ekscentrycznie” w dobie szalejącego sekularyzmu. Co więcej, sami duchowni czują się niejako zakłopotani takim słownictwem. Dziwi go to, bo przecież to, co było prawdą w 2001 roku, jest niejako jeszcze bardziej prawdziwe dzisiaj, po dwóch dekadach charakteryzujących się utratą wiary i rosnącym w siłę sekularyzmem. – Nigdy nie sądziłem, że nasza ukochana Ameryka tak się stoczy. Jednak tak się właśnie stało – smutno zauważył. Profesor miał na myśli „uzależnienie od poglądu, że zło to tylko syndrom psychologiczny”, że „zło po prostu nie jest złem.” Od razu dodał, że tego typu stwierdzenia są sprzeczne z nauką Kościoła.

Kapłan mieszkający w parafii Najświętszego Serca w Clifton w stanie New Jersey wciąż odprawia tradycyjną łacińską mszę w kościele katolickim „Our Lady of Sorrows” w Jersey City, przyciągając rzesze młodych ludzi. Catholic News Agency pyta, co przyciąga tych młodych dorosłych do tradycyjnej łacińskiej Mszy? – Bezwzględna pewność wiary katolickiej, podobna do granitu prawda, którą Kościół głosił przez 2000 lat i nigdy się nie zmieniła – odpowiedział. – Są tego spragnieni – dodał. To pragnienie – zdaniem ks. Perricone – sugeruje, że w głębi duszy wielu nadal poszukuje odpowiedzi na pytania, których nie jest w stanie dostarczyć sekularyzm. Jednak „odkupienie” naszej kultury zajmie trochę czasu; nie ma „szybkich rozwiązań” – podkreślił. – Potrzebujemy tych wielkich, heroicznych biskupów, takich jak Jan Chryzostom i Grzegorz z Nyssy, Grzegorz Wielki, Leon Wielki. W tym czasie, gdy Imperium Rzymskie wymierało, byli supergwiazdami. Lud był prowadzony przez swoich biskupów; uwielbiali ich. […] Oczekiwali od nich ich siły i odbudowy. I rzeczywiście, cywilizacja zachodnia została odbudowana – dodał duchowny, wskazując, że również dzisiaj „desperacko tego potrzebujemy.”

Źródło: catholicnewsagency.com

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(3)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 675 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram