21 września 2023

Kto sieje wiatr, zbiera burzę. Holland szczuła na Straż Graniczną, a teraz czuje się zagrożona

(Warszawa, 20. 09. 2023. Reżyser Agnieszka Holland oraz aktorzy: Maja Ostaszewska i Piotr Stramowski podczas premiery filmu "Zielona Granica" w reżyserii Agnieszki Holland, 20 bm. w Cinema City Sadyba w Warszawie. Fot. PAP/Piotr Nowak.)

Agnieszka Holland, autorka filmowej nagonki na polską Straż Graniczną, skarży się, że odczuwa obecnie „fizyczne zagrożenie”. Przy okazji premiery „Zielonej granicy” wyznała, że „nie czuje się całkiem bezpieczna w Polsce”.

 

W środę odbyła się polska premiera obrazu ukazującego rzekomo realia ochrony przez polskie służby mundurowe wschodniej linii granicznej oddzielającej nas od Białorusi. Przy tej okazji reżyser filmu Agnieszka Holland poskarżyła się mediom na mocną krytykę, z jaką spotkał się jej utwór.

Wesprzyj nas już teraz!

„Zielona granica” prezentuje między innymi całkowicie fikcyjne sceny obrazujące rzekomą brutalność naszych służb mundurowych wobec tak zwanych uchodźców importowanych przez reżim Aleksandra Łukaszenki w celu destabilizowania sytuacji na granicy. Według wizji salonowej reżyser, polscy mundurowi mieli na przykład zakopywać ciała zmarłych po to by ukryć jakiekolwiek śmiertelne przypadki.

To nie są ludzie – mówi w filmie o „uchodźcach” do swoich podwładnych oficer Straży Granicznej. – To są żywe pociski. Na waszej służbie nikt nie zejdzie, jasne? U nas trupów ma nie być. A nawet jakby jakiś był to też ma go nie być, jasne?

 – Warują pieski, warują – mówi o żołnierzach SG lekarka zajmująca się cierpiącą „uchodźczynią”. – Niech stoją. Lepiej tu niż pod granicą – pada odpowiedź ze strony – sądząc z kontekstu – jednej z proimigranckich aktywistek. 

W jednym z fragmentów straż graniczna przerzuca przez druciany płot kobietę w ciąży.

W innej scenie funkcjonariusz polskich służb celowo rozbija o drzewo termos z napojem i kieruje go w stronę spragnionych przybyszów. Jeden z nich połyka znajdujące się w naczyniu szkło, raniąc sobie wnętrzności.

 

W ustach pozytywnego bohatera „Zielonej Granicy” (w tej roli nieoceniony Maciej Stuhr), polskie władze to faszyści.

Nasze państwo objęło patronatem nazistowski spęd (niewątpliwa aluzja do Marszu Niepodległości) – mówi do swej znajomej. – Rozumiesz? Faszystowski, k…. marsz w stolicy, w Warszawie, pod patronatem, k…. rządu. (…) To są moje problemy właśnie. Ja mam rasistowskich poj…w w rządzie. Ja nie mogę przez to jeść, ja nie mogę spać, nie mogę myśleć… – wykrzykuje.

Aby widz „Zielonej granicy” nie miał wątpliwości, kogo poprzeć w nadchodzących wyborach, jedna z pozytywnych bohaterek wskazuje jasno: – Julka, znasz mnie kochanie. Zawsze głosowałam na Platformę. Jak trzeba było, to stałam ze świeczką pod sądem.

 

Prymitywna, polityczna i antypolska „agitka” zyskała już rozgłos, między innymi dzięki pokazom zagranicznym. Fragmenty filmu krążą też w mediach społecznościowych. Nic dziwnego, że spotkał się on z dosadną krytyką. Wśród jej autorów byli przedstawiciele wulgarnie atakowanego w filmie rządu.

Do mocnych sformułowań polityków odniosła się Holland przy okazji środowej premiery.

To, co uprawiają władze, to jest typowa mowa nienawiści i szczucie. Mają w tym jakiś wyborczy interes. W momencie, kiedy się prowadzi tego typu zmasowaną nagonkę, to zawsze się może znaleźć ktoś niezrównoważony, albo ktoś fanatyczny, kto może fizycznie zrobić coś niebezpiecznego – powiedziała.

Ja jestem dość odważna, ale jestem też ostrożna. Dopóki ta fala hejtu nie opadnie, to trzeba uważać. Nie czuję się całkiem bezpieczna w Polsce, co jest bardzo przykrym przeżyciem. Przeżywałam coś takiego w zamierzchłych czasach, kiedy byłam opozycjonistką w PRL-u – stwierdziła w wywiadzie dla portalu o2.pl.

Granicę pierwszy przekroczył pan Ziobro, który mnie przyrównał najpierw do hitlerowskich, a następnie do stalinowskich propagandystów. W państwach totalitarnych twórcy spotykają się z tego typu nagonką i tego typu językiem. Nie było tego w demokratycznej Polsce, ani w żadnym demokratycznym państwie, jakie znam. Było to w czasach stalinowskich. Myślę, że to powinien być dzwonek alarmowy dla społeczeństwa, że jesteśmy w innym wymiarze, że to już nie jest normalny demokratyczny kraj, jeśli najwięksi jego przedstawiciele mogą organizować taką nagonkę – przekonywała córka zainstalowanego w Polsce żołnierza Armii Czerwonej.

Cóż, organizując prowokację, zwłaszcza na tak masową skalę jak w przypadku prezentowanego na zagranicznych festiwalach filmu, trzeba liczyć się z reakcją. Zawsze wygodnie jest postawić się w roli ofiary, ale Holland przypomina dzisiaj kieszonkowca, który najgłośniej spośród tłumu krzyczy: „łapaj złodzieja”.

 

 

Źródła: o2.pl/DoRzeczy.pl, Twitter, PCh24.pl

RoM

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij