W sobotę w Bonn rozpoczęły się 12–dniowe negocjacje klimatyczne z udziałem 196 państw. Przy tej okazji ekolodzy zorganizowali demonstrację, domagając się od rządów przyspieszenia działań w celu powstrzymania rzekomego globalnego ocieplenia, poprzez jak najszybszą likwidację elektrowni węglowych. Uczestnicy szczytu zdecydują, które państwa będą musiały wpłacić więcej – z powodu oporu USA – na fundusz zmian klimatycznych.
Od czasu zawarcia porozumienia paryskiego w 2015 roku propagatorzy ideologii globalnego ocieplenia mają problem z pozyskaniem środków na realizację niezwykle kosztownych programów transformacji energetycznej, obciążających gospodarki wielu krajów, a w konsekwencji zwykłych podatników.
Wesprzyj nas już teraz!
Konferencja COP23 pod przewodnictwem małego państwa wyspiarskiego Fidżi ma przymusić państwa do konsekwentnej realizacji postanowień porozumienia paryskiego z 2015 roku, mimo że wiele państw wciąż go nie ratyfikowało.
W siedzibie COP23 w Bonn – w miejscu, z którego wypływają kuriozalne propozycje m.in. ograniczenia liczby ludności na świecie pod pretekstem ochrony klimatu (raporty Klubu Rzymskiego) – panuje nastrój nadziei i optymizmu. Organizatorzy spotkania liczą, że państwa ostatecznie zaakceptują przepisy wykonawcze do porozumienia paryskiego, które ogłoszono 4 listopada 2016 roku.
Zobowiązują one do wpłaty środków na specjalny fundusz w celu przystosowania się do „zmian klimatycznych” i skutecznego monitorowania przestrzegania porozumienia paryskiego.
Podczas tegorocznego szczytu kluczowe mają być trzy kwestie: osiągnięcie postępu w zakresie zobowiązań na okres przed 2020 roku, postęp w zakresie realizacji programu prac w celu wdrożenia porozumienia paryskiego oraz jasność w zakresie projektowania „podsumowań zbiorowych wysiłków stron w związku z postępem w kierunku długoterminowego celu”.
COP23 ma wyegzekwować od państw łączną wpłatę w wysokości 100 mld dol. rocznie. Grupa doradcza UNFCCC zgodziła się również na mianowanie dwóch „mistrzów wysokiego szczebla”, którzy mają pomóc w realizacji porozumienia w sprawie zmian klimatu. Są nimi minister ochrony środowiska Maroka, Hakima El Haite i francuski ambasador Laurence Tubiany.
Sygnatariusze paktu paryskiego mają porozumieć się w sprawie wprowadzenia w życie paktu paryskiego – bez udziału USA – i rozwiązać kwestię podziału kosztów między siebie. W przyszłym roku państwa miałyby podpisać bardziej szczegółowe porozumienie.
Na świecie działa prawie 7 tys. elektrowni opalanych węglem. Kolejne elektrownie są w budowie lub w przygotowaniu, głównie w Indiach, Chinach, Turcji, Indonezji, Wietnamie i innych krajach azjatyckich. Nawet Niemcy planują budowę nowych elektrowni węglowych. Energia słoneczna i wiatrowa nadal stanowią niewielką część globalnej produkcji energii.
Carl-Friedrich Schleussner, naukowiec z Poczdamskiego Instytutu Badań nad Wpływem Klimatu w Niemczech i współautor ostro krytykowanych, sfałszowanych raportów oenzetowskich o rzekomym ociepleniu powodowanym przez człowieka ostrzega, że „jeśli emisja dwutlenku węgla nie zostanie ograniczona, poziom oceanów może podnieść się o około 130 cm do 2100”.
Źródło: thelocal.de / guarddian.co.uk
AS