Kto nie zna Ewangelii, „Bogurodzicy”, „Czego chcesz od nas, Panie”, „Kto się w opiekę”, sonetów Sępa Szarzyńskiego, „Dziadów”, „Pana Tadeusza”, „Nie-boskiej”, liryków Słowackiego i Norwida, „Trylogii”, „Lalki” – to jakby nie był Polakiem. Tylko jakby kim? Nie wiem. Chyba niewolnikiem in spe.
Mocne słowa? Równie mocne, jak stwierdzenie, że Polakowi niepotrzebna jest znajomość Ewangelii, „Bogurodzicy”, Kochanowskiego, Sępa, Mickiewicza, Słowackiego, Krasińskiego, Norwida, Sienkiewicza i Prusa.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak widać, cięcia w kanonie lektur – przyznam, że tu myślę przede wszystkim o „Panu Tadeuszu” i „Trylogii” – bolą mnie, oburzają i wkurzają. Nie, żebym nie rozumiał konieczności rewizji kanonu. Owszem, rzeczą naturalną jest, że kanon się zmienia. Tylko że – dziwna sprawa –„Eneida” trwała w klasycznym kanonie przez więcej pokoleń, niż minęło ich od powstania „Pana Tadeusza” do naszych dni. Stanowiła fundament rzymskiej duszy, esencję porozumienia pomiędzy ludźmi, którzy posługiwali się tym samym językiem, przyznawali do tych samych wartości, czuli wielopokoleniową więź. W kanonie MUSZĄ znajdować się takie właśnie dzieła. Podobnie zaś, jak „Eneida” jest epopeją arcyrzymską – tak i „Pan Tadeusz” jest poematem arcypolskim. Obok niego „Trylogia”. Bez nich trudno pojąć, albo inaczej: odczuć całym sobą fenomen polskości. Aczkolwiek, oczywiście, „Pana Tadeusza” nie trzeba koniecznie od razu zrozumieć i pokochać, a „Trylogią” niekoniecznie się od razu zachwycić. Ale nie można ich nie przeczytać. Jeśli mamy zachować tożsamość.
Tym samym widzę, że konsekwencją – więc celem? – cięć w naszym kanonie lektur jest zerwanie ciągłości. Czyli zbrodnia na narodowej duszy. Tyle.
A co poza tym umieściłbym w tym polskim kanonie? Oczywiście znacznie więcej, niż wymieniłem w pierwszym akapicie. Mam swoje pomysły. Chciałbym, aby młody człowiek wychodził ze szkoły z przeświadczeniem, że polska kultura jest od wieków ciekawa, że od wieków nasza literatura przemawia do Polaków pięknie i często o rzeczach najważniejszych. Nie uważam jednak za konieczne opisywać tych moich propozycji teraz. Może przyjdzie czas, że fantazja stanie się rzeczywistością. Teraz najważniejsza jest bowiem obrona fundamentu, którego naruszać nie wolno. Bez fundamentu budujemy na piasku (vide Ewangelia). Kto ten fundament naruszy, „ach, biada jemu, za życia biada! i biada jego złej duszy!”.
Jacek Kowalski