Mer francuskiej stolicy robi co może, by przerodzić miasto w ekologiczny i „inkluzywny” ośrodek. Cierpi na tym poważnie jej wygląd. Ze znanych parków wykorzenia się drzewa, pozwalając by przerodziły się w pustkowie, dawne kwietniki zastępowane są trawami, a historyczne dekoracje, nieodłącznie kojarzone z francuską stolicą, trafiają do śmietników. Ich miejsce zajmują elementy bardziej nowoczesne, które nie pasują do otoczenia. Ulice są zaniedbane i pozostawione same sobie.
Rządząca w Paryżu koalicja socjalistów i zielonych niewiele robi sobie z miejskiej estetyki. Jak podaje Anne Elisabeth Moutet w artykule opublikowanym na łamach „The European Conservative”, ekologiczny terroryzm połączony z zaniedbaniem i brakiem starań o piękno aglomeracji doprowadza do coraz dalszej dewastacji miasta. „ Wymazane graffiti cementowe bryły jako podstawa sygnalizacji świetlnej, ciągnące się od Placu Victora Hugo do Bulwaru De la Villett”. „Zniszczone lampy, ławki, znaki drogowe (…) zaprojektowane przez Gabriela Davioud pomiędzy 1885 a 1881, których reżyserzy (…) używali, by oddać kwintesencję wyglądu Paryża”. „ Brukowane przestrzenie dla miejskich skaterów zastępujące fontanny i ogrody Trocadero”, podsumowuje. Paryżanka ubolewa także nad tym, że nowa architektura i przedmioty użyteczności publicznej nie współgrają z tradycyjną zabudową, a często rażą sprzecznością. Dla włodarzy nie jest to jednak szczególnym zmartwieniem.
Ekologiczny terroryzm rządzącej koalicji socjalistów i zielonych, pod przewodnictwem Anny Hidalgo, również niszczy wdzięk „miasta świateł”. Znikają okazałe kwietniki, zastępowane bardziej korzystnymi dla środowiska trawami. W imię ochrony klimatu zarządcy postanowili obrócić „Niezliczone parki, niektóre zaprojektowane przez Napoleona III” w pustkowia. Poza estetyką Paryża cierpią również mieszkańcy. Aby ograniczyć emisję spalin, wraz z początkiem września 2021 w całym mieście wprowadzono ograniczenie prędkości do 30 kilometrów na godzinę. W tym samym celu zamknięto wiele przejazdów podziemnych, szczególnie pod przepływającą przez Paryż Sekwaną. „Zostały po prostu wypełnione ziemią i uszczelnione asfaltem”, pisze Moutet.
Wesprzyj nas już teraz!
Zadowolony może być jednak elektorat Anny Hidalgo, złożony głównie z postępowej, bogatej młodzieży „Kiedy jesteś młody, zdrowy, (…) dzieciaki z przedmieścia przywiozą Twoje zakupy, a filipińska niania zaopiekuje się Twoimi dziećmi, to masz się w porządku! – wsiadaj na rower!”, komentuje Paryżanka. I dodaje „Pani Hidalgo wie, jak hodować sobie elektorat”. To właśnie jej poplecznicy mogą liczyć na mieszkania socjalne, a realizacja potrzeb mieszkańców o innych poglądach schodzi na dalszy plan.
Zmiany, które wprowadza zarząd Paryża, przeprowadzane są w procesie „konsultacji z mieszkańcami”. Korespondentka The European Conservative określa je jako „niezapowiedziane zebrania, które odbywają się w jednej położonych na obrzeżach dzielnic w czasie godzin pracy”. Zapewnia to decyzjom włodarzy pozory demokratyzmu, który w opinii Moutet jest całkowicie fikcyjny. „Mer stale decyduje się na uczynienie naszego życia piekłem”, podsumowuje w imieniu mieszkańców stolicy.
Źródła: theeuropeanconservative.com
FA