„Przy poziomie demolki państwa przez nową władzę sprawa ambasadorów wydaje się właściwie drobiazgiem, ale jednak takim nie jest”, pisze na łamach tygodnika „Do Rzeczy” Łukasz Warzecha.
Publicysta komentuje sprawę odwołania przez Radosława Sikorskiego 50 ambasadorów (to ponad połowa spośród 94 placówek dyplomatycznych RP w randze ambasady). Jego zdaniem działanie szefa MSZ to klasyczny „zbiorczy odwet”, który nowa władza stosuje bez opamiętania na wszystkich poziomach.
„Docierają do mnie podobne sygnały z praktycznie każdej sfery funkcjonowania państwa, z kulturą włącznie, gdzie odwoływani są nawet ci szefowie instytucji, którzy są całkowicie apolityczni i o których działalności wyraża się z szacunkiem pan minister Sienkiewicz. W resorcie takie osoby słyszą: To nic osobistego, cenimy pana pracę, ale – polityka”, czytamy.
Wesprzyj nas już teraz!
„Czeka nas zatem żenująca przepychanka. Pan minister będzie się zapewne starał ominąć sprzeciw pana prezydenta, odwołując ambasadorów do kraju (to może zrobić) i wyznaczając w ich miejsce chargés d’affaires (to również może uczynić). Tyle że Polska będzie po takich zabiegach wyglądać na niepoważny kraj. Najgorsza zaś jest świadomość, że jeśli kiedyś władza wróci w ręce obozu PiS, sentymentów nie będzie i zamiast stabilizacji zaliczymy kolejny poziom na drabinie eskalacyjnej”, podsumowuje Łukasz Warzecha.
Źródło: tygodnik „Do Rzeczy”
TG