Akcja „Nie dla związków partnerskich” coraz silniej spędza sen z oczu tym, którzy chcieliby dokonać w Polsce obyczajowej rewolucji. Od kilku tygodni do premiera i ministra Gowina trafiają podpisane petycje. O złożeniu ich we wtorek w kancelarii Donalda Tuska szeroko poinformowały media.
Ponad 72 tysiące podpisów pod petycją sprzeciwu wobec zalegalizowania związków partnerskich trafiło do premiera. Donald Tusk, choć na pewno zajęty pochylaniem się z troską nad dobrem Polski, pewnie zauważył, że od dłuższego czasu skrzynka poczty elektronicznej jego kancelarii i sekretariatu wciąż jest podejrzanie pełna. Jeśli tylko kontaktuje się z ministrem Gowinem – a przecież nadmiar elektronicznej korespondencji skierowanej do premiera powinien zainteresować resort sprawiedliwości – być może usłyszał – „premierze, u mnie jest tak samo”.
Wesprzyj nas już teraz!
Gdy nieco zaniepokojony premier rozpoczął codzienny przegląd ulubionych portali, jego zaskoczenie mogło sięgnąć zenitu. Tym razem, przy tak ogromnej skali protestu, niezwykle często stosowany manewr „przemilczania” nie mógł już zostać zastosowany przez media.
Wiadomość o złożeniu przez przedstawicieli Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im. ks. Piotra Skargi oraz Krucjaty Młodych w Kancelarii Premiera ponad 72 tysięcy podpisów pod petycją sprzeciwu wobec zalegalizowania związków partnerskich została podana zarówno przez PAP jak i KAI. Zatem przed informacją tą nie było już ucieczki, zarówno katolickie jak i laickie media miały do czego sięgać.
Donaldowi Tuskowi wciąż dźwięczały w uszach słowa zawarte w przesłanym do niego proteście. „Pański upór w tej sprawie wskazuje na to, że bliższe są Panu żądania homoseksualnego lobby, niż troska o dobro i normalne funkcjonowanie polskich rodzin”. Po raz kolejny okazało się, że nie można być kochanym przez wszystkich. Onet, Gazeta.pl, Wp.pl – wszyscy oni informowali o akcji SKCH. Urzędnicy zawodowo słuchający Radia Maryja, oczywiście z obowiązkowym obrzydzeniem i wstrętem, poinformowali, że na falach toruńskiej rozgłośni także informują o proteście. Co więcej stacja szeroko cytowała wypowiedź przedstawiciela SKCh Arkadiusza Stelmacha – zarazem wice naczelnego PCh24.pl, który na naszych łamach apelował o większe zaangażowanie środowisk broniących rodziny w opór przeciwko homorewolucji. We Francji, laickiej i świeckiej przecież, a nie katolickiej jak Polska, na ulicę w obronie małżeństwa i rodziny wyszło ponad milion osób. Władza „musiała” posunąć się do użycia gazu w celu „uspokojenia” niepokornych obrońców naturalnego porządku.
Jeszcze bardziej niebezpieczne wydawać się musi premierowi to, że o proteście napisały portale i dzienniki prawicowe (wPolityce, „Gazeta Polska Codziennie”, „Nasz Dziennik”). Tym bardziej, że z opublikowanego w lutym sondażu CBOS wynika, że dwie trzecie Polaków (68%) nie akceptuje legalizacji „małżeństw” homoseksualnych, a aż 87% nie zgadza się na możliwość adoptowania przez nie dzieci. Premier, który zwykł często kierować się sondażami, tym razem nie zamierza jednak brać ich pod uwagę. Cóż, sondaże są anonimowe – być może pomoże więc 70 tys. podpisów.
luk