Francuska policja użyła gazu łzawiącego, aby rozproszyć setki tysięcy demonstrantów protestujących przeciwko planowanej legalizacji „małżeństw” homoseksualnych. To efekt wieloletniego dyktatu środowisk postępowych, które doprowadziły już do legalizacji związków jednopłciowych. Jeśli się nie obudzimy, do takich dramatycznych sytuacji jak w Paryżu może dojść także w Polsce.
W stolicy Francji po raz kolejny odbył się gigantyczny marsz w obronie rodziny. Blisko milion osób manifestowało przeciwko projektowi ustawy legalizującej tzw. małżeństwa jednopłciowe, która została już przyjęta w niższej izbie parlamentu.
Wesprzyj nas już teraz!
Patrząc na Francuzów, masowo wyrażających sprzeciw wobec rewolucyjnych planów, trudno nie odczuwać radości i wielkiego pozytywnego zaskoczenia. Kraj ten bowiem od wielu lat znajduje się w awangardzie tzw. przemian społecznych. Z drugiej strony ten sprzeciw stanowi swoisty wyrzut sumienia dla nas, Polaków. Podejmowane próby przepchnięcia przez Sejm projektów ustaw legalizujących związki partnerskie nie spotkały się bowiem z podobną reakcją społeczną – tysiącami manifestujących na ulicach.
Polskie próby legislacyjne stanowią zaledwie przygrywkę do podjęcia kroków zmierzających do legalizacji homomałżeństw i przyznania im prawa do adopcji dzieci. Patrząc na demonstrujących nad Sekwaną, można poczuć wstyd z powodu milczenia tak wielu Polaków. Jak dotąd sumienia katolików pozostają uśpione. Francuskie demonstracje pokazują, jak ważna dla mieszkańców tego kraju jest obrona rodziny. W Polsce głos sprzeciwu jest wciąż zbyt cichy. Gdzie są organizacje broniące rodziny? Gdzie są tak szumnie reklamowane organizacje konserwatywne? Dlaczego nie widać was na ulicach, dlaczego nie włączacie się w akcje protestu w Internecie?
Tym bardziej cieszy akcja podjęta w tej sprawie po raz kolejny przez SKCh im. Ks. Piotra Skargi. Już we wtorek Kancelarii Prezesa Rady Ministrów zostanie przekazanych ponad 70 tys. protestów przeciwko legalizacji związków partnerskich. To dużo, ale czy ten protest to wystarczająco silna reakcja godna katolickiego prawie 40 milionowego narodu? Zdecydowanie nie! Gdyby do protestu przyłączyła się milcząca większość, skala byłaby inna. Apelujemy zatem – czas obudzić nasze sumienia!
Jeśli nadal będziemy bierni i nie podejmiemy obywatelskiego zaangażowania na masową skalę, być może już wkrótce i w Polsce dojdzie do podobnych jak we Francji dramatycznych scen, gdzie siły policyjne użyły wobec sprzeciwiających się legalizacji homozwiązków gazu łzawiącego. A wówczas już od dawna ulicami polskich miast przechadzać się będą manifestujący swój homoseksualizm ludzie, opiekujący się przyznanymi im przez sąd dziećmi odebranymi katolickiej rodzinie.
Arkadiusz Stelmach