Przeciwnicy beatyfikacji i kanonizacji św. Maksymiliana często podnosili kwestię obsesyjnego – ich zdaniem – stosunku o. Kolbego do Żydów i masonerii. Oskarżano go – człowieka, który stworzył projekt rakiety! – o sprzyjanie… obskurantyzmowi, ciemnocie, zabobonowi, „zamkniętemu” i „nacjonalistycznemu” katolicyzmowi. Wreszcie, wytoczono przeciw niemu działo największe – oskarżenie o antysemityzm.
Niektórzy nawet posunęli się do porównań poglądów na „kwestię żydowską” Hitlera i św. Ojca Kolbego. Święty męczennik był opluwany, nazywany „żydożercą”. Nawet dziś jego pamięć jest szargana przez liberalnych zwolenników „katolicyzmu otwartego” i „społeczeństwa obywatelskiego”. Mając w świadomości fakt, iż pojęcia antysemityzmu używa się współcześnie raczej jako knebla, który ma zamknąć usta osobom inaczej myślącym, spójrzmy czymże ten święty człowiek, który ofiarował swe życie, by uratować od śmierci bliźniego, zasłużył na publiczną chłostę pomówień…
Wesprzyj nas już teraz!
Ojciec Kolbe był gorącym katolikiem, czcicielem Niepokalanej Dziewicy, duchowym synem św. Franciszka. Trudno więc się dziwić, że ostrzegał przed zawartymi w Talmudzie bardzo negatywnymi określeniami chrześcijan i jawnymi bluźnierstwami przeciw Chrystusowi! I na tym przede wszystkim Maksymilian skupiał swoją uwagę jeśli chodzi o „kwetię żydowską”. Z drugiej jednak strony pożerała go miłość i troska o zbawienie wszystkich ludzi. W liście z 18 lipca 1935 roku pisał z Nagasaki do o. Mariana Wójcika, redaktora „Małego Dziennika”: Miłość wobec każdej duszy, włączając Żydów, masonów i heretyków, jest (…) jedyną drogą. (Pisma, tom II, nr 63, s. 182-186).
Oczywiście, był krytyczny wobec judaizmu, ostrzegał przed ekonomicznymi działaniami niektórych przedstawicieli narodu żydowskiego, niemniej należy cały czas mieć na uwadze fakt, że widział w Żydach bliźnich, za których się modlił i chciał im przyjść z pomocą.
O braku uprzedzeń rasowych niech świadczy choćby jego podziw dla Alfonsa Ratisbonne’a, nawróconego na katolicyzm Żyda. Warto podkreślić, że swą pierwszą Mszę św. Ojciec Kolbe odprawił w rzymskim kościele s. Andrea delle Fratte, w miejscu, gdzie Alfons miał cudowną wizję Matki Bożej, po której już na zawsze przylgnął do Kościoła Chrystusowego.
Swej – pozbawionej uprzedzeń – miłości do bliźnich, dał także świadectwo na początku wojny, gdy w Niepokalanowie znalazło schronienie ponad 1500 Żydów. Wbrew opiniom wrogów założyciela Niepokalanowa o „obsesji antyżydowskiej”, możemy znaleźć stosunkowo niewielką ilość wypowiedzi Świętego na ten temat. Z 2006 jego zachowanych listów, tylko 4 zawierają wzmianki o Żydach; z 396 artykułów, odczytów, notatek czy kazań radiowych, tylko 9 porusza tę kwestię.
W liście z Japonii (z 23 sierpnia 1934 roku) do br. Łukasza Kuźmy pisał: Co się tyczy Żydów, uważam, że należałoby poważnie podjąć zadanie nawrócenia ich, ale w sposób roztropny, doprawdy bardzo roztropny. Niekoniecznie trzeba o tym pisać na łamach „Rycerza”, ani w ogóle nie w sposób głośny. Być może w odpowiednim czasie „Rycerz” w jidysz spełni to zadanie. („Pisma”, tom 3)
Trudno za deklarację „antysemityzmu” uznać fragment artykułu z 1923 roku, jaki ukazał się w „Rycerzu Niepokalanej”, w którym o. Kolbe napisał – zgodnie z prawdą – iż wielu wodzów bolszewizmu, masonerii i teozofii w Polsce i na świecie, to osoby narodowości żydowskiej. Nawet jeśli chodzi o ekspansję ekonomiczną Żydów, bardziej kładł nacisk na rozwój polskich przedsiębiorstw, niż walkę z tą ekspansją: Lepiej jest nie mówić o wypieraniu Żydów, lecz raczej o rozwijaniu polskich przedsiębiorstw [list z 18 grudnia 1934 do wydawców „Małego Dziennika” (Pisma”, tom 3)].
Jak pisze o. Roman Aleksander Soczewka OFMConv, św. Maksymilian wskazywał konkretne środki nawrócenia Żydów i sam je stosował. Są to: modlitwa, katecheza i dyskusja z Żydami, podsuwanie im lektury, obdarowywanie Cudownym Medalikiem, wydawanie miesięcznika „Rycerz Niepokalanej” w języku hebrajskim lub jidysz, świętość życia i asceza, apele kierowane do Żydów.
Założyciel Niepokalanowa zwracał uwagę, by nawracając, postępować roztropnie i to bardzo roztropnie, bez budzenia nienawiści do Żydów, (…) gdy poproszą dobrowolnie o chrzest, bez antysemityzmu.
Trzeba przyznać, że o. Maksymilian Kolbe widział niebezpieczeństwo ze strony wielu Żydów i masonów. Ze strony Żydów – ekonomiczne i ideowe, ze strony masonów – przede wszystkim ideowe. Często – ku przestrodze – cytował zasady masońskie: Zniszczyć wszelką religię, a zwłaszcza chrześcijańską oraz: My Kościoła katolickiego nie zwyciężymy rozumowaniem, ale zepsuciem obyczajów.
Żydów i masonów traktował na równi z grzesznikami, heretykami, schizmatykami, poganami i ateuszami, których trzeba nawrócić na chrześcijaństwo dla ich dobra, dla dobra Polski i dla dobra, czyli chwały Niepokalanej Matki Bożej.
Św. Maksymilian mówił wprost, że nawrócenie to przekonanie potrzebującego nawrócenia, że jest on w błędzie, podanie mu Prawdy, która jest tylko jedna, i udzielenie sakramentu chrztu.
W kontekście „kwestii żydowskiej” warto przywołać wojenne wspomnienia franciszkanina br. Innocentego Wójcika (zmarłego w 1994 r.) z Niepokalanowa, który był świadkiem życia i działalności Świętego. Gdy Niemcy wkroczyli do Niepokalanowa (19 września 1939 roku), zabrali wszystkich zakonników do obozu. Gdy po trzymiesięcznej niewoli wygnańcy powrócili, Niepokalanów był zajęty przez Niemców (…). Maszyny zrabowane, wywiezione. W grudniu tegoż roku przywieziono około 2000 wysiedlonych Polaków z Poznańskiego i z Pomorza oraz 1500 Żydów. Ludzie ci wyrzuceni ze swoich domów często w nocy, słabo ubrani, nierzadko chorzy, z dziećmi – byli w opłakanym stanie. Wyrzuceni z pociągu, przepędzeni do baraków Niepokalanowa czuli się jak skazańcy. Ojciec Maksymilian z braćmi zatroszczył się, aby tym ludziom zorganizować jakieś pożywienie i ogrzać mieszkania. Bracia szli żebrać do gospodarzy po wioskach. Inni rozbierali mniej potrzebne szopy, parkany, aby ogrzać zmarzniętych. „Musimy wszystko zrobić, by ulżyć doli tych biedaków wyrzuconych z gniazd rodzinnych, pozbawionych najpotrzebniejszych rzeczy. Zajmijcie się tym, dzieci drogie, bo to nasza misja na najbliższe dni” – mówił o. Maksymilian.
Żydzi byli najbardziej nieszczęśliwi i niezaradni. Jednak atmosfera dobroci i troski o wszystkich przywracała spokój, budziła jakąś nadzieję i lepsze samopoczucie. Ojciec Maksymilian odwiedzał wysiedlonych i otaczał ich troskliwą opieką. Gdy zbliżały się święta Bożego Narodzenia, u nas było chłodno i głodno. Ojciec Maksymilian prosił braci, aby coś przygotowali dla wysiedlonych, zarówno dla Polaków, jak i Żydów. Był też św. Mikołaj dla dzieci. Bracia kwestowali w tym celu w Warszawie i okolicy.
Łatwiej jest dawać, gdy się posiada, ale wtedy odczuwaliśmy brak żywności. Porcje chleba a nawet zupy były wydzielane, aby dla każdego starczyło. Bracia ciężko pracowali w różnych warsztatach, potrzebowali więc pożywienia. Mimo to wydzielało się i dla wysiedlonych Żydów, tak jak dla swoich bliskich. Nie był to jednorazowy gest, ale trwało to dłuższy czas, dopóki Niemcy nie wywieźli wysiedlonych i Żydów w nieznane. O. Maksymilian nie bał się Niemców i później kilku Żydów ukrywało się w Niepokalanowie. Często żywiono ich, gdy przychodzili do furty klasztornej.
Taki oto był stosunek św. Maksymiliana do „kwestii żydowskiej”…
Artykuł jest fragmentem książki „Święty Maksymilian. Z miłości do Niepokalanej”.