Wojewódzka Komisja Wyborcza w Katowicach została oskarżona o fałszerstwo wyborcze. Komisja sporządziła i wysłała do PKW dwa różne protokoły z wyborów, na których różnica głosów wynosi aż 130 tysięcy, co oznacza istotne zmiany w podziale mandatów. Pod jednym z protokołów brakuje też podpisów.
Wojewódzka Komisja Wyborcza w Katowicach wysłała do Warszawy dwa różne raporty z zeszłotygodniowych wyborów. Różnią się one liczbą głosów, a co za tym idzie podziałem mandatów między PiS a PSL. Dodatkowo pod drugim raportem brakuje podpisów dwóch członków zespołu – w tym wiceprzewodniczącej Katarzyny Konopki. – W związku z zamieszaniem i sposobem przeprowadzania tych wyborów każdy z mieszkańców Śląska powinien złożyć protest wyborczy w sądzie – komentuje prof. Krzysztof Szczerski, przewodniczący parlamentarnego zespołu ds. obrony demokratycznego państwa prawa.
Wesprzyj nas już teraz!
Krajowe Biuro Wyborcze zrzuciło sprawę na karb zmęczenia członków komisji, którzy mieli rzekomo w wyniku „prostego matematycznego błędu” przez omyłkę dodać do wyliczeń jedną rubrykę za dużo. Inną wersję podała „Gazeta Wyborcza” twierdząc, że różnica 130 tysięcy głosów była spowodowana dwukrotnym policzeniem głosów wyborców z Pszczyny. Jak się okazuje, „prosta matematyka” nie ma dla redaktorów „GW” szczególnego znaczenia – w Pszczynie zameldowanych jest zaledwie 40 tysięcy osób uprawnionych do głosowania.
Jakiekolwiek tłumaczenia nie są jednak w stanie uspokoić opinii publicznej. – To, co działo się na Śląsku pokazuje, jak wyglądały te wybory. Takiej liczby nieprawidłowości nie obserwowaliśmy nigdy. Szkoda, że Bronisław Komorowski tego nie zauważa i organizuje w mediach nagonkę polityczną na opozycję – komentuje Krzysztof Szczerski w rozmowie z „Gazetą Polską Codziennie”. – Każdy obywatel, który czuje się odpowiedzialny za Polskę, powinien złożyć protest wyborczy. Może miliony protestów skłonią sędziów do dostrzeżenia, że coś jest nie tak – dodał.
Źródło: „Gazeta Polska Codziennie”
FO