Promocja miasta to rzecz ważna. Chodzi wszak o przyciągnięcie inwestorów, turystów a być może także po prostu zachęcenie innych do osiedlania się na jego terenie. Wszak większa ilość mieszkańców to większe wpływy z podatków, więcej można wydać. No właśnie, tylko na co? Najlepiej na promocję miasta. I tu urzędnicy potrafią zaszaleć z pomysłami i z wydatkami…
Walka o wypromowanie jak najlepszego wizerunku miasta bywa kosztowna i co gorsza często bezskuteczna, choć efekty bywają zabawne. Tak było w przypadku Poznania, gdzie przy okazji Euro 2012 przygotowano spot ze stadionem Lecha w roli głównej, którego hasło brzmiało „A nam już trawa rośnie”. Stadion w trakcie mistrzostw zasłynął niestety… problemami z murawą.
Wesprzyj nas już teraz!
Feralny okazał się także film promujący Warszawę również w związku ze zbliżającymi się mistrzostwami. Widać na nim wyraźnie podnieconego mężczyznę w dresie, który goni po mieście kobietę. Film nie ukazał się jednak w takiej formie, jak zakładał scenariusz. Zmian dokonała na własną rękę szefowa warszawskiego Biura Promocji Katarzyna Ratajczyk, przekonana, że jej wizja jest ciekawsza. Niestety film został przez internautów wyśmiany, trzeba było więc wyciąć z niego parę fragmentów. Koszt tego spotu wyniósł ok 0,5 mln zł.
Na oryginalny pomysł wpadli także radni Sosnowca, którzy chcieli, aby znakiem rozpoznawczym kampanii promującej miasto został Edward Gierek. Pomysł, na szczęście dla mieszkańców, nie został wcielony w życie.
Promować Małopolskę miały tzw. „Uchofony”, czyli rzeźby w kształcie uszu z których wydobywa się ludowa muzyka. W Bolesławcu z kolei pojawiły tzw. „Glinoludy” czyli mimowie wysmarowani gliną, mający wypromować Dolny Śląsk. Wójt Skarbimierza na okoliczność 20 lecia gminy kazał wybić medal z wizerunkiem … samego siebie. Tak się jednak składa, że było to akurat przed wyborami parlamentarnymi, a wójt był kandydatem z list PSL, co wzbudziło pewne wątpliwości. Koszt ich wybicia wyniósł 6,5 tys. zł. W tym akurat wypadku wydatek się zwrócił i gmina zarobiła 10 tys. zł plus darmowa obecność w mediach, która również była promocją gminy.
Łącznie na wszystkie kampanie promocyjne prowadzone na różnych szczeblach samorządowych wydano 600 mln zł. Rekordzistami w tej materii są: Łódź, Warszawa, Wrocław i Poznań. Tam od 2008 roku budżet na promocję przekraczał 20 mln zł. W biedniejszych miastach powiatowych rocznie na promocję przeznacza się od kilkudziesięciu do kilkuset tys. zł. Duże miasta w tym roku znacznie przekroczyły średnią wydatków na ten cel. Powodem było oczywiście Euro 2012. Według NIK samorządy niechętnie poddają swoje wydatki na promocję kontroli oraz ocenie efektów.
Jest to problem niebagatelny bowiem sumy wydawane na promocję są ogromne a samorządy są w większości bardzo zadłużone. Brakuje pieniędzy na bardziej palące wydatki. 135 miast i gmin przekroczyło ustawowy próg 60% dochodów. Dlatego konieczne jest sprawdzenie jaka jest efektywność takich działań, czy pojawiają się w związku z tym np. nowi inwestorzy. Bo to jest tak naprawdę konkretny zysk dla samorządu, a przede wszystkim dla mieszkańców.
Iwona Sztąberek
Źródło: rp.pl