Niemiecki prokurator generalny Peter Frank poinformował, że sądy prowadzą sprawy około 200 obywateli RFN, którzy walczyli w szeregach islamskich organizacji terrorystycznych. To często mordercy, ale trudno udowodnić im zbrodnie.
Peter Frank, niemiecki prokurator generalny, poinformował opinię publiczną, że sądy za Odrą prowadzą około 130 postępowań wobec około 200 osób, które należały (bądź wciąż należą) do islamskich organizacji terrorystycznych. W większości wypadków chodzi o Niemców, którzy walczyli w szeregach Państwa Islamskiego lub innych grup dżihadystycznych na Bliskim Wschodzie, ale wrócili ostatecznie do swojej ojczyzny. Frank powiedział, że o ile dość oczywiste jest postawienie im zarzutu przynależności do organizacji terrorystycznej, to inną winę udowodnić już trudno.
Wesprzyj nas już teraz!
– Mamy tymczasem często wrażenie, że ludzie ci nie byli w Syrii tylko strażnikami albo szkoleniowcami – powiedział Frank, dodając, że to raczej osoby winne zamachów z użyciem materiałów wybuchowych, morderstw czy innych przestępstw fizycznych.
– Wychodzimy z założenia, że niektórzy ze sprawców mają krew na rękach, ale często nie możemy tego udowodnić – stwierdził prokurator.
Jak podkreślał prokurator, wyjątkowo trudno jest otrzymać z regionów ogarniętych wojną odpowiednie materiały dowodowe. Na terenach opanowanych przez Państwo Islamskie nie ma struktur organizacyjnych, które byłyby skłonne do współpracy z Berlinem. – Kooperacja na drodze pomocy prawnej nie funkcjonuje ani z Syrią, ani z Irakiem – stwierdził Frank.
Nieco więcej nadziei na wymierzenie sprawcom odpowiedniej kary jest w przypadku przestępstw przeciwko jazydom. Popełniano je częściowo na terytorium zarządzanym w Północnym Iraku przez Kurdów, a ponadto ponad 1000 jazydów przyjechało do Niemiec jako uchodźcy i mogą udzielać szczegółowych zeznań.
Źródła: Die Zeit, Süddeutsche Zeitung
Pach
