Więzienie dla duchownych nauczających o Bożym Narodzeniu, kary pieniężne za zamknięcie sklepu 25 grudnia oraz za dekorowanie kościoła na święta – tak niektóre odłamy protestantyzmu walczyły z Bożym Narodzeniem! Zakazy obowiązywały w Anglii, Szkocji, a nawet w USA – wynika ze słów księdza profesora Józefa Naumowicza, historyka oraz autora między innymi takich prac jak „Narodziny Bożego Narodzenia” i „Prawdziwe początki Bożego Narodzenia”. Dziś natomiast najmocniej ze świętami walczą Świadkowie Jehowy i Adwentyści Dnia Siódmego. Trzeba uważać na ich publikacje!
Dlaczego niektórzy twórcy protestantyzmu uznali obchodzenie Bożego Narodzenia za coś nagannego?
Wesprzyj nas już teraz!
Negatywny stosunek części protestantów do Bożego Narodzenia nie pojawił się od razu. Sam Luter głosił, że można obchodzić wszystkie święta, które nie są zakazane w Biblii. Ale z czasem z protestantyzmu wyłoniły się odłamy radykalne. Świętom Bożego Narodzenia sprzeciwiał się między innymi kalwinizm, który radykalnie pojmował główne założenia protestantyzmu, zgodnie z którym tylko i wyłącznie Pismo Święte stanowi autorytet w sprawach wiary, dlatego też należy odrzucić wszelkie tradycje – szczególnie te wyrosłe w świecie katolickim, łacińskim.
Z Bożym Narodzeniem walczyły szczególnie dwa odłamy kalwinizmu: purytanizm, który rozwijał się w Anglii oraz prezbiterianizm istotny w Szkocji.
Kiedy purytanie w połowie XVII wieku zdominowali angielski parlament, wprowadzili zakaz obchodzenia świąt Bożego Narodzenia. Podobnie uczynili prezbiterianie, gdy zdominowali życie polityczne Szkocji. Szkocki zakaz funkcjonował przez ponad trzy wieki. 25 grudnia nie było wolno celebrować, a jeśli ktoś wtedy świętował, był karany. To był dzień pracy. Tak było w Szkocji aż do lat 70. XX wieku!
W Anglii zakaz funkcjonował przez około 30-40 lat. Po tym czasie, gdy wróciła monarchia i purytanie stracili swoją pozycję, przywrócono Boże Narodzenie. Ale przez tych kilkadziesiąt lat dominowania purytanizmu, duchownym uczącym o Bożym Narodzeniu groziło więzienie i wielu zostało skazanych. Zakrystianie dekorujący świątynie płacili zaś wysokie kary pieniężne, podobnie jak sklepikarze zamykający sklepy 25 grudnia.
Jak purytanie i prezbiterianie argumentowali swoją postawę?
Głosili, że w Piśmie Świętym nie ma Bożego Narodzenia. Nie ma tam też daty 25 grudnia jako dnia narodzenia Chrystusa. Oczywiście, można też mówić, że w Piśmie Świętym nie ma Wielkanocy, nie ma Zesłania Ducha Świętego, a w zasadzie to nie ma też niedzieli.
Niedziela bowiem zrodziła się w chrześcijańskiej tradycji, gdyż Jezus zmartwychwstał pierwszego dnia po szabacie. Pismo Święte nakazuje świętować dzień święty i to odnoszono do szabatu, ale główna teza purytanów i prezbiterian, że należy świętować tylko niedzielę, też nie jest obecna wprost w Piśmie Świętym. To efekt dedukcji, tradycji, która powstała później z Objawienia Bożego. Oczywiście, Pan Bóg nakazuje święcić siódmy dzień, ale nie jest literalnie powiedziane, że to ma być niedziela. Podobnie Pan Jezus nie powiedział: świętujcie Wielkanoc czy zesłanie Ducha Świętego. Święta po prostu w tradycji Kościoła powstają. Tak samo było z Bożym Narodzeniem. Kiedy sytuacja do tego dojrzała, to w IV wieku powstało święto Narodzenia Chrystusa.
Natomiast te radykalne odłamy protestanckie głosiły jeszcze inne tezy przeciw Bożemu Narodzeniu. Święta – jak twierdzili – miały być okazją do biesiadowania, ucztowania, zabawy. Chodziło im o cały okres od 25 grudnia do 6 stycznia. Ich zdaniem to zachowanie sprzeczne z duchem chrześcijańskim.
Ponadto mocno podkreślano, że 25 grudnia to data świąt… pogańskich. To teza bardzo naciągana. Przez cały XVI i XVII wiek – a nawet później – powstało wiele pamfletów przeciw Bożemu Narodzeniu, paszkwili, prób ośmieszania świąt, pokazania ich jako pogańskie ucztowanie, biesiadowanie. Wrogowie świąt opierali się jednak na mylnych obliczeniach. Brakowało dobrych badań historycznych. Stąd powstawały uprzedzenia, że 25 grudnia to data świąt pogańskich. Nie chciano brać pod uwagę, że Boże Narodzenie to nie jest świętowanie daty i że data ma wymiar jedynie symboliczny, natomiast jest to świętowanie przyjścia Boga na świat! To co głosiły radykalne odłamy protestantyzmu było błędne i złośliwe. Wymyślano, że święto zostało utworzone przez papistów – czyli przez papieża, przez Rzym – dlatego należy je odrzucić.
Ich argumenty są dla nas pewnym ostrzeżeniem, żeby nasze obchodzenie Bożego Narodzenia nie było tylko zewnętrznymi obchodami, celebracją. To jest bowiem święto przede wszystkim religijne. Jednak te wszystkie zarzuty radykalnych odłamów protestanckich – bo tu nie chodzi o cały protestantyzm – były i są bezpodstawne, wynikają z uprzedzeń do wszystkiego, co rzymskie, co papieskie.
Walcząc z Bożym Narodzeniem powoływano się na obliczenia XVI- i XVII-wiecznych historyków hugenockich (kalwińskich). Próbowali oni nie tylko udowodnić, że data 25 grudnia nie jest historyczna, ale także, że ma podłoże pogańskie.
Oczywiście w tradycji Kościoła katolickiego nie upieramy się, że akurat 25 grudnia Pan Jezus przyszedł na świat, tylko że Kościół ma prawo przyjąć taką symboliczną datę – tak samo jak wyznaczono dzień liturgicznego wspomnienia św. Jana Pawła II nie w dniu jego śmierci 2 kwietnia (co byłoby zgodne z najczęstszą praktyką), a 22 października. Kościół ma prawo wyznaczyć datę. Dlatego też na dzień Bożego Narodzenia wybrano symboliczną datę 25 grudnia. Nie jest to jednak data pogańska.
Duchowa głębia obchodów święta zależy od tego jak do niego podchodzimy: czy ograniczamy się do zwyczajów i siedzenia przy stole, czy też przeżywamy je w sposób religijny. Jest to okazja do uczenia przyjścia Boga-Zbawiciela na świat. Bóg staje się Emmanuelem, Bogiem z nami, zamieszkuje wśród nas. To jest istota tego święta. Szkoda, że radykalne odłamy protestanckie tego nie uznają. Odrzucają nie tylko bardzo ważną tradycję, ale także niezwykle istotne przeżycie religijne.
A jak wyglądało obchodzenie Bożego Narodzenia w Stanach Zjednoczonych?
Wśród Europejczyków osiedlających się w Ameryce Północnej na początku dominowali prezbiterianie i purytanie. Stąd w USA początkowo obowiązywał zakaz świętowania Bożego Narodzenia. Zależało to oczywiście od stanu – tam gdzie żyło więcej anglikanów, świętowano, gdzie zaś dominowali purytanie lub prezbiterianie, tam obowiązywał surowy zakaz obchodów Bożego Narodzenia i kary za świętowanie.
Co ciekawe, dopiero w XIX wieku, kiedy do USA zaczęli liczniej napływać katolicy z Polski, Europy Środkowej, Włoch, Portugalii czy Niemiec (zarówno katolicy jak i luteranie) powoli niektóre stany zaczęły wprowadzać Boże Narodzenie. Ale to były wyjątki. Konstytucję USA uchwalono 25 grudnia 1789 roku – był to zwykły dzień pracy, parlament obradował. Święto w całym państwie, święto federalne, wprowadzono dopiero w 1870 roku. W XVIII wieku żaden stan nie świętował, sytuacja zmieniała się powoli w wieku XIX.
Do przyjęcia święta Bożego Narodzenia w USA przyczynili się jednak nie tylko katoliccy imigranci z Europy, ale też XIX-wieczny protestancki autor Washington Irving, który napisał kilka opowiadań o Bożym Narodzeniu. Pokazywał wartość święta jako czasu, który ma bardzo istotne znaczenie religijne, ale także kulturowe i rodzinne. Wtedy ten najbardziej zrównoważony, umiarkowany protestantyzm zaczął głosić teorię tzw. religii domowej, zgodnie z którą przeżycia religijne w rodzinie mają istotne znaczenie dla wiary. Boże Narodzenie jest więc takim elementem pobożności domowej, codziennej, który ma wymiar społeczny, bo wtedy wszyscy przebaczają sobie, siadają wspólnie przy stole.
Dziś już kraje z większością protestancką obchodzą – przynajmniej w wymiarze komercyjnym – święta. Jak wygląda współczesne podejście do Bożego Narodzenia radykalnych odłamów protestanckich, które niegdyś ze świętami walczyły?
Luteranizm od początku akceptował Boże Narodzenie, inaczej niż my, katolicy rozkładając akcenty. Luteranie celebrują święta. Ponadto sam Luter stawiał choinkę, a niektórzy to właśnie jemu przypisywali rozpoczęcie zwyczaju – co jest jednak nieprawdą. Choinka to zwyczaj starszy. Luteranie nie kultywują natomiast tradycji bożonarodzeniowych szopek, bo wiąże się ona z postaciami, a oni odrzucają kult obrazów i wizerunków.
Z kolei współcześni purytanie oraz prezbiterianie stracili na znaczeniu poprzez radykalne skurczenie wspólnot – wyznawców tej denominacji jest dziś bardzo niewielu. Być może z tego powodu szkoccy prezbiterianie przestali walczyć z Bożym Narodzeniem. Nie mają narzędzi, żeby narzucić innym swoją wolę. Nie atakują świąt, gdyż ich ataki są śmieszne zarówno z punktu widzenia badań historycznych jak i religijności. Ale też Bożego Narodzenia nie celebrują.
Dzisiaj największymi wrogami Bożego Narodzenia są Świadkowie Jehowy i Adwentyści Dnia Siódmego, co widać w internecie w ich tekstach o rzekomo pogańskim pochodzeniu świąt. Trzeba bardzo uważać na takie publikacje.
Oba ugrupowania to radykalne odłamy wyrosłe z protestantyzmu, które do dziś nie tylko odrzucają Boże Narodzenie, ale też niezmiernie ostro atakują święto. Epitety jakimi obrzucają Boże Narodzenie, są godne pożałowania. Ich zdaniem w tym święcie skupiać ma się suma pogaństwa. To oczywiście fałsz. Trzeba też pamiętać, że Świadkowie Jehowy w ogóle nie uznają Pana Jezusa za Boga i są skrajnie negatywnie nastawieni do Rzymu, do wszystkiego co wiąże się z papiestwem.
Wojna z Bożym Narodzeniem – bo te wszystkie zakazy to była wojna – powinna nam uświadomić kilka kwestii. Choć dobrze jest przeżywać święto w sposób rodzinny, to przede wszystkim nie może zatracić ono wymiaru religijnego. To wszak świętowanie narodzin Boga wśród nas, Jego wcielenia. To uczczenie zbawiciela przychodzącego do nas. A zewnętrzna otoczka, choinki i szopki, niech nam tylko pomagają we wspólnym czczeniu Pana Jezusa, świętowaniu Jego narodzin.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Michał Wałach