12 kwietnia 2016

Internista dr Michael Jones z Victorii w Kanadzie napisał list do redakcji  „Victoria Times Colonist,” w którym wyjaśnił, dlaczego nie uśmierca swoich pacjentów poprzez eutanazję i nigdy tego nie zrobi. Przywołuje historię mężczyzny z 2001 roku, która wpłynęła na jego decyzję.


Dr Jones napisał: „Poznałem Geralda (przybrane imię) w 2001 roku, rok po tym, jak przyjechał do Kanady i postanowił się osiedlić w naszym pięknym mieście. Był bardzo zadowolony z życia, z udanej kariery zawodowej i choć jego sytuacja zawodowa oraz osobista uległa wielkim zmianom, on wciąż zachował młodzieńczą witalność oraz zapał, prowadząc pełne i aktywne życie w Wiktorii”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Lekarz dodał, że „Gerald” cieszył się dobrym stanem zdrowia i rzadko u niego bywał, niemniej jednak zapamiętał go dobrze ze względu na „radość życia”, jaka z niego emanowała. Pewnego dnia otrzymał telefon od innego medyka, który poinformował go, że „Gerald” nagle stracił przytomność na ulicy i obecnie znajduje się na oddziale intensywnej terapii z podejrzeniem udaru mózgu. Okazało się, że doznał zawału pnia mózgu, które skutecznie „odłączyło” mózg od reszty ciała. Mężczyzna wciąż jednak czuł ból, odczuwał emocje, ale nie potrafił poruszać częściami ciała, z wyjątkiem oczu.

„Pomyśl o tym przez chwilę. Pomyśl o tym pod jaką presją on się znajdował, o bólu, który odczuwał w tylnej części gardła i że nie był w stanie poruszać się, nawet komunikować bólu i strachu. Był całkowicie zależny od respiratora i tuby karmiącej. Był uzależniony od pomocy innych ludzi, którzy go myli i wykonywali toaletę.” – czytamy w tekście medyka.

Lekarz wyjaśnił, że sporządził specjalny alfabet dla chorego, by mógł on za pomocą ruchu gałek ocznych wskazywać litery, z których powstawałyby zdania, umożliwiające jakąkolwiek komunikację.

 

„Pamiętam, jak siedziałem po raz pierwszy z tym alfabetem i zastanawiałem się, co Gerald chciałby powiedzieć. Powoli pojawiły się pierwsze słowa: ‘Proszę zabij mnie. Spojrzał mi prosto w oczy. Jego desperacja i pewność były tak oczywiste, jakby wykrzykiwał to z dachu jakiegoś budynku” – napisał medyk.

 

Dodał, że „Gerald” wielokrotnie go o to prosił. Jednak on za każdym razem mu odmawiał i tłumaczył, że nic nie może zrobić poza zapewnieniem najlepszej możliwej opieki medycznej i łagodzeniem jego bólu fizycznego.

 

Powoli, wraz z upływem miesięcy stan „Geralda” ustabilizował się na tyle, że mógł on samodzielnie oddychać, od czasu do czasu tylko był przystawiany do respiratora. Mężczyzna trafił do zakładu całodobowej opieki. Wciąż nie mógł sam mówić, jeść, pić ani poruszać częściami ciała za wyjątkiem oczu i teraz dodatkowo ust.

 

Ponieważ miał zapewnioną 24-godzinną opiekę, lekarz rzadziej go odwiedzał. Mężczyzna czynił postępy w komunikacji. W pewnym momencie stan jego zdrowia na tyle się poprawił, że zaczął pisać artykuły o swoich doświadczeniach i komunikować się z przyjaciółmi za pośrednictwem emaili.

 

Pewnego dnia medyk zadał mu pytanie, czy jest zadowolony, że żyje? On odpowiedział: „Tak!” I następnie zapytał go, czy był zadowolony, że nie zabił go, gdy prosił o to wiele miesięcy temu. „Gerald” odparł:  „Tak, bardzo zadowolony!” „Myślę, że było trochę uśmiechu w jego oczach” – dodał lekarz. .

 

„Gerald” – wg relacji medyka – jeszcze przez kilka lat cieszył się „satysfakcjonującym życiem,” do czasu aż zachorował na zapalenie płuc kila lat później.

 

Dr Jones publikując historię swojego niezwykłego pacjenta odniósł się do obecnej debaty, toczonej w Kanadzie na temat „wspomaganego samobójstwa,” które zgodnie z decyzją sędziów, ma być zalegalizowane w całym kraju. Wg przyjętych kryteriów, „Gerald” pod każdym względem kwalifikowałby się do uśmiercenia przez lekarza, mimo że– jak się okazało – eutanazja nie była czymś, czego tak naprawdę ostatecznie pragnął dla siebie.

 

Dr Jones kończąc artykuł napisał, że nigdy nie uśmierci swojego pacjenta, choćby on się tego domagał, nawet jeśli znajdzie się w stanie beznadziejnym z punktu widzenia medycznego i w strasznej depresji, niezależenie od tego, ile razy poprosi o uśmiercenie. „Przekonałem się – pisze – że uczucia się zmieniają, stają się mniej rozpaczliwe i ani Ty, ani ja nie wiemy, co nam przyniesie przyszłość. Jako lekarz rodzinny nie zamierzam pozbawiać Cię nadziei na przyszłość, bez względu na to, jak ponura może się ona wydawać w danym momencie. Kiedy śmierć stanie się nieuchronna (…) możesz na mnie liczyć, że postaram Ci się zapewnić uczucie komfortu i godności aż do końca” – zadeklarował.

 

 

 

Źródło: lifesitenews.com., AS.

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 300 665 zł cel: 300 000 zł
100%
wybierz kwotę:
Wspieram