Cztery osoby zabite, podpalony kościół i sklepy należące do chrześcijan – taki jest bilans zamieszek w mieście Bichi w północnej Nigerii. Ataku dokonali młodzi muzułmanie z powodu fałszywej informacji o bluźnierstwie wobec Mahometa. Z kolei w Maiduguri z rąk islamskiej sekty Boko Haram, która domaga się wprowadzenia prawa koranicznego we wszystkich stanach Nigerii, zginęło osiem osób.
Do wydarzeń tych doszło w dniu, w którym były premier Wielkiej Brytanii Tony Blair, przyszły prymas Wspólnoty Anglikańskiej Justin Welby i jordański książę Ghazi bin Muhammad wezwali do poprawy relacji między chrześcijanami i muzułmanami w Nigerii. Wzięli oni udział w wideokonferencji ze studentami z obu religii. Prezydent Nigerii Goodluck Jonathan, który także zabrał głos, wyjaśnił, że napięcia religijne w tym kraju są motywowane politycznie.
Wesprzyj nas już teraz!
Metropolita Abudży, abp John Onaiyekan, powiedział portalowi Vatican Inisider, że żadne, nawet słuszne postulaty „nie usprawiedliwiają zabijania niewinnych ludzi”. I choć przeciwstawienie się sekcie jest zadaniem władz państwowych, to także przywódcy islamscy „powinni zrobić porządek we własnym domu”. – Tymczasem jak na razie skłonni są mówić: „To zabójcy, a nie muzułmanie” – podkreślił hierarcha.
Abp John Onaiyekan przyznał, że uporanie się z problemem Boko Haram nie będzie proste, „jednak w takim kraju jak Nigeria, w którym ludność podzielona jest pół na pół na chrześcijan i muzułmanów, będzie łatwiej wyizolować i wyeliminować to ugrupowanie”.
Źródło: KAI
pam