W związku z coraz gorszymi danymi polskiej gospodarki, bardzo prawdopodobne, że Rada Polityki Pieniężnej zdecyduje o kolejnej w tym roku obniżce stóp procentowych, z 4 do 3,75 proc. Napędzanie koniunktury tańszym kredytem w obecnej sytuacji nie przyniesie oczekiwanego efektu, a będzie miało długofalowy, negatywny skutek.
Cięcia stóp procentowych rozpoczęły się w listopadzie ubiegłego roku. Od tego czasu RPP dokonała trzech obniżek, po 25 punktów bazowych każda. Ostatnia obniżka miała miejsce w pierwszej połowie stycznia. Na odwrócenie kierunku polityki pieniężnej pozwoliła Radzie malejąca inflacja: jeszcze w lipcu wzrost cen sięgał 3,8 proc. rocznie, by w grudniu zmaleć do 2,4 proc.
Wesprzyj nas już teraz!
W najbliższych miesiącach inflacja nadal będzie spadać – może nawet poniżej 2 proc. Malejąca presja inflacyjna wsparta coraz słabszą kondycją gospodarki sprawia, że nasilają się naciski na Radę, by obniżyła stopy procentowe, które, według wielu ekonomistów, powinny pomóc gospodarce. Klasyczne keynesowskie myślenie – nie liczy się perspektywa długoterminowa, ale hic et nunc. Nie ma żadnych racjonalnych przesłanek, aby twierdzić, iż w obecnej sytuacji cięcie stóp w jakikolwiek sposób polepszyłoby koniunkturę gospodarczą. Nie wydaje się prawdopodobne, że zadłużeni konsumenci zwrócą się do instytucji finansowych po kolejne pożyczki w sytuacji rosnącego bezrobocia. Podobnie, ciężko zakładać, że cierpiące na brak zamówień przedsiębiorstwa skwapliwie skorzystają z kredytów inwestycyjnych.
Należy pamiętać, że manipulowanie stopami procentowymi nie jest obojętne dla gospodarki i o ile wpływ ten nie zawsze jest widoczny od razu, z pewnością, prędzej, czy później, odczujemy skutki tańszego kredytu. Jest on dla rynku sztucznym i zakłócającym jego naturalną pracę sygnałem – podobnie, jak pieniądze z Unii Europejskiej. Powstało w Polsce bardzo dużo nietrafionych i niepotrzebnych inwestycji, które generują koszty, tylko dlatego, że z usianego dwunastoma gwiazdami nieba spadły miliardy złotych.
Poprzez ustalanie ceny pieniądza RPP rozdziela zyski i straty pomiędzy oszczędzających i dłużników. Niższe stopy służą tym drugim, a szkodzą pierwszym. Tnąc stopy, władze monetarne redukują obciążenia dłużnikom: przede wszystkim Skarbowi Państwa (zadłużonemu na prawie bilion złotych) oraz grupie zamożniejszych Polaków, których stać było na kredyt mieszkaniowy. Tracą za to posiadacze oszczędności ulokowanych na zmienny procent – przede wszystkim klienci banków, którzy będą otrzymywać coraz niższe odsetki. Po uwzględnieniu tzw. podatku Belki poniosą oni realne straty – otrzymane odsetki nie zrekompensują przyszłej inflacji.
Polityka niskich stóp procentowych zniechęca do oszczędności, które, jak wiadomo, są podstawą inwestycji, a te zaś – solidną podstawą długotrwałego wzrostu gospodarczego. Jednakże politycy naśladują Johna Maynarda Keynesa i wyznają zasadę après nous le déluge.
Tomasz Tokarski