Włosy normalne, normalna cera to już sformułowania niepoprawne. Przynajmniej dla koncernu Unilever, który usuwa takie określenia z opisów swoich produktów. Jak się okazało, znacznej większości respondentów jednego z ostatnich badań konsumenckich kojarzą się one negatywnie.
Wesprzyj nas już teraz!
„Chodzi o to, by nie sprawiać wrażenia, że normalne oznacza lepsze. Jak wyjaśnia koncern, celem jest stworzenie bardziej pojemnej definicji piękna. Ta pojęciowa reforma ma zająć rok. Przez ten czas na produktach kilkuset marek na całym świecie, w tym w Polsce, normalność zniknie z mydeł, płynów, szamponów, odżywek i innych kosmetyków” – czytamy na portalu rmf24.pl.
Tego typu określenia za nieprzyjemne uznało 70 procent badanych z całego świata.
Koncern zamierza również zrezygnować z upiększania wyglądu modelek i modeli występujących w reklamach.
Unilever nie chce być też z tyłu w ogólnoświatowym wyścigu proekologicznym. Zobowiązał się do korzystania w większym stopniu ze składników naturalnych i biodegradowalnych. Już wcześniej wycofał się z używania materiałów pochodzenia węglowego.
„Potężny koncern wyznacza rynkowe trendy, ale też staje przed nie lada wyzwaniem. Ryzykowne bowiem wydaje się pozostawienie w jego słowników takich określeń jak: wypadające, zniszczone, bardzo zniszczone albo przetłuszczające się” – komentuje portal.
Źródło: rmf24.pl
RoM