– Od początku mówiliśmy, że projekt ustawy wiatrakowej może ulec pewnym modyfikacjom na poziomie prac w parlamencie – podkreślił rzecznik rządu Piotr Müller odnosząc się do zwiększenia przez komisję minimalnej odległości wiatraków od domów z 500 do 700 metrów.
Rzecznik rządu był w czwartek pytany w Sejmie o poprawki, jakie do projektu noweli tzw. ustawy wiatrakowej, nazywanej też odległościową lub 10H, wprowadziły sejmowe komisje. Komisje energii, klimatu i aktywów oraz samorządu i polityki regionalnej zajmowały się w czwartek rządowym projektem zmiany ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych z 2016 r. Przyjęto m.in. zgłoszoną przez szefa komisji energii Marka Suskiego (PiS) poprawkę, by minimalna odległość turbiny wiatrowej od budynku – ale tylko o funkcji mieszkalnej lub mieszanej – wynosiła 700 m, a nie 500 m, jak w pierwotnym projekcie rządowym. Limit ten nie dotyczy budynków gospodarczych, rolniczych ani podobnych.
– Od samego początku mówiliśmy, że ta ustawa może ulec pewnym modyfikacjom na poziomie prac parlamentarnych (…). Od tego są prace parlamentarne, aby uwzględniać głosy przedstawicieli społeczeństwa – wskazał Müller dodając, że na przyszłym posiedzeniu Sejmu będzie głosowany projekt w finalnej wersji. Zgodnie z informacją zamieszczoną na stronie niższej izby parlamentu, kolejne posiedzenie ma odbyć się w dniach 7-9 lutego.
Wesprzyj nas już teraz!
Rzecznik przyznał, że pewna modyfikacja w zakresie minimalnej odległości nastąpiła, ale jednocześnie w wielu państwach europejskich przepisy są bardziej restrykcyjne niż to wynika z rządowego projektu. Zgodnie z nim minimalna odległość wiatraków od zabudowań mieszkalnych ma wynosić teraz miedzy 700 m a 10-krotność wieży i łopaty wirnika w najwyższym położeniu (tzw. reguła 10H). Obowiązująca ustawa określa 10H jako minimalną odległość wiatraków od domostw.
Przedstawiciel rządu zauważył, że projekt nowelizacji i tak jest krokiem ku temu, aby wiatraków w Polsce powstawało więcej. Jednocześnie zaznaczył, że rozumie obawy ludzi, którzy mieszkają w pobliżu takich instalacji i „chcą mieć zagwarantowany spokój”. – Ten kompromis uważam, że jest zdrowy i po to jest parlament, aby go osiągnąć – dodał. (PAP)
Jan Krzysztof Ardanowski: Zielony Ład przyniesie ubóstwo, głód i fale migracji