Co jest „w dobry stylu”? Co jest „kontrowersyjne”? Odpowiedź na wszystkie te pytania znajdziemy w najnowszej reklamie brytyjskiej sieci sklepów dziecięcych Mothercare i fali krytyki, jaką „wylewają” z siebie w tej sprawie „obrońcy praw wszelkich”.
Chodzi o prowadzoną przez brytyjską spółkę kampanię promującą „najnowsze zabawki” imitujące sprzęt AGD. Do reklamy „zatrudniono” kilkuletnie dziewczynki. Część z nich wystylizowano na gospodynie domowe z lat 50-tych, ubierając je w charakterystyczne dla tamtego czasu sukienki w grochy i wałki we włosach oraz dając do ręki odkurzacze, wózki załadowane środkami do sprzątania, nosidełka dla dzieci, serwis do parzenia herbaty etc.
Wesprzyj nas już teraz!
Przedstawiciele Mothercare tłumaczyli, że ich reklama pozwala „wprowadzić dzieci w prawdziwe życie”. W komunikacie dla CNN przedstawiciele brytyjskiej sieci sklepów podkreślili, że „oferują szeroką gamę zabawek, które są skierowane do ludzi o różnych gustach i dzieci o różnych zainteresowaniach”. Tłumaczenia te nie przekonały jednak wielu „ekspertów”. Ich zdaniem takie podejście uderza w godność kobiet sprowadzając je do stereotypowych wzorców sprzed kilkudziesięciu lat, kiedy to ich zadaniem było rodzenie dzieci, gotowanie obiadów, sprzątanie i całkowite posłuszeństwo mężczyznom. Potwierdzenie tej tezy ma stanowić „normalny ubiór” chłopców biorących udział w reklamie.
Głos w sprawie zabrała Jo Frost, czyli brytyjska super-niania. „To rozczarowujące, pewnie w przyszłym tygodniu zobaczymy chłopców noszących pasy z narzędziami i kaski na głowach. Takiej wczesnej edukacji nie popieram”, napisała na portalu twitter.com. Stanowisko Frost w tej sprawie jest co najmniej zdumiewające, zwłaszcza w porównaniu z jej podejściem do seksedukacji. Brytyjska super-niania niejednokrotnie zwracała uwagę, że rodzice nie potrafią rozmawiać ze swoimi nastoletnimi dziećmi o seksie. Jej zdaniem problem zostałby wyeliminowany dzięki wprowadzeniu odpowiednio wcześnie „edukacji seksualnej”.
Opisywane sytaucja po raz kolejny pokazuje obłudę „postępowego świata” oburzającego się „wykorzystywaniem dzieci do pełnej nienawiści kampanii przeciwko nowoczesnym kobietom”. Po pierwsze: według „postępowych elit” zadaniem kobiet nie jest bowiem troska o domowe ognisko, tylko robienie kariery w korpo (ostatecznie na kasie w „maku”). Jeśli ktoś ma inne zdanie w tej kwestii ten, w ocenie „postępowców”, (mówiąc najdelikatniej) nie rozumie współczesnego świata.
Po drugie: widać, jak bardzo aktualne są tezy zawarte w eseju Zbigniewa Herberta z początku lat 90. pt. „Problemy z semantyką”. Polski poeta udowadniał jak wielki wpływ na postrzeganie przez ludzi rzeczywistości i kształtowanie ich opinii ma „odpowiednio dobierane słownictwo”. Reklama Mothercare i „dyskusja” wokół niej to jeden z wielu przykładów potwierdzających postawione niemal 30 lat temu przez Herberta tezy. W jej przypadku mamy bowiem do czynienia z „nieludzkim skandalem” (w najlepszym wypadku „kontrowersjami”), zaś w przypadku profanowania krzyża czy też biegania nago po deskach teatru – z „odwagą”, „oryginalnym spojrzeniem na problem” bądź „intelektualną prowokacją artystyczną”.
TK