Sytuacja w Jemenie staje się coraz bardziej napięta, zdaniem ONZ kraj stoi na krawędzi wojny domowej. W niedzielę szyiccy rebelianci zajęli międzynarodowe lotnisko znajdujące się w mieście Taizzie. W wyniku walk zginął jeden cywil, a 82 odniosło obrażenia. Na terenie Jemenu mieściła się baza grupy odpowiedzialnej za zamach na Charlie Hebdo, destabilizacja kraju może umożliwić przejęcie władzy przez terrorystów.
Zajęcie lotniska nie było jedynym sukcesem szyickich rebeliantów, którzy walczą przeciw sunnickiej większości. Udało im się zając również budynki należące do wywiadu i służb bezpieczeństwa w Taizzie, mieście uważanym za główny jemeński ośrodek kulturowy.
Wesprzyj nas już teraz!
Sytuacja w Jemenie jest krytyczna. Już w styczniu buntownicy zajęli pałac prezydenta Abda Rabbuha Mansurea Hadiego. W konsekwencji tych wydarzeń prezydent podał się do dymisji. Następnie jednak zaprzeczył swojej decyzji twierdząc, że jego dymisja nie ma mocy prawnej i nadal utrzymuje, że jest legalnym prezydentem. Stanowisko to znajduje poparcie społeczności międzynarodowej. W ogłoszonym w niedzielę oświadczeniu Rada Bezpieczeństwa ONZ poparła prezydenta przestrzegając jednocześnie przed niekontrolowaną eskalacją przemocy.
W ubiegłym miesiącu ONZ również wsparło dotychczasowe władze twierdząc, że działalność szyickich grup sprzeciwia się demokratycznym regułom gry. W ostatnim tygodniu doszło do zamachów na dwa meczety, w ich wyniku zginęło 137 osób. Odpowiedzialność za nie zadeklarowało Państwo Islamskie.
Sytuacja w Jemenie jest istotna dla społeczności międzynarodowej. Kraj ten za prezydentury Hadiego był sojusznikiem Stanów Zjednoczonych w walce z islamistami. Z drugiej jednak strony, to właśnie w nim mieściła się siedziba grupy, która przyznała się do zamachu na francuskie pismo Charlie Hebdo.
Źródło: edition.cnn.com
mjend