Była marszałek Sejmu, była premier i była szefowa PO w wywiadzie udzielonym dziennikowi „Rzeczpospolita” dała dowód słabości opozycji. Jeśli tak wyglądają wszyscy przeciwnicy rządu, to PiS faktycznie nie ma na razie z kim przegrać. Jedyne pomysły Ewy Kopacz na odebranie władzy ekipie Jarosława Kaczyńskiego to utrzymanie lewicowego kursu, „konsolidacja” środowisk opozycyjnych i start Donalda Tuska w wyborach prezydenckich.
Znaczna część rozmowy z Jackiem Nizinkiewiczem dotyczyła afery reprywatyzacyjnej w Warszawie. Ewa Kopacz nie wykluczyła jednoznacznie kandydowania na urząd prezydenta stolicy. Polityk PO mocno broniła rewolucyjnych wynalazków, jakie w ostatnich miesiącach swoich rządów wprowadzała bądź próbowała wprowadzić nad Wisłą.
Wesprzyj nas już teraz!
– Żeby zakończyć tę „złą zmianę”, należy współpracować. To nasza powinność. Obrona TK, niezależność sądów, świeckość państwa, europejskość państwa wymagają współpracy. (…) Pan Orban i pan Kaczyński chcą nowej Europy, ale nawet Czesi i Słowacy nie podpisują się pod ich wizją. Unia Europejska nie chce kontrrewolucji kulturowej – przekonywała była premier komentując również słowa nowego przewodniczącego PO o błędnej linii formacji, która skręcała w lewo.
– Ja się nie czuję lewicowym eksperymentem. Walkę o uregulowanie kwestii in vitro też nie uważam za lewicowy eksperyment, lecz za przejaw wrażliwości społecznej. (…) Nie czuję się eksperymentem lewicowym, kiedy mówię o przyjaznym rozdziale państwa od Kościoła, o zachowaniu obecnego kompromisu antyaborcyjnego. Obecny konsensus i szacunek dla kobiet powinny pozostać nienaruszone. Kobiety same powinny decydować o sobie. Tu nie ma miejsca na politycznych ideologów, dlatego też in vitro wciąż powinno być finansowane z budżetu – powiedziała „Rzeczpospolitej” Ewa Kopacz.
Obecną premier jej poprzedniczka określiła jako „narzędzie w rękach Jarosława Kaczyńskiego”. Sama broniła się przed podobnymi zarzutami. Jednocześnie jako sposób na pokonanie PiS wskazała powrót do kraju przewodniczącego Rady Europejskiej, Donalda Tuska.
– Powiem więcej, mógłby być wspólnym kandydatem opozycji w wyborach prezydenckich. Lepszego kandydata zjednoczona opozycja nie znajdzie. Ale najpierw sam Donald Tusk musiałby wyrazić zgodę – powiedziała Ewa Kopacz. Do pokonania PiS konieczna jest również, jej zdaniem, współpraca opozycji. Polityk PO skrytykowała siły niechętne współpracy.
Źródło: „Rzeczpospolita”
MWł