5 września 2022

Panoptyczne społeczeństwo, traktat WHO i nowe wytyczne w sprawie COVID-19

(Fot. GSz)

Chociaż pojawia się coraz więcej badań odnośnie błędnej reakcji na tzw. pandemię COVID-19 i katastrofalnych skutków lockdownów, a w USA czy Wielkiej Brytanii mówi się o konieczności pociągnięcia do odpowiedzialności rządzących i szefów instytucji kierujących polityką covidową, WHO oraz instytucje europejskie wydają się być jeszcze bardziej zdeterminowane w narzucaniu „biopolityki” jako sposobu zarządzania kryzysowego, zmierzającego do tworzenia „inteligentnego” państwa nadzoru.

 

Ostatnio poinformowano, że w ciągu najbliższych 18 miesięcy powinien być gotowy tekst tzw. traktatu antypandemicznego, ograniczającego suwerenność państw i wolność obywateli. Jednocześnie Światowa Organizacja Zdrowia zaktualizowała wytyczne odnośnie polityki covidowej na okres 2022/2023. Proponowane zmiany wraz z dążeniem do zawarcia umowy międzynarodowej, przyznającej znaczne kompetencje WHO, a także powołanie i przyznanie dużych uprawnień nowej komórce w ramach Komisji Europejskiej – HERA – należy bacznie obserwować i rozpatrywać w szerszym kontekście.

Wesprzyj nas już teraz!

System kredytu społecznego a COVID-19

21 stycznia 2021 r. w nierecenzowanym artykule naukowym Going Viral: The Social Credit System and COVID-19, Adam Knight (Leiden University) i Roger Creemers z tej samej uczelni wskazywali, że tzw. pandemia stanowiła „test warunków skrajnych dla systemu kredytu społecznego”, w znacznie bardziej zaawansowanej formie funkcjonujący w Chinach, chociaż także inne rządy zmierzają do jego wdrożenia w różnych wersjach. De facto bowiem chodzi o tworzenie tzw. inteligentnego państwa, które przechowuje zintegrowane bazy wszelkich danych o mieszkańcach. Celem jest monitorowanie skutków polityki administracyjnej i prowadzenie „strategii szturchania”, by wymusić pożądane przez władze zachowania obywateli. Tak zwana biopolityka i obostrzenia wprowadzane pod pretekstem walki z pandemią mają pozwolić sprawniej zarządzać w dobie licznych kryzysów, z którymi będą musiały się mierzyć kraje całego świata.

Autorzy skoncentrowali się na przeglądzie zarówno krótko-, jak i długoterminowego wpływu pandemii na system kredytu społecznego (SCS) w Chinach, jednocześnie przestrzegając przed zmianami wprowadzanymi w innych państwach. Stwierdzili, że SCS jest częścią szerszego programu informatyzacji i „ma na celu poprawę wszystkich aspektów zarządzania poprzez technologię cyfrową”. Z kolei „kryzys COVID-19 zapewnił ważny papierek lakmusowy, czy i w jakim stopniu te ambicje cyfrowe zostały zrealizowane, a także wgląd w to, jaki kierunek obiorą w przyszłości”. Pandemia i polityka lokalna dostarczyły informacji porównawczych na temat reagowania kryzysowego i reformy zarządzania.

Doświadczenia chińskie są bacznie obserwowane przez polityków, a także naukowców w innych krajach. Wszak dostarczają cennych informacji na temat zasad biopolityki, czyli forsowania zmian – pod pretekstem konieczności zapewnienia bezpieczeństwa zdrowotnego czy przetrwania – które w innych warunkach nie zostałyby zaakceptowane przez obywateli.

System, powstały pierwotnie jako narzędzie zwiększania zaufania do rynku, rozwinął się w elastyczną i potencjalnie potężną machinę inwigilacji, służącą egzekwowaniu przepisów na poziomie krajowym i lokalnym.

Pandemia jako „główny test warunków skrajnych SCS i chińskiego systemu rządów ujawniła wiele słabości, w tym jakość danych i problemy ilościowe na poziomie technicznym, a także brak interoperacyjności i dostępności między różnymi systemami oraz bazami danych. Co więcej, szybka ekspansja rządowych możliwości podczas pandemii wywołały poważną debatę zarówno w polityce wewnętrznej, jak i zewnętrznych kręgach na temat postępów w realizacji programu reformy państwa, w szczególności w odniesieniu do stosowania technologii i danych. W kontekście kredytu społecznego kryzys zwrócił uwagę na coraz szerszy zakres zachowań rozważanych przez system (…)” – pisali uczeni.

„Pandemia” pomogła Chińczykom, ale także innym rządom na całym świecie w określeniu, jak wprowadzić reformę zarządzania opartą na technologii i big data, sprowadzającej się do integracji baz danych, centralizacji władzy i rozszerzenia funkcjonalności systemu kredytu społecznego.

Spotkało się to oczywiście z krytyką – nawet w samych Chinach – osób, które obawiają się możliwości „inteligentnego państwa”, rozszerzającego zasięg SCS pod przykrywką zapobiegania i kontroli COVID-19.

„Datafikacja” i płynny nadzór

Opublikowany z kolei 9 grudnia 2021 r. przez Cambridge University Press artykuł naukowy Anny S. Y. Cheung oraz Yongxi Chen: From Datafication to Data State: Making Sense of China’s Social Credit System and Its Implications przypomina, że „żyjemy w epoce datafikacji, w której prawie wszystkie aspekty naszego życia można przekształcić w dane i ocenić”. Autorzy rozwinęli koncepcję „państwa danych”, wskazując na nowy model zarządzania, umożliwiający politykom „kompleksowe monitorowanie, ocenę i kontrolowanie podmiotów poprzez tworzenie zbioru bazy danych, pozostawiając im niewiele miejsca na obronę autonomii”.

Akcentując „dekontekstualizację” oceny jednostek i półautomatyczne nakładanie nieproporcjonalnych kar twierdzą, że „gdyby SCS w pełni zintegrował swoje funkcje i łączył się z innymi inicjatywami zarządzania opartymi na danych, ostatecznie pozwoliłby cyfrowemu „ja” zdominować biologiczne „ja””.

„Podczas gdy chiński system SCS może być unikalny i trudny do powielenia gdzie indziej, zrozumienie jego zawiłości pomoże obywatelom demokratycznych społeczeństw chronić się przed nieustannym wzrostem przepływu danych, który może skutkować powstaniem wszechpotężnego i nieodwracalnego ekosystemu prowadzącego do powstania państwa danych” – piszą. Prawnicy przypominają, że „w dzisiejszym świecie zbierane są dane dotyczące niemal każdego aspektu naszego życia. Doświadczenie ludzkie stało się „surowym materiałem do przełożenia na dane behawioralne”, a ze względu na postęp technologiczny w zakresie analityki i algorytmów big data, „przekształcanie ludzkiego doświadczenia w dane i kontrolowanie takich danych stało się kluczowe dla skutecznego sprawowania władzy politycznej i potencjalnie dla uzyskania najwyższej władzy” – ostrzegają.

Artykuł bardzo ciekawy i dostarczający szeroki wgląd w poruszaną tematykę, przypomina, że już w 1987 roku Roger Clarke ostrzegał przed niebezpieczeństwami „transferu danych” i powstaniem „płynnego nadzoru”.

SCS służy jako studium przypadku, do czego może prowadzić „datafikacja” i państwowy monopol na ustalanie standardów behawioralnych. Uczeni twierdzą, że „jeśli SCS w pełni zintegruje trzy główne funkcje przewidziane w oficjalnym planie (tj. zapewnienie i regulację ratingu finansowego, regulację rynku i zarządzanie społeczne oraz promowanie wartości zatwierdzonych przez państwo), ostatecznie dojdzie do tego, że jaźń danych, starannie przygotowana przez państwo, będzie dominowała nad jaźnią biologiczną”.

„Od 2021 r. niektóre rozwinięte prowincje dążą do dalszej integracji SCS z systemem zarządzania siecią w celu wprowadzenia opartych na dużych danych ostrzeżeń o zagrożeniach dotyczących stabilności społecznej i porządku publicznego. Innymi słowy, dane zebrane samodzielnie przez SCS są konsolidowane jako warunek wstępny dla rządowego traktowania biologicznego ja w różnych kontekstach. Co więcej, mechanizm kar łączonych, który zapewnia, że ​​„osoby łamiące zaufanie w jednej sprawie napotykają wszędzie przeszkody”, utrwala negatywny, bezpośredni wpływ ja danych na biologiczne ja” – czytamy.

Biologiczne „ja” musi dążyć do optymalizacji możliwości pod dyktando państwa, które stale ocenia obywateli. Nie będą oni w stanie uwolnić się od „cyfrowej klatki podporządkowania” zbudowanej przez państwo, które monopolizuje siłę przymusu i nie podlega kontroli konstytucyjnej.

Uczeni dochodzą do smutnego wniosku, stwierdzając, że obywatele chińscy praktycznie nie mają możliwości wyrwania się z systemu SCS. Są zmuszeni do uczestniczenia we „współaktywnej” kontroli przez „wybieranie życia z coraz mocniejszymi technologiami nadzoru”. W takim systemie opór jest „niepraktyczny”, ponieważ „środki utrzymania obywateli i samo przetrwanie są nierozerwalnie powiązane i współzależne z ciągle rozwijającym się systemem”. A system rozwija się przez ciągłe poddawanie ocenie, ewaluacji, która może się zmieniać z chwili na chwilę.

„Żądania stawiane obywatelom prawdopodobnie nie tylko sprawią, że będą zachowywać się zgodnie z planem władz, ale także ukształtują ich codzienność i styl życia. Nieustanna ewaluacja i półautomatyczna interwencja spowodują, że obywatelstwo będzie definiowane przez punktację lub cybernetyczne obywatelstwo”– napisali uczeni, nawiązując do prac Liav Orgad i Wessel Rejers z 2020 r.

Ostrzegają, że dzisiaj „wszyscy żyjemy w erze datafikacji, w której prawie każdy aspekt naszego codziennego życia zamienia się w mierzalne dane. A „od początku 2020 r. rządy podjęły bezprecedensowe środki przeciwko rozprzestrzenianiu się COVID-19 w celu śledzenia i powstrzymywania rozprzestrzeniania się wirusa za pomocą technologii opartych na danych. Powołując się na zdrowie publiczne jako uzasadnienie, rządy na całym świecie zebrały i przetworzyły ogromne ilości danych na temat swoich obywateli, w tym geolokalizacji, bliskości, kontaktów społecznych, historii zdrowia i historii medycznej oraz danych biometrycznych. Dlatego ważne jest, aby mieć pełną świadomość, że niekontrolowany rozwój danych może skutkować powstaniem ekosystemu danych, który stanowi podatny grunt dla pojawienia się państwa danych” – ostrzegają autorzy.

Państwo z „płynnym nadzorem” – „niewidocznym, charakteryzującym się przepływem danych, mutacją agencji nadzoru oraz ukierunkowaniem i kategoryzowaniem wszystkich” – w którym zacierane są granice między rzeczywistością online i offline, a ludzkie wybory i działania są modyfikowane przez agencje rządowe oraz podmioty prywatne – przekształcane są w nowego rodzaju więzienia, o których wspominał w XVIII wieku Jeremy Bentham. Wskazywał on na budowę więzień o podwójnych atrybutach nadzoru: władzy i dominacji z jednej strony oraz samodyscypliny i monitorowania z drugiej.

Centralizacja baz danych i nowe wytyczne WHO na okres jesienno-zimowy

Właśnie w tym kontekście trzeba rozpatrywać antypandemiczną politykę rządów, ponieważ, gdy się jej przyjrzymy, to zauważymy, że kluczowe – czy to dla tzw. traktatu antypandemicznego, czy unii zdrowotnej, a także dla konkretnych rządów – jest stworzenie scentralizowanych baz danych (np. w Polsce kontrowersyjny projekt rozporządzenia w sprawie zintegrowanej platformy analitycznej, a w UE chociażby EHDS – europejska przestrzeń danych dotyczących zdrowia). Jesienią ruszy nawet w Bolonii test pierwszego europejskiego systemu kredytu społecznego…

W tym kontekście nie dziwią doniesienia o planowanych ograniczeniach wprowadzanych pod pozorem zwalczania COVID-19 w okresie zimowo-wiosennym 2022/2023.

Pod koniec sierpnia niemiecki rząd uzgodnił projekt nowej ustawy o ochronie przed zakażeniami. Chociaż zastrzeżono, że nie będzie kolejnych lockdownów, to jednak w okresie od jesieni do wiosny mają obowiązywać nakazy noszenia masek FFP2 w transporcie dalekobieżnym. Landy będą mogły wprowadzić własne przepisy np. dotyczące obowiązkowego noszenia masek w publicznie dostępnych pomieszczeniach lub na zewnątrz. Będzie wywierana presja na wyszczepienie dotychczasowych sceptyków i przyjmowanie kolejnych dawek preparatów z mRNA przez określone grupy wiekowe i zawodowe. Ponadto Niemcy chcą zwiększyć wydatki na badania nowych szczepionek donosowych. Większy nacisk ma być położony na śledzenie i monitorowanie danych o obywatelach.

Minister zdrowia Karl Lauterbach spodziewa się bardzo trudnego sezonu. We wrześniu pojawi się nowa ustawa o ochronie przed zakażeniami, zastępująca starą (wygasa okres jej obowiązywania).

25 sierpnia szef WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus zaznaczył, że „przekroczyliśmy tragiczny kamień milowy miliona zgłoszonych zgonów w tym roku” z powodu COVID-19. W związku z tym poprosił rządy „o zintensyfikowanie wysiłków na rzecz zaszczepienia wszystkich pracowników służby zdrowia, osób starszych i innych osób najbardziej zagrożonych, by osiągnąć poziom wyszczepienia 70 procent całej populacji”.

Szef WHO przynaglał do dalszych szczepień, ponieważ wciąż jedna trzecia światowej ludności nie przyjęła wakcyny, w tym – jak sam zaznaczył – „dwie trzecie pracowników służby zdrowia i trzy czwarte osób starszych w krajach o niskich dochodach”.

Wszystkie kraje muszą gromadzić dane o genotypie obywateli, kontynuować testy. Maria Van Kerkhove, szefowa techniczna WHO COVID-19 naciska na większy nadzór, analizę danych.

Miesiąc wcześniej, 19 lipca br. dyrektor regionalny WHO na Europę dr Hans Henri P. Kluge mówił „o nowej fali pandemii napędzanej przez pod-linie wariantu Omicron, w szczególności BA.2 i BA.5”.

W związku „z potrojeniem nowych przypadków COVID-19 w ciągu ostatnich sześciu tygodni” i „potencjalnym wzrostem liczby hospitalizacji” ogłosił jesienno-zimową strategię WHO dla Europy dotyczącą COVID-19 i innych wirusów układu oddechowego. Nowa agenda wzywa rządy do „ponownego podjęcia działań łagodzących i gotowości do reagowania na zwiększone obciążenie systemów opieki zdrowotnej”.

Władze mają konsekwentnie stosować „pięć stabilizatorów pandemicznych” od jesieni tego roku do wiosny 2023: zwiększyć absorpcję szczepionek, podać drugą dawkę przypominającą osobom z obniżoną odpornością w wieku od 5 lat i ich bliskim kontaktom oraz rozważyć podanie drugiej dawki przypominającej określonym grupom ryzyka, co najmniej trzy miesiące po ostatniej dawce. Należy promować noszenie masek w pomieszczeniach i w środkach komunikacji miejskiej, wietrzyć przestrzenie publiczne (klasy w szkołach, biura itp.) oraz stosować rygorystyczne protokoły terapeutyczne dla osób zagrożonych ciężką chorobą.

Ma być szybka diagnostyka SARS-CoV-2, wykrywanie i śledzenie wariantów, uzupełnione o ciągłe stosowanie populacyjnych szybkich testów diagnostycznych.

Należy także integrować dane populacyjne dotyczące nie tylko SARS-CoV-2 ale także grypy i innych wirusów układu oddechowego, śledzić kontakty, obecność wirusów w ściekach, stosować kwarantanny w oparciu o zalecenia WHO dla osób, środowisk wysokiego ryzyka itp. Należy wreszcie promować wśród ludzi nawyki noszenia z własnej woli masek, częstego mycia rąk, szczepienia się i dystansowania. Medyk apelował do państw, by prowadziły badania nad skutkami tzw. długiego Covida.

W sierpniu afrykańscy ministrowie zdrowia przyjęli nową regionalną strategię transformacji bezpieczeństwa zdrowotnego (Regionalna Strategia Bezpieczeństwa Zdrowotnego i Sytuacji Nadzwyczajnych 2022–2030, zatwierdzona podczas 72. sesji Komitetu Regionalnego Światowej Organizacji Zdrowia dla Afryki w Lomé, Togo). Skupia się ona na poprawie nadzoru, diagnostyki, leczenia i szeregu usług zdrowotnych, podkreślając potrzebę podejścia opartego na jednym zdrowiu (środowisko, ludzie i planeta) oraz zwiększenia dotacji dla WHO na budowę m.in. centralnej bazy danych, która ma pomóc w zwalczaniu sytuacji kryzysowych dotyczących zdrowia publicznego.

W ogólnej strategii WHO radzenia sobie z COVID-19 na okres zimowo-wiosenny 2022/2023, w oparciu o którą przygotowano komunikat szefa WHO dla Europy, zwraca się uwagę na ukierunkowane działanie wobec osób niezaszczepionych i szeroko pojętą propagandę, by zachęcić do szczepień i dystansowania się oraz noszenia masek. Przewiduje się gwałtowne wzrosty zachorowań na Covida, więcej hospitalizacji i zgonów, ale bez wzrostu aktywności wirusów powodujących grypę. W okresie „pandemii”, gdy skupiono się na koronawirusie SARS-CoV-2 WHO odnotowało nietypowe zachowania związane z grypą. Po prostu państwa zgłaszały mało – rzędu 2 proc. – przypadków zachorowań na nią.

WHO zaleca ponowne podjęcie działań łagodzących i reagowania w ramach szerszego nadzoru populacyjnego pod kątem wirusów układu oddechowego.

Jednocześnie organizacja przyznaje, że bardzo spadło zaufanie do szczepionek ze względu na słabą ochronę przed zarażeniem COVID-19 i odbiło się to na słabszym zapotrzebowaniu na szczepionki wśród populacji krajów o wysokich i średnich dochodach w całym regionie. Zaleca dalsze nasłuchiwanie offline i online oraz „działania ukierunkowane” na osoby, które nie chcą się szczepić, kwestionują noszenie masek, dystansowanie się itp. Należy prowadzić monitoring stron internetowych, wzmocnić zdolności w zakresie zarządzania informacją, ugruntować świadomość zdrowotną odnośnie gotowości na wypadek sytuacji kryzysowych, angażować influencerów i media.

WHO tym razem rekomenduje krótsze okresy kwarantanny oraz możliwość jej skrócenia poprzez wykorzystanie testów.  

Priorytetowe osoby, na których powinna skupić się polityka władz, to mieszkańcy w wieku powyżej 60 lat, osoby z obniżoną odpornością lub cierpiące na wiele chorób współistniejących, kobiety w ciąży, osoby nieszczepione lub zaszczepione tylko częściowo.

Reforma amerykańskiego CDC i zabezpieczenia rządu brytyjskiego przed ściganiem za politykę antypandemiczną

WHO nieco ograniczyła drastyczne wymogi po licznych sygnałach zmęczenia społeczeństwa polityką antypandemiczną oraz powszechną krytyką polityki antycovidowej. Pod koniec sierpnia szefowa amerykańskiego Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC) Rochelle Walensky ogłosiła plan gruntownej reformy CDC. Przyznała, że agencja reagowała niewłaściwie i za wolno. Zaznaczyła, że „CDC od 75 lat przygotowywało się na sytuacje takie jak COVID-19, a w krytycznym momencie nie potrafiło spełnić oczekiwań”. „Moim celem jest nowa kultura zorientowana na zdrowie publiczne w CDC, która położy nacisk na odpowiedzialność, współpracę, komunikację i terminowość” – napisała w e-mailu do 11 tys. pracowników Centrum.

Walensky chce ograniczyć biurokrację i wprowadzić nową kulturę organizacji pracy, by była ona zgodna z misją agencji. Obiecała również upublicznić wyniki audytu dotyczącego przeglądu polityki antycovidowej. Szefowa CDC zaznaczyła, że chce większej władzy i interoperacyjności danych.

Komentując doniesienia o planowanej reformie tej instytucji, dr Kat Lindley z Teksasu – od samego początku krytyczna wobec działań CDC – wskazała, że bezcelowe było zmuszanie do szczepień kogokolwiek, tak samo jak błędne było wymaganie, zwłaszcza od dzieci noszenia masek (negatywne skutki dla zdrowia psychicznego i nie tylko), czy też niezrozumiałego zachowania odstępu 1,5 m.

W USA coraz głośniej mówi się o pociągnięciu osób odpowiedzialnych za narzucenie lockdownów i wymuszanie szczepień. Podobnie jest w Wielkiej Brytanii.

Czołowy prawnik rządowy, sir James Eadie ostrzegł ministrów, by nie ujawniali pewnych informacji w prowadzonym śledztwie, aby uniknąć pozwów o wielkie odszkodowania dla rodzin ofiar Covida.

Eadie, który jest odpowiedzialny za doradzanie rządowi w sprawach o najwyższym znaczeniu krajowym – jak informuje agencja Bloomberg – polecił ministrom, by jak najmniej mówić w toczącym się dochodzeniu w sprawie COVID-19. Będą oni przesłuchiwani prawdopodobnie w przyszłym roku.

Idąc za radą prawnika, rząd rozważa wydanie rozporządzenia, które zablokuje udostępnianie informacji mogących grozić odpowiedzialnością zbiorową gabinetu Borisa Johnsona.

Traktat antypandemiczny, który miałby integrować bazy danych i regulować politykę handlową, rolną, prawa człowieka …

W tym czasie, gdy rośnie presja społeczna, aby ukarać decydentów za niewłaściwą polityką covidową, a WHO wydaje kolejne zalecenia, Komisja Europejska i Chile mobilizuje się z internacjonalistami z innych krajów w celu przyjęcia globalnego traktatu anypandemicznego. Pierwszy krok w tym kierunku uczyniono w lipcu br. Międzyrządowy Organ Negocjacyjny WHO zgodził się negocjować i opracować prawnie wiążącą umowę z sankcjami dla państw, które nie będą jej przestrzegać. Jest to bezprecedensowe globalne przedsięwzięcie, odkąd sama WHO została utworzona jako pierwsza wyspecjalizowana agencja Narodów Zjednoczonych w 1948 roku.

Proponuje się rezygnację z narodowej suwerenności na rzecz globalnego zbiorowego działania w celu rzekomego lepszego zapobiegania zagrożeniom zdrowia publicznego. Co istotne, traktat ma dotyczyć nie tylko wczesnego monitorowania i nadzoru nad rozprzestrzenianiem się chorób, odnosi się także do polityki handlowej, kwestii gospodarowania zwierzętami i gruntami, targów żywych zwierząt, wylesiania, stosowania praw człowieka itp.

Clare Wenham, Mark Eccleston-Turner, Maike Voss w opracowaniu pt. The futility of the pandemic treaty: caught between globalism and statism opublikowanym 9 maja br. podkreślili, że „mimo skąpych szczegółów dotyczących traktatu propozycja zyskała znaczne poparcie zarówno w środowisku akademickim, jak i na poziomie międzynarodowym”. Oni sami są sceptyczni.

„W rzeczywistości nie wierzymy, że traktat antypandemiczny zapewni to, co jest wychwalane przez jego zwolenników i nie rozwiąże wielu problemów światowej współpracy w zakresie globalnego zdrowia, w które wierzą jego zwolennicy” – napisali.

Negocjatorzy unijni wśród propozycji do uregulowania wskazali konieczność stworzenia silniejszych ram globalnego zarządzania z WHO w centrum i podejście „jednego zdrowia” (zdrowie ludzi, zwierząt i planety) w zdrowiu publicznym, lepsze wykorzystanie technologii cyfrowej do gromadzenia, udostępniania danych o obywatelach, tworzenia odpornych łańcuchów dostaw i koordynację prac badawczo-rozwojowych oraz udostępniania danych dotyczących patogenów i genomów.

22. Niezależny Panel ds. Gotowości i Reagowania na Pandemię (IPPPR) zalecił, by traktat rozważył mechanizmy finansowania gotowości i reagowania na pandemię, kwestię wspólnych badań nad genomem wszystkich ludzi, transferu technologii czy ustalenia norm globalnego bezpieczeństwa zdrowotnego,.

Zgodnie ze stanowiskiem Grupy Roboczej Państw Członkowskich ds. Wzmacniania Gotowości WHO i Reagowania na Sytuacje Nadzwyczajne (WGPR) oraz oświadczeniami WHASS, które tak naprawdę pokazują o co chodzi, istotną rolę powinna odgrywać wymiana danych, ustalanie standardów systemów opieki zdrowotnej, podejście „jednego zdrowia”, reforma mechanizmu ostrzegawczego WHO, które wprowadzałoby ograniczenia w podróżowaniu na całym świecie, zwiększenie uprawnień WHO i koordynacja globalnego zarządu.

Spośród innych spraw, które miałyby znaleźć się w traktacie antypandemicznym, wymienia się: handel, prawa człowieka, kwestie solidarności i sprawiedliwości czy mechanizmy egzekwowania polityki WHO z określonymi wskaźnikami monitorowania i oceny, angażującymi władze państw, a nie tylko pracowników służby zdrowia.

Zgodnie z obecnymi propozycjami traktatu, Światowa Organizacja Zdrowia zyskałoby kompetencje w zakresie regulacji polityki dotyczącej kondycji zwierząt i ochrony środowiska, handlu i prawa własności intelektualnej, bioróżnorodności, sprawiedliwości, rozwoju itp.

Większe wykorzystanie technologii cyfrowych, integracja baz danych, o których wspomina się we wszelkich propozycjach – pod pretekstem zapewnienia bezpieczeństwa zdrowotnego, a nawet przetrwania gatunku ludzkiego – niestety może służyć budowaniu podwalin systemu kredytu społecznego.

Przykładowo europejska przestrzeń danych dotyczących zdrowia jest pierwszym krokiem do integrowania baz z innych źródeł w celu centralizacji władzy i koordynacji polityki w UE.

Wiceprzewodniczący KE, Margaritis Schinas wyraził kilka miesięcy temu dumę, że „mógł ogłosić pierwszą wspólną unijną przestrzeń danych w konkretnym obszarze”. Dodał, że europejska przestrzeń danych dotyczących zdrowia będzie „nowym początkiem” unijnej polityki cyfrowej i z czasem integrowane będą dane dotyczące innych dziedzin życia, prowadzać do powstania jednolitego rynku cyfrowego.

Komisja zastrzega, że otwarcie dostępu do danych dla licznych podmiotów będzie odbywać się pod odpowiednim nadzorem „w zamkniętym, bezpiecznym środowisku i bez ujawniania tożsamości konkretnych osób”. Ale powszechnie wiadomo, że bardzo łatwo jest je zdeanonimizować.

Podobnie Bruksela zapewnia – potwierdzając tym samym, że istnieje takie ryzyko – iż dane nie będą mogły być wykorzystywane „do podejmowania decyzji niekorzystnych dla obywateli, takich jak opracowywanie szkodliwych produktów lub usług czy podwyższanie składki ubezpieczeniowej”.

Każdym proponowanym zmianom związanym z integracją danych i tworzeniem cyfrowego państwa należy bacznie przyglądać się, sprawdzając, jak daleko sięgają ambicje rządzących i w jaki sposób chcą zapewnić bezpieczeństwo wolności przynależne każdej osobie od urodzenia. Zdając sobie jednocześnie sprawę z tego, jak trudno politykom oprzeć się pokusie tworzenia społeczeństwa panoptycznego opisywanego jeszcze przez osiemnastowiecznego utylitarystę Jeremy’ego Benthama.

Agnieszka Stelmach

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij