10 czerwca 2015

Partia Razem. Oburzenie w jaguarach

(fot.REUTERS/Phil Noble)

Konia z rzędem temu, kto zgadnie skąd wzięła się partia Razem. Żadnej nagrody dla tego, kto odgadnie cel jej istnienia. Ten jest bowiem jasny: znalezienie oburzonych. Choćby w lśniących jaguarach.


Tak zwani oświeceni komentatorzy z coraz większym niepokojem obserwują zdroworozsądkowe, czyli bliższe konserwatyzmowi, zachowania młodych ludzi. Przecież nie tak miało być – „Newsweek” powstawał z myślą o młodym, wykształconym i odcinającym się od tradycji czytelniku, TVN z kolei formatuje swój przekaz do odbiorcy zorientowanego wyłącznie na dobrą rozrywkę i tematy wyprane z tak ciężkostrawnych i niewygodnych sprawa, jak religia czy patriotyzm.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Niedawne wybory pokazały jednak, iż młodzi głęboko w nosie mają lewicę i postępowe mrzonki. Ale mimo to establishment III RP trwa w nadziei, że jednak lwi procent niegłosujących każdego dnia umiera z tęsknoty za Marksem czy innym Baumanem. Stąd cokolwiek dziwaczne powstanie dziwacznej partii Razem wzbudziło medialne zainteresowanie i z trudem skrywany entuzjazm.

 

Jak królik z kapelusza

Partia Razem wyskoczyła niczym królik z kapelusza. Jej początki owiane są tajemnicą. Oficjalnie grupka młodych ludzi, niepocieszona sytuacją polityczną w Polsce, zebrała się i postanowiła działać, na wzór ruchów oburzonych w poszczególnych krajach. Ruchów, dodajmy, których żywotność dobiega już końca, wszak obecnie na Zachodzie trwa proces politycznego dyskontowania haseł podnoszonych przez owe ruchy. Pisząc obrazowo: „wielcy buntownicy” zjadani są właśnie jako przystawka do głównych dań możnych demokratycznego świata, otrzymawszy w zamian hardą obietnicę rozliczeń błędami i wypaczeniami krwiożerczego kapitalizmu. Ale w Polsce, jako kraju niezamożnym, gdzie światowy kryzys nie spowodował nagłego tąpnięcia w finansach gospodarstw domowych przy równoczesnym wzroście aspiracji, takowych ruchów nie było w ogóle. A mimo to powstali Razem, mający stanowić partię „polskich oburzonych”, których – jako się rzekło – próżno u nas szukać.

 

Całe ugrupowanie przypomina raczej obwoźny kabaret, niż poważną inicjatywę polityczną. To ordynarny zlepek haseł głoszonych przez szalenie popularnych komunistycznych populistów w Grecji czy Hiszpanii. Razem walczy m.in. o 35-godzinny dzień pracy, podwyższenie pensji minimalnej (bo ta skandalicznie niska) i – jakżeby inaczej – walkę z umowami śmieciowymi. I choć wielu sympatyków i członków partii tworzą ludzie związani z lewackimi organizacjami, to odmawiają wytrwale deklaracji światopoglądowych. Za to chętnie fotografują się z tabletami, co niewątpliwie sugeruje, że na biednych i pokrzywdzonych przez system nie trafiło. Warto dodać, że przedstawiciele partii w iście paradny sposób tłumaczyli powstanie takich fotografii twierdząc, że wielu z nich stać na gadżety, bo przecież nie brakuje młodych, zarabiających… 10 tysięcy złotych na umowach śmieciowych. Umowach, dodajmy, budzącymi wielkie oburzenie działaczy Razem. Kpina czy głupota? Trudno uchwycić ostateczną intencję.

 

Salwę śmiechu mogą też wywołać ich schadzki polityczne, obfitujące w dziwaczne rytuały wzorowane na zachowaniach ruchu Occupy Wall Street, gdzie głosowano za poszczególnymi propozycjami ruchem dłoni sugerującym wkręcanie żarówki. Skąd pomysł, by takie gesty transferować na polskie podwórko? Trudno powiedzieć, wystarczy za to dodać, że przedstawiciele Razem świetnie potrafią łączyć kulturę Zachodu i Wschodu, powołując się na Zygmunta Baumana – pracującego w Wielkiej Brytanii byłego członka utworzonej niegdyś przez sowieckiego okupanta bojówki mającej walczyć Wyklętymi, KBW.

 

Paniczne poszukiwanie oburzonych

Po co powstało Razem? Trudno oprzeć się wrażeniu, że założyciele partii chcą jakoś odpowiedzieć przede wszystkim na zaskakujący sukces Pawła Kukiza. O ile piosenkarz proponuje swoim zwolennikom programowy miszmasz, co wielu zresztą bardzo się podoba, o tyle młodzi z Razem chcą zaproponować spójną, lewicową wizję świata, próbując za wszelką cenę dowieść, że przynajmniej w Polsce lewica może być antyelitarna, a nie kawiorowa.

 

Powstanie Razem to przede wszystkim kolejny paradny obrazek pod tytułem: „poszukujemy ruchu oburzonych w Polsce”. Przypomnijmy, że kilka lat temu, choć w Polsce do żadnego krachu finansowego nie doszło, próbowano organizować demonstracje z rzekomymi oburzonymi w rolach głównych. Mieli oni stanowić zaplecze SLD. Plan wziął jednak w łeb, gdy okazało się, że na hucznie zapowiadanym marszu pojawiła się garstka osób, zaś wspierający ich mężną postawą Ryszard Kalisz przybył na manifestację figlarnie połyskującym jaguarem.

 

Partia Razem to już jednak nieco inna jakość, znacznie lepiej zachowuje bowiem pozory reprezentacji mitycznych oburzonych. Być może dzięki Razem Polska faktycznie będzie piękniejsza, być może bowiem na ulice naszego kraju wyjedzie kilka kolejnych jaguarów. Jak się bawić, to się bawić.

 

 

Krzysztof Gędłek



Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij