Manifestacja poparcia dla rządzącej Partii Regionów Wiktora Janukowicza zakończyła się kompromitacją. Niemal stu rozczarowanych uczestników wiecu skierowało się następnie pod siedzibę partii domagając się… niewypłaconego wynagrodzenia za udział w mityngu.
Manifestanci zostali dowiezieni do Kijowa pociągami i autobusami. Byli to głównie pracownicy budżetówki i robotnicy fabryczni. Za zamanifestowanie poparcia dla Partii Regionów mieli otrzymać równowartość 80 złotych. – Jednoczyliśmy się dla prezydenta Janukowycza, całą duszą i sercem, a tu tak z nami postępują. To świństwo – podkreślali w rozmowie z zagranicznym korespondentem.
Wesprzyj nas już teraz!
„AntyMajdan” organizowany przez środowiska rządowe miał być reakcją na protesty przeciwko wejściu Ukrainy w bliższą integrację gospodarczą z Rosją i Białorusią zamiast podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Część mediów spełniła żądanie, by prezentować prorządowe manifestacje równie często, co pro-unijne. Jak pokazały relacje, osoby uczestniczące w takich odgórnych inicjatywach nie chcieli ich nawet firmować swoimi twarzami.
Od czasu rozpoczęcia protestów na kijowskim majdanie Partia Regionów zwoziła do stolicy pseudokibiców ze wschodniej Ukrainy, mających „wpłynąć” na zwolenników integracji europejskiej. Władze zagroziły zachodnim regionom kraju, których ludność popiera umowę stowarzyszeniową, wstrzymaniem wypłaty środków budżetowych. Równocześnie doszło do nacisków na władze uczelni – zwłaszcza lwowskich – by te przekazywały służbom listy studentów biorących udział w protestach. Rektorzy nie ugięli się pod presją twierdząc, że takiego spisu nie prowadzą.
W trakcie interwencji specjalnej jednostki ukraińskiej milicji to właśnie studenci byli celem szczególnych represji. W tej sytuacji rządowe media wyemitowały zmontowane nagranie mające przedstawiać milicjanta pomagającego jednej z protestujących studentek. Sceny zostały wycięte z nagrania przedstawiającego… pobicie.
Źródło: tvp.info
mat