W trzech wielkich zachodnich metropoliach doszło w piątkowy wieczór do ataków. Napastnicy stosowali łatwo dostępne przedmioty. W ruch poszedł nóż, maczeta i tzw. koktajle Mołotowa. Na szczęście nikt nie zginął, a obrażenia doznane przez ofiary są niegroźne.
W Brukseli około trzydziestoletni Somalijczyk rzucił się z maczetą na żołnierza. Krzyczał przy tym „Allahu Akbar” – donosi niezalezna.pl. Napastnika zneutralizowano, a wojskowym nie stało się nic poważnego.
Wesprzyj nas już teraz!
Wedle najnowszych doniesień belgijskich służb, atak został zakwalifikowany jako zamach terrorystyczny. Jego sprawca zginął z ręki policjantów, którzy bronili się przed napaścią.
Inne doniesienia ze stolicy Belgii i Unii Europejskiej mówią o ataku w dzielnicy Marolles. Tam koktajle Mołotowa miały zostać rzucone w stronę posterunku policji.
Z kolei londyńska policja metropolitalna aresztowała mężczyznę, który zaatakował mundurowych niedaleko Pałacu Buckingham. Służby zainteresowały się nim ze względu na posiadanie noża, a w trakcie interwencji napastnik rzucił się na funkcjonariuszy i lekko zranił dwóch z nich. Udzielono im pomocy na miejscu. Ich stan zdrowia nie wymaga pobytu w szpitalu.
Paryż stał się areną, na szczęście najpewniej bezkrwawego, ataku z użyciem koktajlu Mołotowa. We francuskiej stolicy w dzielnicy 18. mężczyzna rzucił w tłum w pobliżu stacji metra butelkę wypełnioną substancją łatwopalną.
We wszystkich przypadkach napastnicy stosowali przedmioty łatwo dostępne. Część z nich znajduje się w niemal każdym domu. Po atakach w Paryżu w roku 2015 Unia Europejska planowała utrudnić obywatelom dostęp do broni palnej, przy pomocy której mogliby bronić się przed zagrożeniem. Wszystko dla naszego „bezpieczeństwa”, chociaż wiadomo, że napastnicy – jeśli zechcą – zawsze zdobędą broń. Czy teraz, stosując podobną „logikę”, eurokraci spróbują zakazać posiadania butelek i benzyny?
Źródło: niezalezna.pl
MWł